Inwestowanie w oparciu o przekonania. Co to oznacza w praktyce?

20.12.2023, Kategorie: Nowości, Autor: Bartek Bohdan
Inwestowanie w oparciu o przekonania

Inwestowanie w oparciu o przekonania. Co to oznacza w praktyce? Prawdopodobnie spotkałeś się z powiedzeniem, że można pożyczyć czyjeś pomysły, ale nie czyjeś przekonania.

To świetny cytat, ponieważ porusza problem, z którym boryka się wielu inwestorów. Wielu inwestorów inwestuje w oparciu o rady innych i wybiera do portfela spółki, które polecają, bez wykonania samodzielnej analizy. Jest to dość ryzykowne zagranie, gdy cały swój proces inwestowania przekazujesz w zasadzie osobie trzeciej. Pół biedy, jeśli trafisz na uczciwego doradcę, który wie, co robi na rynku. Trudno jednak wyciągnąć taki wniosek, czytając choćby forum Bankier.pl i to, co wypisują tam użytkownicy. Samodzielnie musisz dojść do punktu, w którym masz odpowiedni plan inwestycyjny, który jest dopasowany do Ciebie. Gdy sytuacja na giełdzie się zmieni, będziesz wiedział, czy trzymać, czy sprzedać akcje.

Inwestowanie w oparciu o przekonania – stwórz własną strategię inwestycyjną

Sam aktywnie szukam pomysłów na inwestycje, ale weryfikuję je filtrem własnej wiedzy i doświadczenia. Przeglądam moje możliwości inwestycyjne, czytając i wchodząc w interakcję z innymi inwestorami. Zawsze jednak staram się każdy pomysł przedstawić i przefiltrować w sposób, który ma dla mnie sens. W ten sposób mogę wziąć osobistą odpowiedzialność za swoje działania i podjąć kolejny krok w nauce i rozwoju jako inwestor.

Inwestuję w akcje spółek generujących dywidendę już dłuższy czas i opracowałem z Pawłem własny zestaw wytycznych. Stosujemy je w osobistych inwestycjach i w portfelach edukacyjnych PPCG Stock z powodzeniem od kilku lat. Jedną z takich wskazówek jest okazjonalne dokonanie przeglądu własnych inwestycji. Wierzę, że możliwość przeglądu dokonanych transakcji jest bardzo korzystna dla inwestorów, ponieważ może pomóc w identyfikacji luk i możliwości ulepszeń.

Analiza własnych inwestycji w kontekście fundamentów

Nie jesteś w stanie z góry stwierdzić, która konkretna spółka osiągnie najlepsze wyniki pod względem całkowitego zwrotu lub przyszłego wzrostu dywidend w określonym okresie, na przykład 10 lat. Często dostajemy z Pawłem pytanie, jak znaleźć druga Teslę lub Microsoft. Gdybym znał na nie odpowiedź, pisałbym ten tekst z własnego 100-metrowego jachtu gdzieś na Morzu Śródziemnym.

Kiedy w marcu 2020 roku w czasie pandemicznej paniki kupowałem akcje, nie wiedziałem, że jedną z najlepszych inwestycji pod kątem dywidend będzie DOM. Podobnie nie wiedziałem, że świetnym płatnikiem dywidend będzie Rokita. Być może jednak niedługo będę jednak musiał pożegnać się ze spółką, bo widzę ryzyko obniżenia dywidendy.

Staram się wybierać spółki wysokiej jakości (fundamentalnie) i trzymać ich akcje tak długo, jak to możliwe. Dlatego jestem zwolennikiem dywersyfikacji i nie lubię koncentracji. Wiele razy słyszałem, że inwestor powinien skoncentrować się na 2-3 spółkach. Nie zgadzam się z tym założeniem.  Tylko na polskiej giełdzie jest kilkaset spółek. Jakie jest prawdopodobieństwo, że mając 3 spółki w portfelu, trafię na te najlepsze? 3 podmioty to zaledwie 0,73% całej GPW (3/412). Zwykle najlepiej zachowują się spółki, po których się tego nie spodziewaliśmy. Prawdopodobieństwo trafienia ich przy 3 pozycjach w portfelu jest znikome.

Inwestowanie w oparciu o przekonania – czy istnieje pewność w inwestowaniu na giełdzie?

Analiza swoich inwestycji może być nieprzyjemnym procesem, ponieważ pokazuje, że możemy mieć wszystkie informacje na świecie, ale to nie znaczy, że zawsze będziemy mieć rację. Dlatego nie wierzę w posiadanie przekonania w inwestowaniu, bo mogłoby to potencjalnie doprowadzić mnie do nadmiernej pewności siebie. Niestety pycha często kroczy przed upadkiem. Uważam, że poza kilkoma zasadami przekonanie może być niebezpieczne dla większości inwestorów.

