Błędne myślenie analityków giełdowych

03.04.2023, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

W poniedziałkowy poranek chciałbym Wam napisać kilka mocnych przemyśleń.

Notka: Mam świadomość, że wszyscy ludzie, którzy zajmują się inwestowaniem, są lub mogą być w trakcie edukacji. Jestem głęboko wierzącym człowiekiem w metodę カイゼン, o ile inwestor faktycznie tą drogą podąża. Gorzej, jak nie podąża i myśli, że jest najlepszym inwestorem z najlepszą na świecie metodą – wtedy marny jego los.

Analitycy giełdowi nie zawsze chętni do rozwoju

Znam osobiście 6 analityków giełdowych. Analityków, czyli takich, którzy zajmują się zawodowo/profesjonalnie analizą giełdową spółek. Powinienem napisać analizą giełdową wykresu, co by było bardziej słuszne. Niektórzy mają więcej szczęścia niż rozumu. Jestem wobec nich równie szczery, jak redaktor Gadowski wobec Prezydenta Miasta Krakowa, nazywając go Komuchem Majchrowskim. Ludzie Ci się na siebie nie gniewają, podobnie, jak znani mi analitycy nie gniewają się na mnie, kiedy mówię im szczerze o tym, co robią na rynku. Oni też są wobec mnie szczerzy, więc tak sobie pozwalamy wobec siebie. Z nazwiska jednak wymieniał nie będę.

Priorytetem cena

Większość z nich skupiona jest ruchu ceny na wykresie. Tylko to jest równie mądre zachowanie, jak spojrzenie sarny zahipnotyzowanej przez zbliżające się z dużą prędkością światła samochodu. Widziałem to wielokrotnie w swoim życiu. Sarny miały szczęście i przeżyły, bo je zobaczyłem albo widziały ją kamery samochodu, którym jechałem i to dało mi zawczasu stosowne ostrzeżenie. Zdarzyło mi się też na drodze spotkać łosia. Rzadki to widok, ale ten światłami się nie przejmował. Po prostu popatrzył na mnie i poszedł tam, gdzie szedł.

Nie każdy jest łosiem (można wielkość przyrównać do Warrena Buffeta, któremu wiele na rynku ujdzie na sucho, bo jest duży), za to prawie każdy jest na rynku taką sarną i zdecydowanie powinien wykazać się roztropnością. Analitycy zazwyczaj są mistrzami w analizowaniu ruchu ceny. Pokażę Wam ciekawą grafikę, którą właśnie zrobiłem.

Inwestor i analityk
Inwestor i analityk

Większość analityków siada i analizuje to, co jest po prawej stronie. Wychodzi im, że cena będzie rosła, więc mówią, że trzeba kupić. Niestety nie popatrzą na to, że spółka, którą analizują, pływa pod powierzchnią wody. W zasadzie niezależnie od tego, co wychodzi im z kresek, kupować waloru nie powinni. Piszą, że średnie rosną, spółka jest w kanale wzrostowym, no to jazda bierzemy.

Załóżmy, że idziesz kupić samochód. Patrzysz, że karoseria ładna, więc bierzesz. Nie patrzysz na silnik, wyciek oleju, rdzę w podwoziu i to, że samochód staje co 100 kilometrów. Większość analityków tak właśnie robi. Patrzy na karoserię, czasem rzuci okiem na wskaźnik C/Z. I to cała analiza giełdowa. Szkoda nieraz pytać, dlaczego nie zobaczą całości obrazu sytuacji. Jak myślicie dlaczego? Nie potrafią albo nie chcą, bo to nie ma znaczenia, a czasem po prostu robią analizę pod konkretne zamówienie. Tak się skupili na ruchu ceny, że myślą, że to cała metoda analizowania. Zarabiają na rynku tylko wtedy, kiedy trafią na hossę. Bessa boleśnie weryfikuje ich brak umiejętności.

Ufaj, ale sprawdzaj

Na świecie nie każdy jest dobrym lekarzem, ale jest wielu znachorów. Nie wszystko, co przedstawia się jako lekarstwo, faktycznie nim jest. Czasem jest to tylko suplement, a czasem produkt udający, że ma cokolwiek wspólnego z medycyną. Ludzie, którzy wykładają swoje pieniądze na zakup jakichkolwiek aktywów, powinni wykazać się wielką roztropnością.

