Czy amerykańska giełda wciąż będzie dominować?

17.02.2023, Kategorie: Nowości, Autor: Bartek Bohdan

Każdy inwestor zna chyba przysłowie, że drzewa nie rosną do nieba. Tak samo ceny akcji nie mogą rosnąć bez końca. Czy to prawda?

Idealna strategia nie istnieje

Żadna strategia inwestycyjna nie może wygrywać zawsze. Gdyby taka strategia istniała, stałaby się na tyle popularna i przyciągnęła tak dużo kapitału, że przestałaby działać. W końcu rozmiar jest wrogiem lepszych wyników.

Doskonale wiedzą o tym menadżerowie małych i dobrze zarządzanych funduszy inwestycyjnych. Póki są małe, zamknięte i mają unikalną strategię, są w stanie przez jakiś czas pobijać rynek. Gdy się rozrosną, otworzą, zaczynają działać jak inni, a skala operacji wymusza poszukiwanie płynności. Tym samym wyniki największych funduszy zaczynają się do siebie zbliżać, a zarządzający grają bezpiecznie, by nie stracić klientów.

Czy da się pobić rynek?

Cóż, sama giełda pobije na pewno tych inwestorów, którzy kupują i sprzedają w niewłaściwym czasie. Dlatego fundusze pasywne (ETF) wygrywają w długim terminie. Robią to głównie dzięki niskim kosztom i eliminują rozgrywanie zmienności. Im mniej spekulacji w działaniu, tym lepiej dla stopy zwrotu. Rynek to po prostu zbiorowe działania i decyzje wszystkich inwestujących w akcje.

Gdybyśmy wszyscy obudzili się pewnego dnia i zdecydowali, że nie będziemy już próbować rozwijać siebie i ulepszać świata, że nie będzie już więcej innowacji, wtedy na pewno giełda przestałaby rosnąć. Jeśli gospodarka przestanie się rozwijać, a ludzie lub korporacje przestaną generować zyski, giełda przestanie być miejscem do pomnażania kapitału. Nie sądzę, żeby nam to groziło w najbliższej przyszłości.

Cykle koniunkturalne

Każda gospodarka podlega w różnym tempie i sile cyklom koniunkturalnym. Dopóki się rozwija, możemy z tego korzystać i zarabiać na tym rozwoju. Taka jest podstawowa funkcja rynku kapitałowego i dzięki niej uczestniczymy – poprzez akcje dobrych spółek – we wzroście globalnej efektywności.

W ciągu ostatniego stulecia mieliśmy wojny światowe, pandemię, recesje, kryzysy finansowe i wiele innych złych rzeczy. Jednak giełda rosła przeciętnie o około 10% rocznie w tym czasie. To jest twardy fakt i realny średni wynik, który jesteśmy w stanie wykręcić na giełdzie.

Inwestor, który uważa, że potrafi regularnie zarabiać 50-100% rocznie, moim zdaniem jest albo geniuszem, albo wyjątkowym arogantem. Nawet z dywidendami, bardzo dobrym timingiem i procentem składanym, dojście do rentowności 20-30% rocznie uważam za imponujący wyczyn.

Słoniowacizna amerykańskiej giełdy

Być może stoimy u progu wielkiej zmiany w potencjale, jaki może dać amerykański rynek w kolejnym stuleciu. Powtórzenie średniej stopy wzrostu 10% rocznie przez kolejne 50-100 lat może być dużym wyzwaniem. Prawdopodobnie potrzebna będzie do tego solidna przecena, która odchudzi kapitalizację amerykańskiej giełdy i zrobi miejsce na nową fazę wzrostu.

Podkreślę, że chodzi o średnią stopę zwrotu całej giełdy, a nie potencjał i wyniki konkretnych, najlepszych spółek. O te wyniki jestem spokojny, przynajmniej w perspektywie, która mnie interesuje (10-20 lat).

