Myślę, że do wszystkich doszła już informacja, że nastąpiły wybuchy w gazociągach NS1 i NS2. Mam wrażenie, że media za wszelką unikają stwierdzeń takich, jak „wybuch” lub „celowa akcja sabotażowa”. Dlaczego? Można się jedynie domyślać. Dla nas istotne jest to, jak zachowała się cena gazu i czy wnioski z mojego artykułu o podażowym charakterze ruchu ceny gazu pozostają aktualne.
Gazociągi Nord Stream
Przypomnę tylko, że gazociąg NS1 i NS2 od samego początku był wymierzony w interesy krajów ze Środkowej Europy. Niemcy i Rosja swoim zwyczajem, pielęgnowanym od setek lat, chciały dominować z jednej strony nad Europą Zachodnią (wersja niemiecka) oraz Europą Środkową (wersja rosyjska).
Zobaczmy zresztą, jak przebiegają (za Wikipedią) dotychczasowe gazociągi, aby uzmysłowić sobie, czym faktycznie był NS. To nic innego, jak odcięcie Polski i Ukrainy od dostaw tego surowca. Jeżeli płynąłby przez NS, to bylibyśmy zdani na łaskę Niemiec.
Nie wypowiadam się na ten temat, czy była to sprawka Rosji, Ukrainy, Amerykanów, czy może jeszcze kogoś innego. Nie mam takiej wiedzy.
Wejście podaży
Widzę jednak na wykresie, że zdarzenie to zostało wykorzystane do zalania rynku podażą:
Wniosek końcowy
Rynek konsekwentnie nie rozgrywa negatywnego scenariusza, czyli dalszych wzrostów cen gazu.
Zaloguj się na swoje konto, aby zostawić swój komentarz.