Czy recesja ma się ku końcowi?

01.06.2020, Kategorie: Nowości, Autor: Bartek Bohdan

Jednym ze wskaźników, na które uważnie patrzy świat, są dane z amerykańskiego rynku pracy. To właśnie nimi najbardziej emocjonowali się ostatnio analitycy, komentując ilość bezrobotnych idącą w miliony. Nie ma się co dziwić, bo takie cyfry robią wrażenie zwłaszcza na inwestorach spoza USA. Optyka się jednak trochę zmienia, jeśli uświadomimy sobie specyfikę rynku pracy w USA.

Amerykański rynek pracy jest specyficzny

Nie ma tam okresu wypowiedzenia, a warunki zatrudnienia po stronie pracodawców są bardzo elastyczne. Pracę można stracić z dnia na dzień, pracując w danej firmie nawet 10 lat. Stąd te słynne sceny w amerykańskich filmach, gdy ktoś zostaje zwolniony, pakuje się do kartonu i opuszcza biuro w ciągi kilku minut.

1000 dolarów za siedzenie w domu

Łatwo jest zwolnić pracownika, ale też równie łatwo jest go zatrudnić. Co więcej, sytuacja w czasie pandemii została wypaczona. Administracja rządowa Trumpa podjęła bowiem decyzję, że każdy, kto straci pracę, dostanie 1000 dolarów zasiłku tygodniowo. To 4000$ miesięcznie. Wielu pracowników zdecydowało się wobec tego świadomie rzucić pracę i odebrać zapomogę, wiedząc, że po całej aferze dość łatwo odzyskają pracę.

Rząd daje im 4000$ co miesiąc, firma nie musi ponosić kosztów jego zatrudnienia. Nie zdziwiłbym się, gdyby w dużej skali pracownik i pracodawca po prostu się dogadali na taki układ na czas kryzysu. A przynajmniej dopóki rząd będzie wypłacał ten zasiłek.

Spadek wniosków o zasiłek

Przejdźmy do cyferek. 23 maja dostaliśmy najnowszy odczyt wniosków o zasiłek. Chętnych było nieco powyżej 2,1 mln, czyli mniej niż wcześniej (poprzedni odczyt 2,4 mln). Mamy wiec spadek o 13% od poprzedniego odczytu, a ten poprzedni (z 16 maja) spadł z kolei o 9% od odczytu z 9 maja.

Warto przypomnieć, że szczytowy odczyt z 28 marca to rekordowe 6,9 mln osób.

Jak widać, ilość wniosków o zasiłek spada już 8 tydzień z rzędu. Ponieważ te odczyty są silnie skorelowane z rynkiem akcji, w tym samym czasie giełda w USA, a szczególnie indeks NASDAQ, zaliczyła odbicie w kształcie V, wracając niemal na poziom historycznego szczytu.

Mamy aktualnie najlepszy możliwy układ dla akcji, czyli odczyty spadają z bardzo wysokiego poziomu. Co ważniejsze, jeszcze jest sporo miejsca, zanim dobiją do poziomu sprzed kryzysu i pandemii.

Oprócz osób, które zgłaszają się po zasiłek po raz pierwszy, są też osoby, które pobierają go kolejny raz. Najlepiej by było, gdyby ilość tych osób spadała. Tak właśnie jest, z poziomu prawie 25 mln z 16 maja, ilość osób kontynuujących pobieranie zasiłku spadła do 21,1 mln. To nadal są kosmiczne wartości, ale liczy się trend spadkowy, który potwierdza proces odbudowanie rynku pracy.

Gdy takie zjawisko ma miejsce, traktuje się to jako zakończenie kryzysu i proces ożywienia. To jednak na razie tylko jeden odczyt i nie można go uznać za trwałą tendencję. Trzeba będzie jeszcze poczekać i porównać co najmniej 5-10 odczytów.

Wnioski końcowe

Podsumowując mamy dwie równoległe prawidłowe tendencje. Spadek nowych wniosków o zasiłek i spadek ilości osób kontynuujących pobieranie zasiłku. To sygnały rozpoczynającego się ożywienia, choć w jego bardzo wczesnej fazie. Aby jednak nie patrzeć tylko przez różowe okulary, mamy też negatywy w postaci faktu, że te wartości nadal są na poziomie bliskim lat 20-tych.

Do tego dodatkowa pomoc ze strony administracji rządowej (1000 dolarów na tydzień) kończy się w czerwcu, czyli zanim rynek pracy w pełni się odbuduje. Może to więc być wyjątkowo szybki proces odbudowy rynku pracy, ale wartości sprzed kryzysu przez jakiś czas mogą nie być osiągalne. Część miejsc pracy bowiem nie wróci, gdyż wiele firm upadło.