W jakie akcje inwestuje Bill Gates

12.06.2023, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Jeżeli miałbym ujawnić to, z czym na pierwszym miejscu mają problem prawie wszyscy inwestorzy, to będzie to nieumiejętność radzenia sobie ze zmiennością ceny. Zwłaszcza, kiedy cena nie zmienia się w kierunku, na który liczyliśmy. Dzisiaj postaram się opowiedzieć Czytelnikom, co porusza ceną akcji i dlaczego tak się dzieje. W jakie akcje inwestuje Bill Gates? Chcę wytłumaczyć raz, a dobrze, dlaczego warto wybrać strategię, która niekoniecznie zmusza nas do przywiązywania się do zmienności ceny akcji w krótkim terminie.

Jak inwestorzy wyobrażają sobie dobre postępowanie na rynku?

Idę o zakład, że przynajmniej połowa uczestników rynku podchodzi do inwestowania w ten sposób, że dobre kupno akcji to kupno na samym dnie, a sprzedaż to sprzedaż na samym szczycie. Istotnie pięknie to brzmi, ale tylko brzmi. Jeżeli zrobisz rachunek sumienia i będzie on zgodny z prawdą, to przynajmniej z dużym prawdopodobieństwem stwierdzisz, że Twoja historia inwestowania nie jest zgodna ze wspomnianym ideałem. U nikogo nie jest. Nawet u profesjonalnych traderów nie jest. Ci profesjonalni działają zgodnie z prawdopodobieństwem i jeżeli dochodzą do 3-4 dobrych transakcji na 10 wykonanych, to jest całkiem nieźle. Nie ma nawet połowy.

Dzieje się tak dlatego, bo w każdej chwili na rynek napływają pieniądze, kierowane decyzjami inwestorów. Decyzje zaś podejmowane są na podstawie bądź przemyślanej strategii (np. inwestycje długoterminowe), bądź emocji. Wystarczy sobie przypomnieć reakcję rynku na Covid-19, czy na wybuch wojny na Ukrainie. Czy zgadniesz, jakie decyzje podejmują aktualnie inwestorzy i czy obecnie w dużej przewadze będą grali przede wszystkim na zwyżkę?

Ocena takiego zdarzenia czasem jest możliwa i są do tego narzędzia. Takim narzędziem będzie chociażby ujawnienie się popytu i test wolumenowy, który mówi wprost o tym, że na rynku jest popyt, nie ma podaży (przynajmniej nie w dużej ilości), a w niższych przedziałach cenowych ujawnia się siła. Czy test wolumenowy jest gwarancją trafienia w dołek? Z jakimś prawdopodobieństwem tak. Nie cenowy oczywiście, bo testy są ponad minimum cenowym, ale w minimum w jakimś okresie najbliższej przyszłości. I dalej mówimy tutaj tylko i wyłącznie o wycinku czasu. Ruch cenowy będzie obowiązywał tylko do czasu, w którym strona przeciwna uzyska przewagę. I co zrobisz, jak wszystko będzie idealnie, a na rynek nagle z jakiegoś powodu wyleje się podaż? Wszystko było dobrze, a nie jest.

Taki właśnie jest rynek. Cały czas jest nieprzewidywalny. To, co możesz, to albo być traderem i wybierać pewne wycinki, które są najlepsze (to nie gwarantuje Ci sukcesu), albo iść w kierunku inwestycji długoterminowych, skupiając się na spółkach (biznesach), o dobrej skali rozwoju w przyszłości. Dlaczego?

Wybór dobrego biznesu z realnej gospodarki, notowanego na giełdzie

Sprawa jest tutaj dość prosta. Jeżeli dzisiaj masz biznes, który ma przychody 100 mln zł, a za 10 lat biznes ten się rozwinie i będzie miał przychody 2 mld zł, to zgadnij  co się stanie z ceną? Jeżeli dzisiaj rynek przy przychodach na poziomie 100 mln wycenia akcje na 10 zł, to przy przychodach na poziomie 2 mld zł, wyceni je prawdopodobnie na 200 zł. Inwestor zapłaci mniej więcej tą samą wartość za kawałek przychodów przedsiębiorstwa, chociaż w wartości nominalnej będzie to więcej, a to dlatego, że kupuje biznes, który się rozwinął.

Do dzisiaj rzeczą, którą najtrudniej jest zrozumieć inwestorom, to sposób właściwego postępowania na rynku. Jak to się działo na początku? Na rynkach od zawsze byli spekulanci, ale mieli oni nieco inne narzędzia niż teraz. Rynki nie były tak duże, a kluczem do wygranej było zapędzenie przeciwnika pod ścianę. Jeżeli ktoś grał shorta, to trzeba było podbić cenę tak, aby ktoś ze shorta musiał uciekać. Kilku inwestorów walczyło ze sobą o chwałę, pamięć i oczywiście o osobisty sukces.

Obok tego był jednak właściwy rynek. Cała masa ludzi, którzy kupowali wartościowe przedsiębiorstwa, które z czasem się rozwijały, a wraz z nimi rosły ceny akcji. Czy ktoś pamięta jeszcze książkę „Inteligentny Inwestor” Benjamina Grahama? Ta książka została wydana w 1949 roku i do dzisiaj stanowi ogromną wartość dla ludzi, którzy budują majątki na giełdzie. Czy wiecie, że Warren Buffet uczył się od Grahama? Czy to podziałało? Jasne, że tak, bo jest dzisiaj jednym z najbogatszych ludzi świata.

