Jest wiele mankamentów rynków giełdowych. Pierwszym i najważniejszym jest ten, że inwestorzy rzadko sprawiedliwie wyceniają aktywa giełdowe. Te są przewartościowane (oczekiwania inwestorów są spore) lub są niedowartościowane, bo z jakiegoś powodu inwestorzy dzisiaj nie dostrzegają wartości instrumentów w przyszłości. Dobrze jest połączyć analizę fundamentalną biznesów i gospodarek z analizą wolumenu. Taka dwuskładnikowa analiza pozwoli nam dostrzec potencjalnie dobry biznes oraz zobaczyć, czy na początkowym etapie interesują się nim inwestorzy.
A jeżeli się nie interesują? Wtedy widzimy coś takiego na wykresie:

Zobaczcie, że zarówno na koniec 2021 roku jak i w 2023 roku, przy przebiciu poziomu 2000 punktów, wyraźnie widać opadanie wolumenu. Pojawiające się akcenty w żółtych ramkach świadczą o pojawieniu się większej aktywności podażowej. Co zatem sprawia, że strefa ponad tym poziomem staje się dla inwestorów nieatrakcyjna? Czy ma to jakieś logiczne uzasadnienie, poza informacją o powszechnej niechęci do naszego rynku po hossie ze szczytem w 2007 roku?
Poświęciłem wczorajszy wieczór, aby przeanalizować dostępne dane finansowe dla spółek giełdowych. Trzymałem się tutaj zasady, którą znam z zachodnich rynków i wiem, że ma zastosowanie. Za wzrostem przychodów powinien iść wzrost rynków.
Okazało się, że przykładowo banki (WIG-Banki) sporo swoich przychodów zwiększało dopiero w okresie po 2007 roku, a więc w czasie, kiedy załamanie rynków już nastąpiło. Wcześniej wśród kluczowych spółek nie obserwowałem jakichś spektakularnych wzrostów przychodów. Czy zatem hossa na GPW w latach 2003-2007 była dziełem przypadku, zainteresowania się spekulacyjnego kapitału rynkami wschodzącymi? Być może.
Zobaczcie na obecne przychody banku PEKAO (akcje PEO). Grafika pochodzi z serwisu biznesradar.pl:

Widzicie ponad dwukrotny wzrost od 2021 roku? Dokładnie to samo jest na PKO (akcje PKOBP). Czy zatem ceny akcji tych banków skoczyły co najmniej dwukrotnie? Przychody PZU (akcje PZU) skoczyły o 25%. Tutaj przynajmniej cena trzyma się na maksimach. Orlen zwiększył przychody o 160%, ale tutaj miara nie jest dobra, bo stało się to poprzez przejęcie Lotosu i PGNiG (analiza PGN), połączone z wyemitowaniem nowych akcji. Jeżeli nie chcemy przeliczać tego wszystkiego, to możemy zobaczyć przynajmniej, jak zwiększył się zysk na każdą akcję dla Orlenu (akcje Orlen):

Nie wiem, jak Wy, ale ja tutaj widzę nieźle zarabiający biznes.
Z jednej strony mamy nieźle zarabiające spółki wchodzące w skład indeksu WIG20, z drugiej strony inwestorzy wcale tego nie kupują. Czego się obawiają? Sytuacji geopolitycznej, a może spowolnienia gospodarczego?
Być może niechęć angażowania się kapitału w ruch na naszym rynku wynika z globalnego nastroju. Jeżeli patrzę w tej chwili na Sp500, to tam również widzę opadający wolumen:

Być może będzie tak, że dopiero po spadku Sp500 o 15-20% na rynku zostanie przeprowadzona właściwa akumulacja akcji i od tego momentu rynki rozpoczną wzrost. Jeżeli tak faktycznie się stanie, to dopiero ten czas będzie korelował z dyskontowaniem przez WIG20 lepszych przychodów spółek.