Spekulacja, czy inwestowanie w wartość spółki?

13.04.2022, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Nie od dzisiaj toczy się gorąca dyskusja inwestorów o ich prawdę o rynku i na rynku. Tych prawd jest wiele i każda ma w sobie jakąś cząstkę, w którą warto wierzyć. Różne sposoby postępowania na rynku mają różne prawdopodobieństwa powodzenia. Którą drogą warto podążać, a którą nie?

20 lat na giełdzie to sporo czasu

Grubo ponad 20 lat jestem na rynku, mając możliwość bycia jego obserwatorem i uczestnikiem. Widziałem łzy szczęścia z powodu osiągnięcia sukcesu i rwanie sobie włosów z głowy z powodu przeżywanych niepowodzeń. Widziałem hazardzistów, którzy już nawet nie chcieli wygrywać na rynku, ale czuć określony dreszczyk emocji. Po to handlowali, aby czuć adrenalinę. Czuć emocje, które normalnie trudno wydobyć z siebie.

Inwestowanie powinno być raczej jak oglądanie schnącej farby lub rosnącej trawy. Jeśli chcesz emocji, weź 800 dolarów i ruszaj do Las Vegas.Paul Samuelson, ekonomista

Nie wiem, jak Wy, ale ja jestem na rynku po to, aby każdego dnia czuć się bezpiecznie, mieć spokojny umysł i gwarancję tego, że wraz z kolejnymi latami na rynku będę miał coraz więcej środków. Tak definiuję teraz moją obecność na rynku i mój sposób inwestowania. Kiedyś ta definicja była inna i miała w sobie również funkcję czasu, czyli szybko zarobić. To jednak odpuściłem. Dlaczego? Zastanówmy się nad tym wspólnie.

Dwóch przyjaciół: Kowalski i Nowak

Inwestor Kowalski

Rozumie to, że wartość firm rośnie z czasem, ale pod warunkiem, że firma, w którą inwestuje, sama się rozwija. Nie istnieje ścisły związek pomiędzy wzrostem wartości firmy, a ceną akcji. Istnieje jednak zależność, która na te dwie zmienne oddziałuje. Im lepiej w firmie, tym akcje takiej firmy chętnie są kupowane i trzymane. Taka firma również wypłaca dywidendy, a zatem pozwala każdego roku coraz więcej akcji posiadać. Nie dość, że rośnie wartość firmy i rośnie cena akcji, to jeszcze rośnie ilość posiadanych akcji.

Spekulant Nowak

Ma określony kapitał, dlatego zależy mu na jego pomnożeniu. Sprawa jest prosta. Mając 100 000 zł, może wykonać transakcję kupna akcji po 50 zł, sprzedać je po 60 zł i zgarnąć 20 000 zł. Prosta droga do bogactwa. Niby tak, ale nie sprawdza się zbyt często. Raz kapitał się traci, raz zyskuje. Przypomina to huśtawkę, a nie wspinaczkę kapitału pod górkę.

Czy wiesz, kto zawsze zarabia na giełdzie?

Ten system ma sito, którym jest broker, bowiem brokerowi zależy na tym, abyś handlował. Wydaje Ci się, że nie? No to policz, ile zapłacisz, płacąc od tej kwoty tylko 0,6% prowizji i robiąc 10 transakcji. Ile to wyjdzie? 6000 zł. Handlując i próbując aktywnie zarabiać, tylko na 10 transakcji musisz odrobić 6%. A gdzie Twój zarobek? Całe ryzyko bierzesz na siebie, bo pośrednik zawsze zarobi. Dlatego miejsce na parkiecie NYSE sporo kosztuje, bo makler ma gwarancję zarobku na prowizji.

W długim terminie spada ryzyko i rośnie szansa na zysk

Ci, którzy zarabiają na rynku, raczej nastawiają się na długoterminowe trzymanie akcji. Znam jednego Polaka, mieszkającego obecnie w Sevilli, który określa siebie mianem spekulanta. Ta jego spekulacja polegała na kupnie za cały kapitał akcji Tesli kilka lat temu. Powiedział, że spekuluje, ale w istocie nastawił się na kupno akcji i trzymanie ich na długi termin. Postawił na wzrost wyceny w czasie, chociaż tego tak nie traktował. Wszyscy się dowiedzieli, jak zaprosił swoje dzieci do siebie i dał im zarobione pieniądze.