Wymyślanie koła na nowo

To, co się zmieniło od tamtego czasu, to z pewnością nie zasady wzrostu giełdowych spółek. Zmieniło się to, że ludzie zaczęli wymyślać to, jak ruszy się cena. Rozumiecie to? Wymyślać, jak ruszy się cena. I w oparciu o to zbudowano analizę wskaźnikową, w tym analizę techniczną. Dalej wydano setki, jeżeli nie tysiące książek na ten temat po to, aby spopularyzować zagadnienie. Ale to i tak piąta woda po kisielu. Wartość i wiedza znajduje się u źródła, czyli w fundamentach.

Ludzie muszą wreszcie zrozumieć, że cała wiedza o analizie technicznej została stworzona przez ludzi, którzy zarabiają na tym pieniądze. Wyobraź sobie, że rysujesz kreskę analizy technicznej i Twoją strategią jest trzymać akcje, kiedy cena jest nad wsparciem, a sprzedaż, kiedy jest pod. Jeżeli podejmujesz taką transakcję, zarabia biuro maklerskie. Jeżeli cena nie idzie w Twoim kierunku i zamykasz pozycję, zarabia biuro maklerskie. Ono zawsze zarabia. Jak myślisz, ile zarabiają brokerzy forexowi? To dopiero historia transferu środków od spekulantów do biur forexowych, idących w setkach milionów dowolnej waluty. Ty w tym łańcuchu dla biura maklerskiego jesteś jedynie klientem, jak plankton dla wieloryba. Najważniejszy nie jesteś Ty, ale obrót, który robisz.

To, co najlepszego może zrobić inwestor dla siebie, to skupić się na kupnie najlepszych spółek, które dają mu duże prawdopodobieństwo tego, że w perspektywie kolejnych lat jego biznes giełdowy się rozwinie. Nie napiszę, że jest to łatwe, bo nie jest. Wymaga to od inwestora oderwania się od przywiązań do pewnych wyobrażeń (przykładowo, że kiedyś dana spółka była dobra, to znów będzie. Czasem naprawdę najprostsze rozumowanie okaże się najlepsze. Aby pokazać pewien schemat rozumowania, zobaczmy, w co inwestuje Bill Gates.

W co inwestuje Bill Gates?

  • Przede wszystkim ufa temu, w co inwestuje Warren Buffet. Bill Gates posiada znaczne udziały w Berkshire Hathaway, które to posiada spółki związane z ubezpieczeniami, kolejami, energią, finansami, produkcją, czy sprzedażą detaliczną. Wspólną cechą właściwie wszystkich tych spółek jest to, że mają wielu klientów/konsumentów, a zatem wiele źródeł przychodu.
  • Założyciel Microsoft posiada akcje Waste Management. To spółka, która prowadzi jedną z największych operacji recyklingu na świecie, odbierając śmieci od klientów indywidualnych. Dodam, że spółka ta wypłaca regularnie dywidendy.
  • Posiada znaczące udziały w Canadian National Railway. Jest to czwarta co do wielkości spółka kolejowa w Ameryce Północnej.
  • Posiada także całkiem spore udziały w spółce Deere, czyli w największym na świecie producencie sprzętu rolniczego. Ponownie spółka regularnie płaci coraz wyższe dywidendy.
  • Szacuje się, że posiada jeszcze ok. 1% akcji w Microsofcie.

Zauważcie, że nie ma tutaj cudów na kiju. To nudne biznesy, oparte o to, co dzieje się w realnej gospodarce. Ciekawy jestem, czy jak Bill Gates inwestował w 2002 roku w spółkę odbierającą śmieci, to czy rysował kreski analizy technicznej, czy może posłuchał Warrena Buffeta, który mu powiedział, że jest to skalowalny biznes z dużą ilością odbiorców i zdolnością do powiększania przychodów.

Jak postępować na giełdzie?

Wybierać najlepsze spółki. Traktować proces inwestowania na giełdzie jako kupno części prawdziwego biznesu, opartego na realnej gospodarce. Jeżeli to możliwe, wiązać się z biznesem na lata, oczekując jego wzrostu w czasie. Nie żyć codziennymi notowaniami, bo biznesy nie rosną tak szybko. Dać sobie czas na zarabianie pieniędzy.

Większość najlepszych inwestorów kupuje dobry biznes i trzyma go tak długo, jak długo biznes jest dobrym. Dla Bila Gatesa biznes śmieciowy jest dobrym biznesem, podobnie jak produkcja maszyn rolniczych. Dla Warrena Buffeta Coca Cola (akcje Coca-Cola) jest dobrym biznesem i też trudno się z tym nie zgodzić. Każdy z nas zrabia dla niego, kupując butelkę Coli w sklepie. Kupuj nudne, ale dobre spółki, ze zdolnością do zwiększania cen końcowym odbiorcom. Zarobisz na tym w perspektywie czasu najlepsze pieniądze bez stresów, napięć i większych perturbacji rynkowych.

Zobaczmy biznes śmieciowy Waste Management:

Analiza Waste Managment
Analiza Waste Managment

Nudny biznes, nudne akcje, a jednak zyski rosną. Tak to się robi i warto schemat powielać.


Bądź pierwszy i dodaj swój komentarz.
Zaloguj się na swoje konto, aby zostawić swój komentarz.