Powitajmy stagflację

17.03.2022, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Będąc na studiach oczywiście uczyłem się o pojęciu stagflacji. Podano ładną definicję stagnacji gospodarczej i wysokiej inflacji występujących jednocześnie. Słabo jednak wytłumaczono, skąd to wszystko się bierze, zapominając w ogóle wspomnieć, jak to może wpłynąć na giełdę i wyceny akcji. Już nie mówię o tym, aby podać na ten czas jakieś rozsądne rozwiązania. To jednak chyba nie tylko problem mojej macierzystej uczelni, ale i problem innych uczelni wyższych, czyli dużo teorii, a mało praktyki.

Pobudzanie gospodarki przez dodruk

Wyobraźmy sobie sytuację, w której wystąpił Covid-19. Gospodarka się zatrzymała (zatrzymał się przepływ pieniądza). Aby pobudzić wzrost gospodarczy, zaczęto właściwie na całym świecie drukować pieniądze. Pieniądze w końcu w gospodarce zaczęły płynąć. Z czasem pandemia przestała tak bardzo ciążyć gospodarce, więc też naturalnie w niej występujące pieniądze zaczęły funkcjonować. Mieliśmy zatem i normalne pieniądze i te drukowane, czyli bardzo dużo pieniędzy. To jednak tylko jedna strona medalu.

Problem w tym, że podaż produktów nie nadążała za popytem, bo łańcuchy dostaw nie odbudowały się tak szybko, jak szybko rosła ilość pieniądza w obiegu. Zauważmy też, że po drugiej stronie mamy ceny energii. Wiemy, że akurat obecnie drożeje mocno energia elektryczna, a ropa bije kolejne rekordy cenowe. Wysokie koszty energii przekładają się dosłownie na wszystko, od produkcji po finalny koszt produktów. W jednej ręce mamy zatem dużo pieniędzy, a w drugiej ręce drożejące produkty.

Sztuczne nakręcanie inflacji

W ten oto sposób rozpoczyna się spirala inflacyjna i trudno jest ją powstrzymać. Rząd próbował to robić, obniżając koszty energii, które to wpłynęłyby na niższe ceny końcowych produktów, ale przyszła wojna i energia jeszcze bardziej poszła w górę. Szczyt inflacji pewnie niedługo wypadnie, co nie zmienia faktu, że będzie się ona utrzymywać na wciąż wysokim poziomie.

Skąd się bierze stagflacja?

Mamy inflację, ale skąd stagnacja gospodarcza? Wyobraźmy sobie producenta samochodowego, dla którego ceny komponentów rosną. Jego inflacja również dotyka. Jakie możliwości ma producent? Obniżyć swoje zyski lub podwyższyć cenę samochodu. Ludzie podczas kryzysów mają tendencję do odpuszczania zakupów produktów mniej potrzebnych do życia, zatem pojawia się spadek konsumpcji. Niższa konsumpcja to oczywiście niższe zyski przedsiębiorstw. Te zmniejszają produkcje, bo przy okazji mają problem z częściami i surowcami. To się przekłada na spadek PKB. Możemy mieć zarówno wysoką inflację, jak i jednocześnie niższą konsumpcję (spada PKB, który w rozwiniętych gospodarkach głównie oparty jest właśnie na konsumpcji), które razem stworzą zastój gospodarczy – stagflację.

Stagflacja nie jest zjawiskiem, które w skali 1 do 1 uderza bezpośrednio w cały rynek akcji. Może uderzyć mocno, ale nie musi. Faktem jest jednak to, że w czasie stagflacji giełdy mają tendencję do osuwania się, co jest naturalną konsekwencją coraz mniejszych zysków spółek giełdowych.

Jeżeli zatem ktoś liczy, że w czasie szalejącej inflacji i jednocześnie stagnacji gospodarczej szybko dorobi się na giełdzie, może się grubo pomylić. To prawdopodobnie nie zadziała. Zadziała jednak akumulowanie aktywów w długim terminie, koniecznie tych, które przynoszą zyski w postaci dywidendy oraz niektórych spółek, na których będzie widoczna silna akumulacja.

Inwestowanie dywidendowe w stagflacji

Strategię kupowania i dokupywania akcji za spływające dywidendy omawialiśmy na łamach naszego bloga już wielokrotnie i wiemy, że matematycznie się to doskonale składa. Zastanówmy się jednak, jak to może wyglądać w czasie stagflacji. Wiemy, że jeżeli występuje stagflacja, to indeksy mają tendencję do opadania. Im wyższa inflacja i większy spadek produkcji, tym spadki na rynku są większe. Banki centralne będą się starały temu zapobiec, podwyższając stopy procentowe, będą redukować inflację, ale mogą spowolnić wzrost gospodarczy. Spółki dywidendowe powinny być coraz tańsze, co inwestorom akumulującym aktywa będzie na rękę. Za gotówkę i za spływającą dywidendę mogą kupować coraz więcej akcji. To najlepsze rozwiązanie, bowiem po okresie stagflacji przyjdzie boom gospodarczy. Inwestor, który będzie miał zakumulowaną dużą ilość akcji, w okresie boomu otrzyma potężną nagrodę nie tylko w postaci wzrostu wyceny aktywów, ale i ogromną dywidendę (dużo zakumulowanych akcji).

Nie wiem, na ile prawdopodobna jest stagflacja. Nawet ekonomiści nie są w stanie tego przewidzieć, więc i ja próbował nie będę. Wiem jednak, że sprawdzi się to, co zawsze, czyli kupowanie przecenionych i akumulowanych przez Smart Money spółek wzrostowych i kupowanie spółek dywidendowych, by re-inwestować dywidendę. W długim terminie ta strategia pozwoli wyjść inwestorom z impasu rynkowego obronną ręką.