Albo jak zdefiniować to, czy jest się dobrym inwestorem? To jest najbardziej lekceważone, ale jednocześnie najbardziej fundamentalne pytanie, jakie można sobie zadać.
Jeżeli bowiem zadamy sobie to pytanie, a następnie zdołamy na nie udzielić przed samym sobą odpowiedzi, prawdopodobnie dojdziemy do wniosku, że albo idziemy właściwą ścieżką we właściwym kierunku, albo nasza ścieżka jest niewłaściwa i nie prowadzi nas od dłuższego czasu do celu.
Podejście w skutecznym inwestowaniu na giełdzie
W definicji dobrego inwestowania nie da się uciec od tego, co nazywamy kupnem dobrej spółki. Absolutnie każdy musi sobie zdawać sprawę z tego, że spółka, która zarabia pieniądze, w długim terminie zyskuje na wartości. To jest aksjomat. Ten aksjomat nie oznacza tego, że dobra spółka nie poddaje się korekcie albo nie poddaje się bessie. Dobre spółki również mają zmienność na cenie, zwykle mniejszą od gorszych spółek, ale jednak. Dobre spółki na giełdzie również tracą na wartości w pewnych okresach czasu.
Moim zdaniem dobrym inwestorem jest taka osoba, która potrafi taką spółkę kupić w okresie przeceny (bessy lub korekty rynkowej). Dobrym inwestorem jest również osoba, która taką spółkę kupiła drogo (ale kiedy rentowność dywidendy była zadowalająca) i która z nią pozostała nawet w sytuacji, kiedy na rynku wydarzyła się niespodziewana bessa. Ok, aktywa się przeceniły, ale mam wartość w portfelu, która płaci. Dobry inwestor ma świadomość, że ceny akcji mogą być niższej, ale zgodnie z aksjomatem wyżej podanym, w długim terminie na wartości akcje jednak zyskają.
Praktyczny przykład z życia
Podam Wam od razu przykład – znam jedną osobę osobiście, która nigdy nie inwestowała, ale rozumie to, że zbliża się do emerytury, która wedle krajowego prawa czeka ją za jakieś 15 lat. Porozmawialiśmy jakiś czas temu o inwestowaniu, o podejściu, o którym powyżej piszę. Postanowiła zainwestować swoje pierwsze pieniądze w brytyjską spółkę LGEN. Inwestycja odbyła się w tym roku przed dniem pierwszej wypłaty dywidendy. Historia jest taka, że od tego czasu wycena spółki spadła o kilkanaście procent, później wzrosła. Na dzień dzisiejszy, sama inwestycja jest (już) wyceniana wyżej (jest warta więcej, niż w dniu inwestycji). Na koncie leży już pierwsza dywidenda, a niebawem wpłynie druga.
Nie miałem możliwości porozmawiania o jej emocjach, czy były, czy nie. Dowiedziałem się jedynie tego, że nawet nie zagląda na konto. Nie wiem, czy wzięła sobie do serca to, że ceny mogą spadać. Nie mam pojęcia. Przyjęła w każdym razie do wiadomości aksjomat, że w długim terminie, mimo krótkoterminowych wahań, cena będzie rosła (dopóki spółka będzie coraz więcej zarabiać) oraz będzie miała na konto wpływ w formie dywidend, które ma reinwestować.
Powyższy sposób, to nic innego, jak sposób postępowania Warrena Buffeta. Pewnie wszyscy wiemy i znamy to powiedzenie, w którym twierdzi, że dla niego dzisiaj rynek mogliby zamknąć i dla jego biznesu nie miałoby to żadnego znaczenia. Ano właśnie, żadnego, bo giełda, to nic innego, jak tylko platforma do handlu, za pomocą której (za jakąś prowizję) możesz kupić akcje firmy.
Powyższa prosta, ale i zarazem skuteczna idea, jest bardzo trudno przyswajalna dla większości ludzi, bowiem jest nudna, jak flaki z olejem, powolna (w zbyt szybkim świecie) i nie dająca żadnych emocji (a przecież o emocje w inwestowaniu chodzi, prawda? 😉 ).
Jak chcą, abyśmy robili?
Jump. Skocz, po prostu skocz. Załóż dzisiaj konto na FX, wpłać pierwsze 500 zł, skorzystaj z dźwigni 30 i ciesz się zyskami. Dostaniesz swojego opiekuna rachunku, który Ci pomoże. Zastanawiam się, czy wkleić tutaj jakieś reklamy forexowe, abyście zobaczyli ten absurdalny mechanizm, ale sobie i Wam to daruję. Ta idea jest zakłamana sama w sobie, bowiem zdecydowana większość brokerów, to MM (Market Maker). Jeżeli Ty wygrywasz, to on przegrywa kasę. Swoją kasę. Jeżeli Ty przegrywasz swoją kasę, to on ją wygrywa. Ja nie wiem, jaki interes ma broker, aby pokazać Ci, jak być skutecznym? Ja tego interesu nie widzę.
Możesz oczywiście zauważyć, że brokerzy robią szkolenia. Niektóre z nich są dobre, jak chociażby szkolenie o VSA Rafała Glinickiego na platformie XTB. Idea jest dobra, wykonanie szkolenia również. Problem jednak w tym, że 99% osób nie będzie potrafiła tego wykorzystać.
No dobrze, a co z rynkiem akcji? Tutaj ludzie robią całkiem podobnie, chcą szybko zarobić, co jednak jest trudne. Rynek czasem ma zmienność, a niektóre spółki odklejają się od zmienności rynku i szaleją. To jednak wyjątek od reguły, bardziej spekulacja krótkoterminowa, którą można próbować ustrzelić. Wiem z doświadczenia, że to gra na krótką metę. jak krótką? Możecie zobaczyć chociażby ostatnie notowania Boryszewa (po ogłoszeniu wysokiej dywidendy, cena rosła przez 3 dni i się ustabilizowała – powód był jednak dobry, dywidenda) lub Biomed (akcje Biomed), gdzie cena po informacji o osiągniętym kontrakcie, była dystrybuowana i już się osuwa.
Kiedy jest się skutecznym inwestorem?
Kiedy umysł potrafi się naturalnie zsynchronizować z procesami giełdowymi, tymi naturalnymi. Kiedy potrafi się zaakceptować to, że na rynku zarabianie polega na systematycznym i powolnym budowaniu zysków, a nie szybkich strzałach rewolwerowców. Kiedy się akceptuje to, że duże zyski przychodzą po latach robienia dobrych rzeczy (powielania dobrych procesów), a nie po dniu posiadania akcji. Że przekładanie akcji z rąk do rąk i próba wyrwania pieniędzy innym inwestorom, to w istocie gra w sprytniejszego i głupszego zarazem. Myślę, że spokój i właściwe podejście przychodzi do człowieka wtedy, kiedy samemu jest się właściwie poukładanym i pozwala się giełdzie pracować w jej tempie, niezależnie od tego, co tam się na niej dzieje w krótkim terminie.
Zaloguj się na swoje konto, aby zostawić swój komentarz.