Inwestować w trend, czy w wartość akcji?

12.02.2020, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Inwestowanie nie jest ani proste ani schematyczne. Nie można go wpisać w jakiekolwiek ramy. Jeżeli ktoś próbuje usztywniać swoje postępowanie na giełdzie, zwykle nie jest na niej w stanie zarabiać. Może okresowo tak, ale nie w długim terminie. Inwestowanie jest trochę, jak uczucia w związku. Miłość jest tylko jednym z wielu aspektów funkcjonowania w tej relacji.

Czy analiza techniczna pozwala systematycznie zarabiać?

Można powiedzieć, że analiza techniczna (więcej: analiza techniczna) pozwala zarabiać. To prawda, ale tylko częściowa. Jak rynek jest harmoniczny, nie gra na niej ktoś przeciwko analizie technicznej, to konkretna formacja zadziała. Czyli czasem zadziała, a innym razem nie. To samo jest ze wskaźnikami. Jest wskaźnik RSI i jak spada poniżej wartości 30, to zasadniczo rynek uznaje się za wyprzedany, a kupno akcji w takim momencie może przynieść zysk na spokojnym i poukładanym rynku.

Jeżeli bowiem trafisz na silniejszy trend, to RSI będzie stukał w poziom poniżej 30, a cena spadnie o kolejne 40%. Nie zaneguje to oczywiście wyprzedania rynku. Po prostu będzie taniej. I dokładnie to samo tyczy się sytuacji odwrotnej i RSI powyżej 70.

Cena i wartość akcji

W temacie dzisiejszego mojego artykułu zadaję pytanie: inwestować w trend, czy w niskie ceny? Również zależy. Od tak wielu czynników, że nie jesteśmy w stanie wpisać tego w żadne ramy. Czasem opłaci się inwestować w niskie ceny, a czasem po prostu trend.

Weźmy na pierwszy strzał trend. Jeżeli trafimy w okres hossy, jak w latach 2003-2007, to oczywiste jest to, że czekanie na niskie ceny będzie jak stanie na przystanku, na którym następny pociąg pojawi się za 5 lat. Będzie całkowicie pozbawione sensu. Korekta na indeksie mWIG40 (analiza mWIG40) na poziomie 5% to standard spotykany co kilka miesięcy. Korekta 15%? Może ze 4 razy w ciągu całej hossy.

Nie ma hossy? Sytuacja robi się natychmiast skomplikowana, ponieważ większość spółek jednak będzie miała tendencję do pogłębiania i tak niskich już cen. Większość ludzi wtedy, zamiast akumulować tanie aktywa w oczekiwaniu na hossę, w trakcie której tanich spółek już nie kupisz, zachowuje się jak na trendowym rynku. Oczekuje natychmiastowych zwyżek, a jeżeli cena nie idzie po ich myśli, tnie straty, zamiast akumulować więcej.

Gorzej jest w bessie. Tutaj pojawia się masa łapaczy dołków na silnych trendach spadkowych. Ludzie albo oczekują szybkiego odbicia (bo zdarzy się niespotykana praktycznie nigdy formacja V) albo po prostu widząc w tle wzrosty, chcą złapać się na korektę. Bo skoro rosło wcześniej, to teraz też będzie rosło. Kupują więc chętnie coś, czego nie powinni kupować. To sytuacja całkowicie odwrotna do obecnej, kiedy mamy tanie aktywa, a nikt ich nie chce kupować (prawie nikt).

Jak być skutecznym inwestorem?

Powyżej napisałem jedynie o kilku aspektach. Jeżeli do rynku podchodzisz sztywno, na zasadzie, że nauczyłeś się rysować formacje AT, to nie możesz mieć oczekiwań, że na tej podstawie zostaniesz milionerem. To się po prostu nie sprawdzi. W czasie hossy wejdzie Ci każda formacja, a w czasie bessy wszystko stracisz (ogólnie mówiąc).

Bycie dobrym inwestorem to umiejętność wyczucia rynku i wczucia się w jego emocje. Na hossie należy dokapitalizować swoje wejścia, bo zwykle trend trwa długo. W czasie końcowej fazy bessy (lub kiedy rynek jest tani), aktywa należy skupować i trzymać je do czasu wystąpienia hossy. To wymaga innego podejścia psychicznego i dużej cierpliwości. Czasowego narażenia się na straty (chyba, że wolisz wchodzić w rynek 15 razy i 14 razy zaliczyć stopa).

Bycie dobrym inwestorem to umiejętność wielowątkowego myślenia i analizowania. Większość osób, które aspirują do grona zarabiających na rynku, nie postrzega tego w ten sposób. Albo nie potrafi albo wysiłek patrzenia w szeroki sposób wydaje się zbyt trudny. Jest jednak niezbędny do tego, aby zrozumieć w pierwszej kolejności, co się dzieje, a w drugiej kolejności podjąć odpowiednie działanie.

Rynek jest trudny i sprawi ludziom na nim inwestującym jeszcze wiele trudności. Jak jednak sądzę, nie warto się poddawać. Życie trwa wystarczająco długo, aby to opanować, pod warunkiem, że sami chcemy pracować. Nad sobą, swoją wiedzą, szerokimi horyzontami myślenia, nad otwartością tego, co kto do nas mówi.