Jeszcze 20 lat temu pisanie w Internecie głupot było rzeczą wstydliwą. Dzisiaj każdy myśli, że jest mądry i ma rację. Ludzie bardzo często bezkrytycznie łykają jak pelikany. To, co czytają i tezy tych, co mają pod ręką klawiaturę. Wystarczy wejść na różne fora inwestycyjne. Tracenie pieniędzy na rynku jest łatwe. Zarabianie pieniędzy na rynku jest trudne. A mówimy na razie tylko i wyłącznie o kupowaniu akcji.

Kupno akcji giełdowych

Wydać pieniądze jest komicznie prosto. Wydać pieniądze na dobre akcje jest koszmarnie trudno. Prowadzimy portal PPCG Stock i projekt Bogatyalbobiedny.pl, tak więc analizujemy wiele spółek. Zanim w ogóle zobaczymy na wykres ceny, mamy do odfajkowania kilkadziesiąt pozycji. Nie ma w tych pozycjach rubryki cena akcji. To dosłownie ostatni etap oceny. Nasz model scoringowy promuje dobrze zarabiające spółki, radzące sobie z zadłużeniem i o doskonałej pracy kapitału. To jest sito, które odsiewa bardzo dużo spółek. Właściwie odrzuca większość z nich.

Śmieję się teraz, bo widzę, jak większość analityków jest ślepa. Dla żartu zapytałem się jednego z nich, mojego kolegę, co sądzi o spółce, która jest obecnie w portfelu PPCG Stock. Akcje kosztowały wtedy ok. 350 dolarów za akcję. Powiedział: 350 dolarów? Kto tyle płaci za akcję? To było kilka albo kilkanaście tygodni temu, nie pamiętam już dobrze. Dzisiaj akcje kosztują 500 dolarów. Jak to jest możliwe?

Cena na samym końcu analizy

Cena akcji jest ostatnią rzeczą, na którą powinno się patrzeć. Pieniądze na giełdzie to jest coś, za co kupuje się dzisiaj określoną wartość w przyszłości. Kupujesz część firmy. Wartość akcji dzisiaj będzie się zmieniała, bo co do zasady cena akcji idzie tam, gdzie w krótkim terminie przewagę uzyskuje popyt albo podaż. W długim terminie cena akcji pójdzie w kierunku, w którym idzie rozwój spółki.

Inwestor giełdowy kupujący spółki dywidendowe powinien więc patrzeć nie na to, jak mu się dzisiaj cena akcji zmienia, ale co się będzie działo z akcjami za rok, dwa, a może i za 5 lat. Czy jak kupuje dzisiaj spółkę X, to czy ma odpowiednie dyskonto? To wymaga zrozumienia lewej części powyższej grafiki, a nie skupienie się na prawej części. Na giełdzie dzisiaj wydajesz pieniądze za przyszłość. Dlatego musisz rozumieć teraźniejszość, aby kupić dobrą przyszłość, a nie złą. Przyszłości nie zrozumie się, patrząc na przeszły wykres ceny. Tym zaś jest analizowanie spółek za pomocą wykresu ceny (prawa strona wykresu).

Jaka metoda w tradingu?

Załóżmy, że ktoś jest na rynku po to, aby zarabiać tylko na zmienności ceny. Kupić tanio i sprzedać drogo lub sprzedać drogo i odkupić tanio, jeżeli ktoś rozgrywa też krótkie pozycje. I ponownie odpowiedzi nie znajdzie się na analizie przeszłego zachowania ceny.

Aby zrozumieć, jak zarabiać na zmienności ceny, musimy zrozumieć to, co kreuje cenę na wykresie. Większość ludzi nawet nie próbuje tego zrozumieć, bo analizuje tylko zmienność samej ceny. Cena to nie jest po prostu świeca wyrysowana bez powodu. Taka świeca rysuje się, ponieważ na rynku zawarto transakcję giełdową. Ktoś kupił, a ktoś sprzedał aktywa. Jeżeli ktoś chce zarabiać na zmienności ceny, musi posiąść wiedzę na temat popytu i podaży. Musi się nauczyć rozpoznawać sytuację, kiedy na rynku zaczyna dominować popyt i wtedy podłączyć się pod wzrost. Musi się też nauczyć rozpoznawać, kiedy zaczyna dominować podaż, aby wyjść z pozycji długich lub zająć pozycję na spadek.