Spekulacja to zawsze wyższe ryzyko

Na spekulacji (kupnie tanio i sprzedaży drożej) da się oczywiście zarabiać, ale udaje się to nielicznym i niestety częściej się nie udaje. Ludzie nieustannie tracą na spekulacji pieniądze. Wiecie, jak szkoli się traderów w jednej z firm brytyjskich? Daje się im konto na poziomie 5 mln funtów i każde im się handlować. Handlują więc, a później piją na umór, aby się znieczulić. Generuje to taki stres, że po kilku latach stają się wrakami człowieka.

Dla firmy traderskiej, współpracującej z bankiem potencjalna strata na koncie to nie problem, bo i tak pewne transakcje musieliby zrobić. Szkolą przy okazji traderów. Traderzy jednak psychicznie są wykańczani. Tych spekulantów zestawiam z ludźmi, którzy autentycznie się dorobili, ale nie na spekulacji, ale na kupnie wartościowych akcji i trzymaniu ich nieco dłużej (nieraz i ponad 10 lat).

Spekulacja to wysiłek, prawdopodobnie nieskuteczny, aby obrócić trochę pieniędzy w duże pieniądze. Inwestycja to też wysiłek, który powinien być skuteczny, aby ochronić duże pieniądze przed zamianą w małe.Fred Schwed, trader

Statystyki są bezlitosne dla spekulacji

Myślicie, że Warren Buffet mając ponad 90 lat, mógłby robić z umiłowaniem to samo przez całe życie, gdyby jego działanie generowało u niego stres? Nie, tu nie ma stresu. Jest metodyczne działanie, nastawione na długi termin. Większość ludzi jednak nie chce tego robić, bo zaczynają z 10 000 zł lub inną podobną kwotą i obietnicą, że dostaną z tego w formie dywidendy 600 zł, a cena akcji może wzrośnie w tym czasie o 15-20%. 2000 zł? A to dziękuję, pospekuluję, szybko zarobię 10 000 zł i wtedy będę miał 20 000 zł. Tylko to się nie dzieje.

Statystyki w reklamach brokerów FX wskazują, że 75-85% rachunków ponosi straty, a jeszcze systematycznie najwięcej zarabia zaledwie 1-2% z tej zyskownej części 15-25%. Jaka jest szansa, że akurat Ty wpadniesz w ten mały odsetek najlepiej zarabiających? Znacznie mniejsza, niż szansa, że stracisz, a przecież każdy spekulant myśli, że to właśnie On dorobi się jachtu i milionów na FX.

Perspektywa 20 lat trzymania akcji i w takim czasie osiągania 7 000 zł pasywnego dochodu rocznie nie wydaje się atrakcyjna, bo za długo trzeba czekać. Atrakcyjna za to wydaje się ułuda, że w tym roku kapitał pomnożę o 100%. Marzenia mają to do siebie, że są piękne i zwykle pozostają w tylko w naszej głowie. Przypomina to kupowanie losu na loterię i czekanie na losowanie Totka. Do momentu ogłoszenia wyniku wszyscy wydają już w myślach te miliony. Tak samo jest z szybkim zyskiem na giełdzie. Mija rok, ktoś przy szczęściu do spekulacji może nie stracił, ale nie posunął się jakoś znacząco do przodu, a rok minął.

Wnioski końcowe

Nowaków jest na rynku cała masa, a ich transakcje widzicie codziennie w arkuszu zleceń. Kowalskich jest znacznie mniej. Ich transakcje zobaczycie na dobrych akcjach, które są akumulowane, a na których wraz z biegiem lat wolumenów jest coraz mniej, a ceny są coraz wyższe. Dobre akcje się kupuje i trzyma jak skarb. Skarb ten bowiem płaci każdego roku coraz więcej. My mówimy o perspektywie 20 lat i osiąganiu 70% dochodu pasywnego rocznie.

Ktoś, kto jest dostatecznie młody, może myśleć o 30 latach i posiadaniu dochodu na poziomie 150% rok do roku z dzisiaj zainwestowanych środków. Tylko, czy ma tyle cierpliwości, chęci do systematycznego działania i rozumu, co Warren Buffet, aby to zrealizować? To jest dobre pytanie.