Co właściwie chcesz robić na rynku?

19.01.2021, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Psychologia inwestowania to jeden z podstawowych aspektów inwestowania na giełdzie. Niestety też w większości pomijany przez inwestorów. Tym bardziej z uporem maniaka będę o nim pisał. Nie napiszę dziś, co kupować i gdzie kupować albo sprzedawać. Określenie, jak chce się zarabiać na rynku, determinuje cały proces inwestowania. Podam kilka przykładów (tylko z życia wzięte, żadnych wymysłów, czy cytatów z książek), bowiem ludzie mieszają swoje chęci i oczekiwania z postępowaniem na rynku i sposobem myślenia o nim.

Czekam na okazję, czy kupuję, bo rośnie?

Inwestorowi X bardzo trudno było wypracować mechanizm prawidłowego poruszania się po rynku. W jego zamyśle było kupować spółki tanio i zarabiać na ich wzroście, ale to, co systematycznie robił, to nie czekał, aż ceny spadną. I nie mam na myśli kupowania tylko wtedy, gdy kurs spadnie 80% do szczytu. To też nie świadczy dobrze o spółce. Kupował, kiedy widział rosnące ceny akcji. Przez jakiś czas był na plusie , by później czuć strach, frustrację i nerwy, bo ceny jednak spadły i mógł kupić taniej.

Działa tu mechanizm, który znamy z przyrody. Można być myśliwym, siedzieć w krzakach lub w budce strzelniczej i czekać, aż pojawi się zwierzyna. Można jak szalony latać po lesie i liczyć, że coś się upoluje (czasem istotnie się upoluje). Tylko zauważmy, że ten, który czeka, zaoszczędzi mnóstwo energii i pewnie osiągnie swój cel, podczas gdy ten, który szaleńczo biega, na pewno się zmęczy. Czy coś złapie, nie jest do końca pewne.

Czekanie na rynku, kiedy myśli się o długoterminowym inwestowaniu, nie jest niczym nadzwyczajnym. Nadzwyczajne to się jednak wydaje, jeżeli brak nam cierpliwości, a rosnące ceny akcji powodują u nas najróżniejsze emocje (jeżeli ich nie mamy), oraz co gorsza wyzwalają w nas chęć ich 'dogonienia’. To jak pies, który widzi jadący samochód. Goni, ale nie ma szans dogonić, póki auto się nie zatrzyma. Zauważmy jednak, że nie jesteśmy zwierzyną i możemy sobie wytłumaczyć, że jedyne miejsce i czas na zakup, to wtedy, kiedy dobre akcje będą tanie. Inaczej nie działamy na rynku. A będą tanie, prędzej lub nieco później, bo tak działa rynek.

Tutaj drobna, ale ważna uwaga. Czasem spółki bardzo tanie są takie z powodów fundamentalnych i wcale nie są okazją inwestycyjną. Jednak akcje dobrych spółek często poruszają się wokół rosnącej mediany ceny. Jeśli spółka jest w hossie, to zgodnie z rytmem rynku cena co jakiś czas odchyla się od tej mediany w górę, a potem w dół. W ramach korekty i odchylenia w dół pojawiają się właśnie takie okna transakcyjne, które można wykorzystać, by kupić akcje taniej.

Inwestora Y trudno posądzić o cierpliwość. To nasz Abonent, który po swojemu zarządza kapitałem. Ludzie bardzo często robią, jak chcą i czasem wychodzą na tym doskonale, a czasem jak przysłowiowy Zabłocki na mydle. W mojej skrzynce pocztowej jest już 31 wiadomości, jakie wymieniłem z takim właśnie Abonentem na temat spółki JSW. Kupił za cały kapitał (tego nigdy nie polecam) akcje tej spółki w okolicach 11 zł. Od tego czasu wymieniliśmy wspomniane 31 wiadomości, w których  było mnóstwo emocji, ale też frustracji (nie będę cytował). Jak rosło, to była euforia i radość. Jak spadało o kilkadziesiąt procent (pamiętny zjazd zjazd z 27 na 15, gdy daliśmy informację o oknie transakcyjnym), to był lament i płacz, bo oddał 120 000 zł, a mógł zaksięgować zysk i teraz odkupić taniej. Teraz, kiedy cena znów zdołała wybić się w górę i JSW jest notowane w okolicy 35 zł, ponownie jest w zachwycie. Pisze, że inaczej nie potrafi.

No właśnie, nie potrafi, a powinien się tego nauczyć. Piszę o tym, bo wiem, że nie ma nic przeciwko, abym przytoczył ten przykład. Żaden ze skutecznych inwestorów nie emocjonuje się pieniędzmi i tym, jak cena się zmienia. Inwestowanie powinno przypominać podróż pociągiem. Czekamy na stacji 'tanie akcje’ i jak pociąg przyjedzie, wsiadamy. Jedziemy na stację 'drogie akcje, sprzedaję’. Po drodze, jak się łatwo domyślić, będzie wiele różnych pośrednich stacji i one nas nie obchodzą, bo w końcu to nie jest cel naszej podróży.

Uwaga na emocje!

Emocje są śmiertelnym wrogiem każdego inwestora, spekulanta, czy tradera. Możecie to drodzy Czytelnicy zauważyć nawet tutaj na blogu. Kiedy rynek rośnie, potrafi się pojawić nawet kilkadziesiąt komentarzy dziennie. A kiedy – jak dzisiaj – rynek złamał poprzez spadki wczorajsze oczekiwania, nastaje cisza. Wspomniałem o tym, aby przekazać, że obiektywny, bez-emocjonalny umysł inwestora to jest wzór, do którego powinno się dążyć. Wyłączając część emocjonalną w czasie analizy, otrzymujemy znacznie szerszy pogląd na rynek i przy okazji większą szansę na mniejszą ilość błędów, które możemy popełnić w czasie inwestowania.