Dlaczego jesteśmy słabsi od innych i co z walutami?

Ta analiza powinna być w założeniu krótka, choć mam świadomość, że równie dobrze mogłaby się rozwinąć w dobrze napisaną książkę. Postaram się skompresować informacje, aby nasi Abonenci maksymalnie skorzystali z niniejszej wiedzy. Sytuacja na rynku jest nietypowa. Wiem jednak, że wiele się wyjaśni po przeczytaniu niniejszego artykułu. A wiedzieć i rozumieć jest dobrze. Dlaczego polska giełda jest jedną ze słabszych w Europie? Najpierw odpowiedzmy sobie, dlaczego tak mocno lecimy? Zauważmy, że nasz krajowy rynek znajduje się w koszyku rynków wschodzących, w którym znajdowała się również Rosja. Ta jest wyrzucana z koszyka, ale inwestycje w Rosji pozostały. Są w dodatku zamrożone (z dużym prawdopodobieństwem utracone) ze względu na zamknięcie tamtejszej giełdy. Ucieczka inwestorów od ryzyka rosyjskiego nie sprawia, że pieniędzy w ETF jest więcej. Jest ich mniej. To znaczy, że fundusz ETF, mający w koszyku Rosję, Polskę i inne kraje wschodzące musi sprzedawać aktywa, jeżeli zagraniczni inwestorzy zamykają swoje pozycje. Sprzedaje najpłynniejsze aktywa, aby oddać pieniądze. Dlatego można zaobserwować bardzo duże wolumeny i spadki na WIG20, duże wolumeny na mWIG40, ale już mniejsze wolumeny i mniejsze spadki na sWIG80. Aktywa rosyjskie pozostają zamrożone, więc fundusze sprzedają inne aktywa, w tym te z naszego kraju. Niesprawiedliwie dostajemy po cenach akcji, ale emitenci ETF muszą oddać środki również za Rosję (chyba, że zamrożą fundusze, ale o tym nie słyszałem). Niższa wycena rynku nie sprawia, że nasze spółki mniej zarabiają. Niektóre tak, ale nie wszystkie. Sytuacja powyżej opisana sprawia jedynie, że wiele aktywów, w tym banki, stają się w błyskawicznym tempie coraz bardziej atrakcyjnie wycenione. Należy wziąć pod uwagę to, że taka promocja nie będzie trwała wiecznie (wyprzedaż rynków wschodzących spowodowanych czynnikiem rosyjskim straci z czasem na znaczeniu). Zauważmy, że ceny walut lecą w górę w oszałamiającym tempie. Firmy krajowe, które eksportują swoje produkty na rynek europejski, z pewnością sporo więcej zarobią, co przełoży się na ich wyniki, a wyższe wyniki, to wyższe wyceny (w uproszczeniu). Gorzej mają importerzy, bowiem oni na wysokiej wycenie walut tracą. Rynek walutowy i słabość złotówki Sam wzrost wycen walut nie jest spowodowany czynnikiem gospodarczym, bo w naszej gospodarce nic się nie dzieje złego. To element czysto geopolityczny, bo inwestorzy w taki sposób kompensują ryzyko. Nie jest to przyjemne, ale też taka jest cena położenia naszego rynku i przy okazji cena korzystania z własnej waluty. Można więcej drukować, ale konsekwencje w postaci dalszego wzrostu inflacji bierze się na siebie. Jeżeli zagraniczni inwestorzy uciekają z ETF na rynki wschodzące, to fundusze są zmuszone do sprzedawania naszych krajowych akcji, a następnie muszą wyprowadzić środki poza granicę do inwestorów. Kupują więc waluty takie, jak dolar, funt i euro. Muszą. Dlatego możemy obserwować wzrosty tych walut względem PLN, ale już takiego zjawiska nie dostrzeżemy np. na parze CZKPLN (czeska korona do PLN). Inwestycje zagraniczne w Polsce i nasze bezpieczeństwo Mam przekonanie graniczące prawie z pewnością, że jeżeli Ukraina przegra batalię wojenną z Rosją, do Polski napłyną miliardy dolarów (liczone w dziesiątkach) ze strony Ameryki. Będziemy najdalej wysuniętą flanką NATO, co wiąże się z koniecznością rozbudowania infrastruktury i poczynienia wszelkich inwestycji z tym związanych. Jest to dla naszego kraju ogromna szansa. Jeżeli jednak Ukraina wygra, trzeba będzie tamten kraj odbudować. Tutaj mam z kolei przekonanie, że środki pójdą tam z UE i z USA na odbudowę. Pytanie, ile kontraktów zdobędą nasze firmy budowlane, które będą stawiały ten kraj na nogi? Pytanie, ile nasz kraj będzie w stanie zainwestować w tym kraju, aby się rozwijać gospodarczo (podobnie, jak Niemcy inwestowały u nas). Jedno i drugie jest ogromną szansą dla naszego krajowego biznesu (oczywiście życzymy Ukrainie sukcesu). Czy będzie hossa na GPW? Wiele osób się boi, że skoro jest taka sytuacja, to nie wystąpi hossa na naszym rynku. Myślę, że warto popatrzyć tutaj na rynek przez pryzmat inwestora amerykańskiego. Na chwilę obecną WIG20 w dolarach od listopada ubiegłego roku przecenił się o ponad 30%. Dla inwestorów zagranicznych złotówka w takiej wycenie jest podwójną okazją. Załóżmy, że rynek ze względu na wyprzedaż ETF, ogólną panikę i zły sentyment, straci kolejne 20% w wycenie i