Kilka praktycznych wskazówek dotyczących inwestowania

26.11.2020, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Zaznaczę na początku, że nie będą to uniwersalne rady. Tak już jest, że właściwie każda sytuacja na rynku jest nieco inna. Nie da się nałożyć sztywnych schematów na żywy organizm. Nie da się i już. Nawet lekarze, którzy leczą w oparciu o stan chorego, kierują się po trochu swoją logiką i intuicją, trzymając się jednak przy tym uniwersalnych wskazówek (schematów leczenia oficjalnie zatwierdzonych). Żywy organizm mówi do nas poprzez określone wskazania, my zaś odpowiednio reagujemy.

Analiza techniczna – działa, czy nie działa?

W odwiecznej wojnie o analizę techniczną, czy inne wskaźniki nikt ostatecznie nie wygra. Każdy, kto funkcjonuje już jakiś czas na rynkach, doskonale sobie zdaje sprawę, że dana technika raz zadziała, a raz nie. Taki przykład, może niezbyt doskonały, ale zawsze jakiś – mamy rysującą się oRGR. W którą stronę powinno nastąpić wybicie? W górę z tej formacji:

Wybicie nastąpiło istotnie w górę, po czym cena zjechała w dół, wioząc tych wszystkich, którzy grali na wybicie w przeciwną stronę, aby zaraz po tym wykonać właściwy ruch. Można więc powiedzieć, że oRGR zadziałała, tylko najpierw siła rynku wyrzuciła z pozycji tych wszystkich, którzy na tę formację grali.

Powyższy wykres to krótki wycinek wczorajszych notowań eurodolara. Rynek może niezbyt szybki, ale na pewno lewarowany. Gra się na nim o to, aby jak najszybciej odebrać kapitał innym.

Na rynkach akcji dzieje się podobnie, chociaż proces ten jest bardzo wolny (rozłożony w czasie). Zastanówmy się więc, czy gra na wybicie z formacji nie jest już zbyt spóźnionym działaniem z naszej strony? Większość w końcu kupuje w chwili wyjścia nad linię szyi, skazując się przy tym na kupno tam, gdzie tłum – z największym ryzykiem.

W tym tkwi może i prostota działania w zgodzie z analizą techniczną (wiemy, co jest sygnałem), ale i w tym tkwi jej największy problem. Działanie w oparciu o nią jest często mocno spóźnionym przedsięwzięciem.

Wyobraźmy sobie kanał wzrostowy o szerokości 20% względem ceny. Wybicie w dół, które będzie nam sygnalizowało koniec ruchu, nastąpi co najmniej 20% od samego szczytu. Oddajemy, grając zgodnie z AT, aż tyle ruchu, co wydaje się niezbyt rozsądnym posunięciem.

Rafał Zaorski, którego pewnie wszyscy (lub przynajmniej większość) ze słyszenia zna, stosował często „stocha”. Oscylator stochastyczny. Ciągle pytano go, jakie ma ustawienia stocha, co powodowało jego wyraźną frustrację. Ci, co pytali, chcieli grać właśnie w oparciu o AT, czego przeciwnikiem był i jest Rafał Zaorski. On stosował stocha po to, aby w krótkim terminie zobaczyć tylko i wyłącznie odgięcie rynku od jakiejś średniej ceny (mediany), które ten oscylator wskazywał. Nie pokazywał dołka, ale właśnie chwilowe schłodzenie/rozgrzanie, które wykorzystywał do doważania pozycji.

Na giełdzie liczy się prawdopodobieństwo

Zaakceptować to, że wiele rzeczy na rynku jest nieprzewidywalnych, jest niezwykle trudno. I mało osób sobie z tym radzi. I tutaj również jako prowadzący PPCG Stock mówimy otwarcie, że na rynku inwestujemy w oparciu o pewne prawdopodobieństwo zdarzeń.

Nie oznacza to, że zawsze idealnie trafimy w dołek i/lub trafimy w szczyt w przypadku realizacji zysków. Nie oczekujcie tego od nas. Działamy w oparciu o prawdopodobieństwo. To oznacza, że np. realizując zysk, celujemy w okolice, w których podaż zaczyna przejmować inicjatywę. Czy to oznacza, że popyt może już nie napłynąć na rynek i tym samym jeszcze pchnąć ceny w górę? Oczywiście, że może. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym okresie jednak podaż była silniejsza, a to zwiastuje problemy. Duży kapitał prawie nigdy się nie myli. To czasem mniejszy kapitał, widząc w tle wzrosty, jeszcze dopycha się do spółki, próbując ugrać kolejne procenty. Pytanie, które zawsze wtedy warto postawić: kto od nich to później odkupi? Duży kapitał z pozycji już się ewakuował, a na pokładzie zostały spóźnione niedobitki. Trochę można to porównać do gonienia RMS Titanic i próby wejścia na niego, gdy ten już tonie.

Na rynku nie trzeba się bać kupować tanio aktywów, podobnie, jak nie trzeba obawiać się niższych cen. Jeżeli mamy akcje, wiadomo, że spadek cen akcji powoduje u nas dyskomfort, bowiem chcielibyśmy na nich już zarabiać.

Spadek na rozwijających się rynkach jest czymś normalnym i jest okazją do dobrania akcji, jeżeli ktoś ma pieniądze. Jeżeli więc widzimy gigantyczną akumulację w postaci wolumenów widzianych po spadku cen, wiedzmy, że coś wartościowego się dzieje, czego skutkiem będzie wzrost kursu w przyszłości.

Zdradzę Wam pewną tajemnicę. Z psychologicznego punktu widzenia tych „jeszcze mniej doświadczonych” kolegów, prawie zawsze wygląda to tak:

 

Kiedy cena spada, wiesza się na nas psy. Kiedy cena rośnie, pyta się nas, czy już dokupić akcje. Rzadko kto (ale mówię wprost, że są takie osoby i one zwykle zarabiają), dokupuje akumulowane akcje po spadku, bo wie, że skutkiem będzie wzrost cen. Tak działa bowiem prawo popytu i podaży.

W tym artykule, jak zresztą możesz już zauważyć, nie daję praktycznych wskazówek, kiedy ewentualnie szukać możliwości wejścia, bądź wyjścia z akcji. To omawiamy dość szczegółowo w naszym darmowym (dla abonentów) kursie LTTM 2.0. Warto poświęcić te 1,5 godziny, a później kolejne dni na zobaczenie tego na wykresach, że to w rzeczywistości daje realny pogląd na to, w jakich okolicach (i kiedy) inicjować transakcję.

Jest to w istocie wiedza, która inwestorom przyda się na całe giełdowe życie.