Z początkiem XX wieku amerykańska giełda miała udział na poziomie 15% globalnego rynku akcji. Rynek UK (sprawdź projekt BAB) był wyraźnie większy, z udziałem ok. 24%. U progu 2022 roku giełda USA miała udział prawie 60%. Drugi w kolejności pojedynczy rynek, czyli Japonia, miał udział zaledwie nieco ponad 6%.

Gdybyśmy mieli utrzymać proporcje, to wzrost 10% rocznie wymagałaby takiej samej dynamiki wzrostu globalnej gospodarki. Są małe szanse, że cały świat może się rozwijać w takim tempie bez przełomu technologicznego. Nie znam przyszłości, ale może taką osobliwością będzie komercyjna energia fuzji, która rozwiąże problem zapotrzebowania na energię. Może będzie to komercyjna eksploatacja surowców w przestrzeni kosmicznej, co rozwiąże problem zasobów.

CAPE amerykańskich akcji

Średnia wycena spółek amerykańskich również poszła w górę, co implikuje niższe średnie stopy zwrotu w przyszłości.

Średnia wycena spółek akcji amerykańskich
Średnia wycena spółek akcji amerykańskich

Pamiętajmy, że rozmawiamy o średniej wycenie. W ślad za tym szły oczywiście wyniki spółek, bo amerykańska giełda przyciągała kapitał i była wylęgarnią globalnych spółek. Te spółki z kolei korzystały na globalizacji i rosły dzięki efektowi skali.

Nadal będą rosły, póki są innowacyjne, rentowne, a gospodarka się rozwija. Sam rynek (indeks SP500) może już nie rosnąć w takim tempie, do jakiego nas przyzwyczaił. Przynajmniej przez jakiś czas.

Czy powtórzy się największa przecena z XX wieku?

Spowodował ją kryzys w 1929 roku i tzw. Wielka Depresja. Jest mało prawdopodobne, by FED i rząd pozwolili, by to się powtórzyło. Na pewno jednak wycena akcji powinna spaść, by zrobić dyskonto i tym samym zachęcić inwestorów ponownie do masowych zakupów akcji.

Wsparcie banku centralnego i polityki fiskalnej nie wyłączy zmienności na rynku. Mogliśmy to oglądać w ciągu ostatnich 3 lat w czasie pandemii i wybuchu wojny na Ukrainie. Jeśli inwestor wie, co i kiedy robić, może wykorzystać to do optymalizacji swoich zakupów. Nie chodzi o robienie kółek. Chodzi o świadomość, kiedy na rynku jest drogo, a kiedy tanio względem możliwości spółek do generowania określonych zysków.

Podsumowanie

To, co liczy się dla inwestora, to zwrot netto z inwestycji po uwzględnieniu kosztów, podatków i różnych prowizji. Te koszty systematycznie spadają dzięki automatyzacji procesów i rewolucji cyfrowej. W USA przed 1975 rokiem zwyczajowa prowizja za handel akcjami to było 1-3%. Teraz mamy zwykle poniżej 0,5% w obie strony. Są platformy, które pozwalają do określonego obrotu handlować akcjami bez prowizji (za darmo). Jeszcze 10 lat temu było to nie do pomyślenia, a jednak się wydarzyło.

Przed 1970 rokiem nie funkcjonowały fundusze indeksowe (ETF). Czy wiecie, że aby kupić pierwszy indeksowy fundusz Vanguard, trzeba było zapłacić 8% prowizji? Dziś kupujemy ETF z rocznym kosztem poniżej 0,5%. O ile przeciętne stopy zwrotu mogą być niższe w kolejnych latach, to dzięki optymalizacji kosztów, średni zysk netto inwestora może pozostać na dotychczasowym poziomie.

Dołóżmy do tego procent składany z dywidend i ich re-inwestycji przykładowo w koncie IKE/KZE bez podatku 19% i znaleźliśmy zgubioną rentowność. Tym bardziej, że limity IKE/IKZE dzięki szybkiemu wzrostowi płac również dynamicznie rosną.