Forex – jak do tego rynku podejść?

04.11.2020, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

ZDECYDOWANIE preferuję inwestowanie na dłuższy termin, ale to nie oznacza, że Forex jest mi obcy. Nie jest i na ten temat napiszę kilka słów zainspirowany dość dramatyczną wiadomością od naszego Czytelnika. Cytował nie będę, bo musiałbym więcej tekstu powycinać niż opublikować (sprawy osobiste), więc powiem tylko tyle, że wyczyścił szybko niemałe konto. Co do tego doprowadziło?

Forex nazwijmy rynkiem, na którym możemy zawierać transakcje dosłownie na wszystkim, chociaż w istocie został stworzony jako platforma wymiany walut pomiędzy bankami (i dalej taką jest). Możemy więc handlować na najpopularniejszej parze (zmienności) eurodolara, jak i dolarze nowozelandzkim w konfiguracji z (prawie) dowolną inną walutą. Ogólnie dużo możliwości, łącznie z indeksami, instrumentami CFD i innymi.

I sprawa byłaby prosta, gdyby nie komplikacje, które się w tej chwili pojawiają. Forex jest postrzegany jako miejsce, w którym szybko się zarabia, co jest oczywiście prawdą dla promili ludzi. Nie 20%, ale dla promili ludzi. Powiedzmy sobie to wprost, jeżeli należysz do najlepszych w tej profesji i być może mieścisz się mniej więcej w wąskich drzwiach, przez które przechodzi 1 osoba na 300-350, to Forex is ok! W innym przypadku FX nie jest ok.

Wiem, że brokerzy piszą, że traci u nich jedynie 80% użytkowników na instrumentach CFD, ale nie piszą, ile zarabia 20% pozostałych osób. Zapewniam, że niewiele. Dlaczego?

Instrumenty CFD, o których muszą informować brokerzy, są na dźwigni od 2 do 5 (przynajmniej z takimi się spotkałem). A teraz wyobraź sobie, że grasz na indeksie DAX i lewar rośnie Ci do 20. Wchodzisz na eurodolara lub dowolną inną parę? Lewar rośnie do 30. Stajesz się klientem profesjonalnym, to (kiedyś było to standardem, ale zostało ograniczone przez UE) wchodzisz na lewar 100. Dla wybrańców z największymi kontami oferuje się lewar 500!

Im bardziej rośnie nam lewar, tym bardziej drzwi się zwężają i tym mniej osób przez nie przechodzi. W przypadku ulubionego przez większość inwestorów DAX (wydaje mi się, że niepotrzebnie) mamy do czynienia z dźwignią 30 i jednocześnie ogromną prędkością zmian. To sprawia, że zająć bardzo precyzyjnie pozycję jest jednak niezwykle trudno i z tego powodu ponosi się ogromne straty. Jeżeli więc mógłbym poradzić coś komukolwiek, to zdecydowanie łatwiej będzie robić trading (unikam słowa spekulacja) na eurodolarze, który ma dźwignię 30, ale porusza się DUŻO wolniej oraz pojedynczy mikrolot wymaga mniej kapitału. Przez to sami względem posiadanego kapitału możemy wybrać, jak bardzo angażujemy się na rynku. DAX jest przy tym znacznie bardziej wymagający.

Trading to nie takie handlowanie na rynku, które polega na wejściu w pozycję, bo 'mi się coś wydaje’ i jak już jedzie, to serce wali jak młot, bo nie idzie jednak po naszej myśli i nic z tym nie robimy, bo paraliżuje nas strach.

Trading (i to chyba najważniejsze, co mam do przekazania) to patrzenie na wykres oczami, które rozumieją, która strona aktualnie uzyskała przewagę na rynku (popyt lub podaż) i podłączenie się do tej strony tylko i wyłącznie na czas, kiedy ta przewaga się utrzymuje. A że Forex jest BARDZO zmienny, to ta przewaga zwykle niezbyt długo się utrzymuje.

Jeżeli więc Twoją techniką jest narysowanie kreski analizy technicznej lub fal Elliotta lub stosowanie mechanicznych oscylatorów (które w dodatku przecież są oparte na przeszłości i nic nie mówią o przyszłości), to nie mówimy tutaj o zrozumieniu rynku, ale o stosowaniu mechanicznych metod lub swoich własnych wyobrażeń na temat tego, jak rynek się zachowa.

