Meandry inwestowania na giełdzie

04.06.2020, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Są spółki, którymi z pewnością nie warto się zajmować. To takie struktury, w których z jakiegoś niewiadomego powodu mamy nagle silny wzrost i skok wolumenów. Wiele osób interpretuje takie zdarzenia, jako wejście kapitału i szansę na dalszy wzrost. Dopiero z czasem okazuje się, że to nie było żadne wejście dużego kapitału, tylko sytuacja, w której podbicie przez duży kapitał zostało wykorzystane bezwzględnie do wywalenia akcji w rynek.

Coś takiego miało miejsce chociażby na Biomaxima, która już traci, czy na Biomedzie, który jeszcze się trzyma, ale na którym obroty już całkiem siadły. Tłum ma akcje i z pewnością nie ma ich komu sprzedać. No chyba, że znajdzie kolejny tłum, ale na to się na razie nie zanosi.

Jak funkcjonuje giełda?

Giełda to taka nieustanna gra w handel. Polega dosłownie na tym, aby być sprytnym i umieć sprzedać akcje drożej, niż się kupiło. Jeżeli rozważamy sytuację, jak na dwóch powyżej wspomnianych spółkach, to sprytniejszym okazał się duży inwestor, który na zwyżce sprzedawał akcje. Tłum już niekoniecznie, bo te akcje posiada.

Znajdź kupna na swoje akcje

Jeżeli chce się zarabiać na rynku, kupić akcje należy zawsze z taką perspektywą, że będziemy mieli je kiedyś w przyszłości komu sprzedać. Na rynkach (właściwie dlaczego tak zawsze jest?) tłum nigdy nie jest chętny do kupna taniejących akcji. W czasie spadku duzi inwestorzy kupują aktywa, generując obroty.

Kiedy cena rośnie, nie ma dużo podaży, więc tłum zawsze kupuje z prawej (z arkusza podaży), ciągnąc cenę w górę. To wtedy właśnie Ci, co kupowali na dole, sprzedają u góry. Zarabiają.

Nie oznacza to oczywiście, że tłum jest bez szans na zarobek w tym przypadku. Jest wiele takich sytuacji, w których kupując rosnące akcje, uda się je sprzedać drożej. Musimy jednak mieć świadomość, w jakiej grze uczestniczmy i jeżeli swoich akcji nie sprzedamy komuś innemu na czas, prawdopodobnie z nimi już zostaniemy. To dlatego, może najmniej komfortowo, ale najlepiej jest kupować akcje, które są tanie i tanieją, niż drogie, które drożeją i być może będą droższe.

Poluj na okazje inwestycyjne

Oznacza to też, że okienek transakcyjnych na giełdzie nie wybieramy my, ale czekamy, aż się pojawią. Oznacza to konieczność czekania na przeceny, kiedy akcje dla nas są atrakcyjne cenowo, a nie kupowanie w strefie całkowicie przeciętnych cen tylko dlatego, że posiadamy pieniądze na rachunku. Albo duże zyski poprzez czekanie, albo całkiem przeciętne (lub żadne) wyniki cały czas. Każdy ma wybór.

Myślę, że najlepiej widzą to w tej chwili wszyscy nasi Abonenci, gdzie dość wyraźnie uwypukliła się różnica pomiędzy wchodzeniem, kiedy istotnie jest tanio, ale na rynku jest przerażająco źle, a wchodzeniem tylko dlatego, żeby coś mieć w portfelu.

Naturalnie tutaj jest jeszcze kolejna sprawa, którą trzeba brać pod uwagę, a która czyni rynek mocno niepewnym – termin zakupu. Jeżeli bowiem zbliżamy się do cyklu rynków rozwijających się, jak Polska, to akcje należy mieć. Przynajmniej w jakiejś części. Trzeba powiedzieć wprost, że koronawirus dał inwestorom szansę (wybitną) na doładowanie swoich portfeli tanimi aktywami.

Być może przyszłość bez koronawirusa wyglądałaby inaczej. Uczestniczylibyśmy we wzrostach, które gwałtownie zostałyby zakończone, aby na spadkach duży kapitał mógł zebrać aktywa i uczynić nam hossę. Tego dzisiaj nie wiemy.

Wiemy jednak to, że mają tanie aktywa u progu cyklu rynków rozwijających się, prędzej czy później, zarobilibyśmy krocie (pod warunkiem, że kupujemy akumulowane aktywa, a nie dystrybuowane i liczymy na więcej).