Giełdowa matematyka

17.04.2023, Kategorie: Premium, Autor: Paweł Pagacz

Dziś o giełdowa matematyce, czyli kiedy do poziomów cenowych warto się przywiązywać, a kiedy tego nie robić.

Zacznijmy od zdefiniowania problemu, z jakim boryka się większość inwestorów rynkowych. Takim problemem jest chociażby przekonanie, że nie kupię akcji, których cena nie jest w dołku albo które urosły 40% od dołka. To jest myślenie mniejszych inwestorów, którzy co do zasady wybierają spółkę i oceniają jej wykres. Duzi inwestorzy patrzą na zachowanie ceny od zupełnie innej strony. Tą inną stroną jest poziom, gdzie mogą przeprowadzić akumulację i przyszły poziom, na którym mogą akcje sprzedać.

Kupno najtaniej, jak się da

Z punktu widzenia procentów nie ma znaczenia to, czy akcje kupi się po 20 zł i sprzeda po 40 zł lub czy akcje kupi się po 50 zł i sprzeda po 100 zł. Rynek musi wykonać ruch o 100%. To jest dla wszystkich jasne. Znaczenie ma to, jakie ryzyko ponosimy, kupując akcje po 20 zł, a jakie po 50 zł. I sama cena akcji nie jest tutaj wyznacznikiem.

Dla mnie osobiście wyznacznikiem tego, od którego momentu warto się interesować akcjami, jest strefa, w której mamy proces akumulacji akcji. Dlaczego tak się dzieje? Z jakiegoś powodu duzi inwestorzy ocenili, że takimi akcjami dokładnie w tym momencie warto się zainteresować. Akcje mogły nie być warte zainteresowania, kiedy kosztowały 20 zł, ale mogą być warte zainteresowania, kiedy kosztują 50 zł. Nie liczy się cena. Liczy się jakość, którą dzisiaj kupujesz.

Akcje po 20 zł i akcje po 50 zł (załóżmy, że rozmawiamy o akcjach tej samej firmy), to mogą być dwa różne biznesy w zupełnie różnej fazie rozwoju. Przekładowo PKN Orlen dzisiaj to nie ten sam PKN Orlen, który na rynku obecny był jeszcze 3 lata temu. Przypomnę, że dzisiaj to konglomerat trzech spółek: PKN Orlen + Lotos + PGNiG. Dlatego to właśnie obecnie widać akumulację na wykresie miesięcznym, ale nie widać jej było 5-7 lat wcześniej na wykresie.

Duzi inwestorzy uznają, że zarobią z dużym prawdopodobieństwem kupując akcje od obecnego poziomu cenowego, ale taka możliwość niekoniecznie istniała jeszcze 3 lata wcześniej. To jest logiczny powód, dla którego akcje kupuje się (interesuje się nimi) od momentu, kiedy interesuje się nimi duży kapitał. I my możemy to zaobserwować na wykresie i nawet nie musimy znać powodu, dlaczego tak się dzieje.

Komunikaty spółek
Tutaj jedynie wspomnę o badaniach, które czytałem kiedyś i szczerze żałuję, że ich nie zapisałem, gdzie pokazano, że nie ma kompletnie sensu granie w oparciu o informacje dostępne np. w systemie ESPI. Nie bądźmy naiwni i nie myślmy, że oficjalna informacja ze spółek jest dostępna tylko i wyłącznie w czasie równym dla wszystkich.

Dokładnie na taką samą przypadłość cierpią indeksy giełdowe. Załóżmy, że WIG20 kiedyś kosztował 1200 punktów, dzisiaj powiedzmy kosztuje 1850 punktów, a za rok będzie kosztował przykładowo 2500 punktów. Czy nie kupimy akcji, kiedy indeks będzie na poziomie nie widzianym od 2018 roku? Możliwe, że kupimy, o ile akcje spółek z WIG20 będą akumulowane. Będziemy ten proces widzieć na samym indeksie lub kontraktach na WIG20.

Przede wszystkim mocne fundamenty

Aby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, musimy zrozumieć, co w rzeczywistości kupuje się na giełdzie. Wszyscy wiemy, że przedmiotem handlu są akcje. Ale czy mamy świadomość, co w rzeczywistości kupujemy? Zobaczmy na akcje spółki Visa:

  • Kupując akcje dzisiaj, musimy za nie zapłacić 234 dolary.
  • Wiemy, że za rok spółka wypracuje przynajmniej kilkanaście procent zysku z własnego kapitału, co powiększy wartość akcji.
  • Wiemy, że spółka część zysków systematycznie przeznacza na skup akcji własnych, co będzie wspierało wzrost ceny akcji.
  • Część zysku pójdzie na dywidendę.

W skrócie możemy powiedzieć, że przy tym modelu biznesowym akcje za rok mogą być wycenione 20% wyżej niż są wycenione dzisiaj. Kupując akcje dzisiaj, wiesz, że kupujesz wspomniane przyszłe wyniki i działania spółki. Za rok inwestor będzie skłonny kupić takie akcje np. po 260 dolarów dlatego, bo za kolejny rok… i tu możemy powtórzyć naszą listę. Powyższa analiza fundamentalna, którą kierują się duzi inwestorzy, to tylko jedna część układanki. Przedstawiam drugą.