Sztuka analizy VSA jest trudna. Jest trudna dlatego, ponieważ praktycznie nikt nie jest w stanie zaakceptować faktu, że na rynku NIC nie jest dane na stałe, a moment zwrotu rynku w przyszłości jest nieznany. Większość chce żyć w poczuciu złudnej kontroli nad rynkiem i jeszcze wmawia sobie, że to jest możliwe.

Dzisiaj na rynku pojawia się popyt i cena zaczyna rosnąć. Do kiedy będzie rosła? Zawsze, dzień, tydzień, może miesiąc? Problem polega na tym, że tego nie wiecie. Ja też tego nie wiem. Cena będzie rosła do czasu, aż na rynku skończy się popyt albo stanie się coś takiego, że wyleje się podaż. Takie rzeczy trzeba rozumieć, akceptować, widzieć i działać w zgodzie z nimi. To jest trading. I ponownie zwracam uwagę na to, że ktoś, kto analizuje wykres i pokaże przeszłość, absolutnie mija się z prawdą, próbując przewidzieć przyszłość. Jak można przewidzieć, że cena dojdzie do poziomu 6 zł? Ktoś jest w stanie przewidzieć to na jakiejś podstawie? Oczywiście mówimy tutaj tylko i wyłącznie o sytuacji, kiedy ktoś analizuje wykres cenowy bez zrozumienia tego, co kryje się za wyceną akcji.

Rozsądek w inwestowaniu na giełdzie

Inwestowanie, które będzie zyskowne w czasie, wymaga bardzo szerokiego spektrum wiedzy i zrozumienia rzeczywistości. Do tego musi być procesem powtarzalnym. Jeśli ktoś miała szczęście i kupił BTC na początku projektu, sprzedał z przebitką kilkunastokrotną i teraz robi z siebie eksperta na bazie jednorazowego strzału, to ja tego nie kupuję. Nauka opiera się na powtarzalnych doświadczeniach. Jeśli eksperymentu nie udaje się powtórzyć, teza ląduje w koszu.

Kiedy rynek jest silny, mało kto zwraca uwagę na to, czy w portfelu posiada silne konie pociągowe. Hossa ma to do siebie, że wiele wybacza. Wybacza błędy i wybacza wybór słabych spółek. Wybacza nawet to, że ktoś posługuje się metodą analizy technicznej, polegającą na rysowaniu kilku kresek na wykresie. Zazwyczaj, jak wskaże się wzrost, to cena reaguje pozytywnie. Problem pojawia się później, kiedy ktoś nie rozumie pojawiającej się słabości i konsekwencji z tego wynikającej na przyszłość. Tak jest bardzo często.

Wiele razy pokazywaliśmy naszym Abonentom skuteczność naszego działania. Przekładowo wyprzedawaliśmy się z akcji w czasie, kiedy rynek rósł. To właśnie w takich momentach pojawia się krytyka, bo ludzie nie chcą sprzedawać akcji, które zyskują na wartości. Dwa miesiące później, kiedy rynek jest już sporo niżej, nikt się nie odzywa. Odwrotnie bywa, kiedy akcje kupujemy w czasie bessy. Strach u ludzi jest tak ogromny, że kiedy kupujemy akcje na spadku cen, podnosi się larum, że to samobójstwo. Jak rynki odbijają, znów nikt nic nie mówi i nie pisze.

Inwestor na rynku musi mieć swoją strategię. Nasza strategia jest zupełnie inna, jeżeli myślimy o inwestowaniu w spółki dywidendowe i wzrostowe, a jeszcze inna, jeżeli bierzemy pod uwagę akcje spółek kupionych pod zarobek na wzroście ich ceny. Jedne akcje będziemy trzymać pewnie dłużej niż 10 lat, a za otrzymane dywidendy dokupywać je, kiedy cena spadnie. Inne akcje sprzedamy bez skrupułów, jeżeli zobaczymy na nich słabość. Tak rok do roku buduje się coraz większy kapitał po to, aby kolejnego roku zarobić jeszcze więcej.

Doradcy bankowi i inwestycje na rynku

Problem z doradcami bankowymi polega na tym, że są to zwykle pracownicy etatowi, którzy mają za zadanie sprzedać produkt bądź usługę banku, ale już niekoniecznie znają się na inwestowaniu, a tym bardziej na analizie rynku.