Zarabiający traderzy dokładnie obserwują świece (arkusz zleceń) i patrzą, czy podaż uzyskała już przewagę, jeżeli chcą grać na spadek lub czy podaż cała się wystrzelała, rynek jest zakumulowany, popyt uzyskuje przewagę i od tego momentu w ogóle można myśleć o wzroście i zajmować pozycję. Oczywiście tylko na czas utrzymującej się przewagi danej strony.

Jeżeli grasz tylko na mechanice rynku, drzwi do sukcesu na Forex są dla Ciebie zamknięte. Jeżeli myślisz i jesteś w stanie utrzymać koncentrację, to jesteś w stanie być w promilu ludzi, o ile…

doskonale opracujesz swoją mentalną siłę (umiejętność) do zajmowania pozycji tylko w przypadku grania ze stroną, która przewagę uzyskała, jednocześnie precyzyjnie zarządzając stopami.

To, co jest dla większości osób nie do zaakceptowania, to bardzo ciasny stop na tym rynku. Trzeba bardzo dobrze umieć czytać rynek, aby postawić stopa 6-7 punktów od zajęcia pozycji + dodać kolejne 3 punkty, gdyby spread się rozjechał (może się tak zdarzyć na większej zmienności, np. podczas podawania istotnych danych).

Jeżeli stosujesz mechaniczny system, nie wejdziesz na wysoki poziom precyzji i bardzo ciasny stop praktycznie zawsze Cię wytnie. Jeżeli zdołasz zrozumieć siły i odczytywać, która strona uzyska przewagę, postawienie ciasnego stopa nie będzie problemem, bowiem od uzyskania przewagi przez podaż, rynek wyżej już nie będzie i stop Cię nie wytnie, gdy grasz na spadek.

Pozostaje rozbić ostatni ważny mit, czyli skala czasowa, w której się poruszamy. Tyle, co mogę powiedzieć o sobie i o najlepszych traderach na rynku, to że poruszają się na skalach czasowych na poziomie 1 do 5 minut, praktycznie nie wchodząc na dłuższe interwały.

Dlaczego? Dłuższe interwały to dłuższe świece (szerszy spread). Im zaś szerszy spread, tym większe ryzyko przy zajmowaniu pozycji (większa odległość od stopa). Traderzy handlujący na rynku nigdy nie zostawiają pozycji na noc. Odchodzą od komputera, wszystkie pozycje posiadają zamknięte. Kolejny dzień, kolejne poszukiwanie przewag, kolejne szanse.

Jeżeli grasz na interwale minutowym, w ciągu dnia prawdopodobnie kilka razy popyt z podażą zamieni się przewagą, co oznacza, że realnie te kilka transakcji będziesz w stanie wykonać. Jaka jest więc potrzeba, aby zostawić pozycję na noc? W nocy to samo się wydarzy. Zajmiesz pozycję wieczorem, a do rana możesz mieć wyczyszczony depozyt, a jeżeli miałeś postawionego stopa, ten z dużym prawdopodobieństwem będzie wybity. Trading to praca. Bardzo trudna, więc podchodźmy do tego profesjonalnie.

Nie chciałbym, aby ktokolwiek, kto przeczyta powyższy artykuł, rzucał się na Forex, traktując go 'ze zrozumieniem’ i szybko jednocześnie się zawodząc, bo kolejna technika nie działa.

Zrozumienie rynku poprzez zobaczenie, która siła przejęła inicjatywę jest BARDZO, BARDZO trudne. Nie wiem, jak to bardziej podkreślić. Wymaga stania się częścią tego rynku, połączenia się – mówiąc nieco metafizycznie – świadomością ze stanem emocjonalnym rynku.

Przejście na taki poziom u wielu ludzi przypomina walenie głową w mur. Trwa to nieraz miesiące i lata ciągłych prób, ale jak już się uda, to robi się te własne drzwi, przez które się przechodzi, wchodząc do pokoju, w którym zaczynają się (dopiero) właściwe możliwości, jakie udostępnia nam Forex.