kolejne 10% przez słabszą złotówkę. Z punktu widzenia zagranicznych inwestorów będziemy bardzo, bardzo tanim rynkiem. Jedyny problem i zagrożenie dla hossy, to oczywiście możliwość eskalacji konfliktu na nasz rynek. Wszyscy wiemy, że w przypadku wojny Rosja - NATO pierwsi dostaniemy ostrzał. Giełda nie zareaguje mrugnięciem okiem, ale poważnym tąpnięciem. To jedyne ryzyko. Na razie jest wojna zastępcza Rosja - NATO (proxy war), toczona na terenie państwa trzeciego, jakim jest Ukraina. Prawdopodobieństwo bezpośredniej wojny z NATO można ocenić jako znikome, ale wiecie, jak jest z prognozowaniem przyszłości wojennej. Tego nie da się przewidzieć w żaden logiczny sposób. Nasz plan działania na 2022 rok Wiedząc, że jest powyższe ryzyko, zapewne zachowamy się tak, jak zawsze. Będziemy kupować, kiedy będzie tanio, nawet, jeżeli przez jakiś czas może być jeszcze taniej. Nasza strategia zakłada zarówno inwestowanie na rynkach zagranicznych (co z natury chroni część inwestycji od problemów w naszym kraju), jak i na rynku krajowym. Wiemy i widzimy, że jest akumulacja aktywów i rozumiemy, z jakiego powodu następuje spadek cen. Kiedy będzie przypuszczenie, że proces podażowy może się wyczerpywać, trzeba będzie podjąć decyzję o inwestycji w nasz rynek (ważne będą ETF, w tym ten najważniejszy na sWIG80). Niestety nie będziemy w stanie w pełni przewidzieć, kiedy zagraniczni inwestorzy skończą uciekać z ETF na rynki wschodzące i kiedy skończy się strach. Ten proces może przebiegać w różny sposób. Niemniej jednak zakładamy to, co zawsze sprawdza się na rynkach: tanie, a dobre aktywa, kiedy są tanie, są takie tylko przez jakiś czas. Należy je kupić. A przypomnę, że na ten cel mamy obecnie 67% gotówki w portfelu podstawowym. Jak w każdym ryzykownym okresie proponuję podchodzić do inwestycji długoterminowo. Jeżeli ktoś się boi, że wybuchnie wojna u nas, pewnie nie będzie obecnie skłonny do czynienia inwestycji. Mamy przekonanie, że tak jest, bowiem piszą do nas różne osoby i wiemy, że w obecnej sytuacji niektóre z nich wstrzymują się z podejmowaniem decyzji. Osoby, które się nie boją podejmowania decyzji, powinny założyć, że w najbliższym czasie na rynku będzie występowała duża zmienność i że po kupnie aktywów mogą, ale nie muszą wystąpić niższe ceny. W krótkim terminie na rynku będzie panował strach. W długim terminie obecne poziomy okażą się być bardzo atrakcyjne. Jest to czynnik, który należy brać pod uwagę przy podejmowaniu obecnie jakichkolwiek decyzji. Podsumowanie Czasem, jak się zastanawiam w trudnych chwilach nad tym, czy warto inwestować na rynku, myślę o Warrenie Buffecie i jego kilkudziesięcioletniej historii obecności na rynkach finansowych. Czy on się kiedyś zastanawiał, czy warto być na rynku? Jak kształtowały się jego przekonania? Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że ten człowiek żyje i funkcjonuje w ramach najbezpieczniejszego obecnie rynku świata. Wiemy wszyscy, że ma rację, ponieważ dorobił się ogromnego majątku. Jednym z jego przekonań jest to, że gotówka to najgorsze rozwiązanie. Najgorsze, bo w perspektywie czasu zawsze traci na wartości. I to jest prawda. W historii polskich złotówek za ostatnie kilkadziesiąt lat możemy przytoczyć już wiele przykładów dewaluacji pieniądza. Pieniądz, który leży w szafie, traci na wartości. Myślę, że każdy to widzi. Kiedyś robiło się zakupy za 100 zł, dzisiaj pewnie za 250 zł. Przekonamy się pewnie niedługo, że Prezes NBP zaproponuje wydrukowanie banknotu 1000 zł. Myślę, że każdy to czuje, że kiedyś 50 zł miało jakąś wartość. Dzisiaj ktoś, kto trzyma 100 zł w ręce, nie czuje, jakby miał za to zrobić jakoś szczególnie duże zakupy. Pieniądz, niezależnie od sytuacji, powinien pracować i przynosić nam potencjalnie jakąś wartość.

Dlaczego jesteśmy słabsi od innych i co z walutami?

Dlaczego polska giełda jest jedną ze słabszych w Europie?

LITE 90 dni / 89,67 zł za miesiąc

BASE 180 dni / 66,50 zł za miesiąc

PRO 365 dni / 56,58 zł za miesiąc / NAJPOPULARNIEJSZY

MAX 730 dni / 47,88 zł za miesiąc

Dołącz teraz do Strefy Premium

Dlaczego jesteśmy słabsi od innych i co z walutami?

Dlaczego polska giełda jest jedną ze słabszych w Europie?

Świetnie, że tu jesteś. Chcesz więcej? Otrzymaj (dobrą) zniżkę na pierwszy abonament!

Dziękujemy!

Zaloguj się

Wybierz abonament

LITE 90 dni / 89,67 zł za miesiąc

BASE 180 dni / 66,50 zł za miesiąc

PRO 365 dni / 56,58 zł za miesiąc / NAJPOPULARNIEJSZY

MAX 730 dni / 47,88 zł za miesiąc

Dołącz teraz do Strefy Premium