Nie wrzucam wszystkich do jednego worka. Prowadząc portal Funduszowe.pl (inwestowanie w fundusze inwestycyjne), wiem, że mamy wśród klientów kilku doradców inwestycyjnych/sprzedawców funduszy/brokerów. Pracują w bankach bądź zajmują się sprzedażą i zarządzaniem portfelem funduszy inwestycyjnych w imieniu ich klientów. Są z nami już wiele lat, a po ilości i jakości wymienionych z nimi wiadomości z całą stanowczością mogę powiedzieć, że znają się na rzeczy i dobrze dbają o klientów.

To są wyjątki. Wiecie dlaczego? Z własnej kieszeni płacą za wiedzę. Znacznie więcej znam historii, gdzie doradca bankowy sprzedał fundusz na bazie przeszłych wyników i zwykle wychodziło z tego wielkie zdziwienie, że klient stracił. Jeżeli mogę coś zasugerować, to aby nie radzić się takich osób. Jeżeli już się ich radzić, to przynajmniej przepytać dobrze na temat tego, dlaczego polecają dany fundusz. Jeżeli doradca wyskoczy z broszurą albo wykresem na ekranie i powie, że fundusz zyskał X procent w okresie ostatniego roku albo dwóch lat, to warto podziękować za doradztwo. Analizowanie samej ceny zwykle kończy się źle, przynajmniej dla klienta. Być może jednak traficie na kogoś kompetentnego i obyście mieli takie szczęście.

Wiem, jak to działa, bo czasem bywam w banku i są mi proponowane różne produkty. Zwykle po krótszej rozmowie słyszę: ale ja tu tylko sprzedaję fundusz. Tyle, że ja chcę zarobić, a nie kupić fundusz albo coś jeszcze innego. Właściwie to nie fundusz, a jednostki uczestnictwa danego funduszu, jak już jesteśmy przy temacie.

Realizm w inwestowaniu

Absurd wielu uczestników rynku polega na tym, że oczekują po 150% wzrostu kapitału rok do roku. Dlatego tak różowo wygląda to, jak ktoś powie: o popatrz, kupiłem jedną spółkę i ona zarobiła 300%. Nam też się zdarzyły duże strzały. Akcje JSW dały nam +370% zysku, ale lojalnie informujemy też o tym, że nie inwestujemy całego kapitału w jedną spółkę. Na wynik każdego portfela składają się dziesiątki spółek i rozłożone ryzyko inwestycyjne na wiele z nich.

Sukces na rynku polega na robieniu 10-15% rok do roku i korzystaniu z procentu składanego. Liczy się systematyczność zarabiania na giełdzie. Możesz dzisiaj zacząć i zrobić 15% zysku. W kolejnym roku zrób to samo w portfelu podstawowym i dywidendowym. Za 10 lat będziesz księgował już po kilkadziesiąt procent więcej, bo tak zadziała procent składany. Tym jest realizm w inwestowaniu.

Bądź konsekwentny w działaniu

Majątek buduje się dzień po dniu, tydzień po tygodniu i rok po roku. Jak się jest Buffetem, to i dekadę po dekadzie, dochodząc do setek miliardów dolarów. Zacząć trzeba od zrobienia pierwszego kroku. Dobrego kroku rozumiejąc, czym jest skuteczne inwestowanie albo wspomagając się wiedzą ludzi, którzy doświadczenie, wiedzę i nawyki już wyrobili.

Jak jesteśmy przy realizmie w inwestowaniu, to wspomnijmy ponownie o analitykach. Jest takie absurdalne przeświadczenie w świecie inwestowania, aby kupować spółki, które straciły 80% wartości. Tylko zastanów się, czy kupiłbyś samochód, który jest przeceniony o 80%, uznając go za pełnowartościowy towar? No chyba nie. Prawda jest taka, że dobre spółki trzymają wartość. To jest aksjomat. Jedyna dopuszczalna przecena od szczytu o kilkadziesiąt procent jest wtedy, kiedy cena przewartościowała się o więcej jak 100% i ma z czego spadać. Wtedy dalej bierzemy wartościową spółkę pod uwagę. Gorzej, że ludzie biorą jakieś trupy, co przeceniły się gwałtownie. Kosztowało 20 zł, dzisiaj kosztuje złotówkę, to zbiję na tym majątek. No to powodzenia.

Realizmem na pewno nie jest sytuacja, gdzie analityk wykresów robi prognozę, gdzie patrzy na cenę akcji i mówi o potencjale 1000%. Albo jest bardzo zdolny i wypatrzył spółkę, której nikt inny na rynku nie wypatrzył, albo się myli i na to bym stawiał. Jeszcze raz powtórzę, dobre spółki trzymają wartość i zyskują w czasie na wartości. Dobre spółki nie przeceniają się o kilkadziesiąt procent, chyba, że są przewartościowane. Na to też mamy narzędzia w PPCG Stock, aby dokładnie to zmierzyć.

Dlaczego warto płacić za wiedzę i kompetencje?

Prowadząc PPCG Stock, czy projekt Bogatyalbobiedny.pl całą masę wiedzy przekazujemy Wam za darmo. Jednak za część wiedzy pobieramy opłatę w formie subskrypcji. Czy powinniśmy wszystko udostępniać za darmo? Istnieje opinia na rynku, że inwestor pieniądze powinien zarabiać na rynku. Oczywiście w pełni się zgadzam z tym, że powinien zarabiać na rynku. Nie mam problemu z tym, aby ktoś nam płacił za umiejętność analizowania rzeczywistości i rozumienia przyszłości.

Nie mam też problemu z tym, aby ktoś nam płacił za korzystanie z własnych modelów scoringowych do oceny spółek giełdowych i umiejętność analizowania wykresów metodą VSA. To jest trudne, wymaga specjalistycznej wiedzy i wypracowania mechanizmów we własnej psychice. To tylko wierzchołek góry lodowej zasobów, które mamy i z których korzystamy.

Czy lekarz, który robił 6 lat studiów, ma 2 specjalizacje i kilka lat praktyki, powinien leczyć pacjentów za darmo. Może, ale nie musi tego robić. To jego praca, poświęcenie i zdolności sprawiły, że dzisiaj robi to, co umie robić najlepiej. Rozmawiałem ostatnio z jednym lekarzem, który robi operacje na otwartym sercu. Jeździł samochodem za co najmniej pół miliona. Płacą mu doskonale za rzadko spotykaną na rynku wiedzę i umiejętności.

Szczerze Wam powiem, że absolutnie warto zapłacić za profesjonalizm, bo oszczędzicie kupę czasu i pieniędzy. Zyskany czas, jeżeli dobrze wykorzystacie, przeznaczycie na faktyczne pomnażanie majątku, zgodnie z zasadami tej sztuki. Nie warto odprawiać fuszerki tylko dlatego, że nie będzie się korzystać z czyjejś wiedzy za pieniądze. Czasem lepiej nic nie robić, niż robić źle. Myślę, że nie poszlibyście dzisiaj do kowala, aby zrobił Wam operację na sercu. Rynek do regularnego zarabiania wymaga minimalnego progu wiedzy, który na nieszczęście dla wszystkich uczestników rynku, ulokowany jest bardzo wysoko.

Podsumowanie

Dlaczego kasyno zawsze wygrywa? Ma więcej niż 50% szans na wygraną w każdym rozdaniu. Dlaczego Totalizator Sportowy ciągle zarabia na losach lotto? Bo szansa trafienia 6 w totka to 1 do ok. 13 000 000, zaś losy kupują miliony Polaków. Totalizator nie przeznacza całej puli zebranych środków na wygrane. Dlaczego inwestor giełdowy wygrywa na giełdzie w długim terminie? Jego proces decyzyjny składa się z iluś punktów, gdzie spełnienia każdego z warunków daje mu znacznie więcej niż 50% szans na wygraną na rynku w długim terminie.

Dlatego z całym przekonaniem mówię, aby podejmować dobre decyzje w oparciu o rzeczy, które działają. I daleko w tyle zostawić tych wszystkich, którzy myślą, że za pomocą analizy ceny na wykresie pokonają rynek. Pozostaje życzyć takim osobom powodzenia, bo o stały sukces na giełdzie będzie trudno. Szczególnie, jak sobie samemu się szkodzi, robiąc rzeczy, które nie mają prawa działać. Do zarabiania na giełdzie trzeba pewnego poziomu zrozumienia, którego niektórzy z własnej niechęci do uczenia się nigdy nie osiągną. Szkoda, bo na rynku jest bardzo dużo pieniędzy do zgarnięcia. Dobrego tygodnia!