Nie twierdzę, że wszystkie przekonania są szkodliwe. Dobrze jest mieć przekonanie, że można przetrwać ciężkie czasy na giełdzie, bo i te zawsze w końcu przyjdą. Trzeba też wiedzieć, kiedy sytuacja się zmieni lub przynajmniej być na tyle uważnym, by dostrzec zmianę w jej początkowej fazie. W mojej ocenie elastyczność i zdolność adaptacji są ważniejsze niż przekonanie. Dzieje się tak dlatego, że jeśli jestem o czymś przekonany, ryzykuję zignorowaniem niezgodnym z przekonaniem, ale ważnych informacji. To może skończyć się po prostu stratą pieniędzy. To jest ryzyko, którego staram się unikać.

Diamonds are forever, czyli diamenty są wieczne

Zakładam, że na każdym rynku prawdopodobnie będzie istniała grupa wyjątkowych spółek, które zapewnią znakomite zyski. Muszę się tylko upewnić, że je wyselekcjonuję, potem kupię ich akcje i będę się ich trzymał. Nie wiem, która firma będzie najlepsza, a która najgorsza. Celem jest po prostu podążanie za moją strategią, pozwalanie zwycięzcom ciągnąć portfel i utrzymywanie względnie ograniczonych strat.

Innymi słowy nie powinienem inwestować w oparciu o moje opinie i wrażenia, ale kierować się moją strategią w kierunku długoterminowych trendów.

W inwestowaniu nie powinniśmy tworzyć narracji, która pasują do naszych oczekiwań. Często to słyszę w dyskusjach o prowadzeniu pozycji. Nie ma czegoś takiego. Prowadzenie pozycji zakłada kontrolę, a tego na rynku nie mamy. Kontrolować możemy tylko i wyłącznie swoje postępowanie. Jako inwestor dywidendowy powinienem śledzić wyniki firmy, a nie kierować się moją opinią na jej temat. W praktyce oznacza to trzymanie akcji tak długo, jak dywidenda rośnie, a spółka się rozwija (zwiększając przychody i zyski).

Aby odnieść sukces w inwestowaniu na giełdzie, należy zacząć od nastawienia na zarządzanie ryzykiem i szukać sposobów na minimalizację strat. Szukanie drugiej Tesli lepiej zostawić marzycielom i wróżbitom. Moim zadaniem jako zarządzającego portfelem jest zarządzanie ryzykiem pogorszenia sytuacji fundamentalnej wybranych spółek.

Inwestowanie w oparciu o przekonania – zarządzanie ryzykiem w portfelu dywidendowym

Udział pojedynczej inwestycji w portfelu

Pierwszym sposobem, w jaki zarządzam ryzykiem, jest dopasowanie utrzymania udziału pojedynczej spółki na odpowiednio bezpiecznym poziomie względem całości portfela.

Wierzę w dywersyfikację, czyli w nie wkładanie wszystkich jajek do jednego koszyka. Nie wierzę też w koncentrację portfela na najlepszych spółkach, bo nie wiem, która z moich inwestycji okaże się najlepsza w 2033 roku. Mam przybliżone szacunki, ale muszę też założyć, że nie uniknę błędnych decyzji i na to też potrzebny jest plan. Dla wielu inwestorów 10 spółek w portfelu to dużo, ale moim zdaniem nawet 30-50 jest dopuszczalne. W przypadku fundamentów i inwestowania w wartość (dywidendy) wystarczy śledzić wyniki kwartalne. W takim przedziale czasowym znajdziemy zasoby na bieżącą analizę 50 walorów.

Jeśli akcje spadną do zera, stracę relatywnie małą część kapitału. Prawdopodobieństwo takiego obrotu sprawy jest znikome, ale przecież niezerowe. Jednak nadal jestem w grze i mam nadzieję, że uda mi się utrzymać inne pozycje.

Ostrożnie z koncentracją kapitału

Często słyszę, że Buffett lubił koncentrować swoje portfele i udało mu się to. Oczywiście nie jestem Buffettem i twierdzę, że ty też nie. Obecnie portfel Berkshire Hathaway jest bardzo dobrze zdywersyfikowany, z portfelem akcji składającym się z 44 spółek. Osobiście wolę mieć nieco niższe zyski, ale kapitał i dochód przez dziesięciolecia, niż zarabiać więcej z większym ryzykiem utraty dużej części mojego portfela. Nie jest rozsądne ryzykowanie tego, co masz, dla czegoś, czego nie potrzebujesz.

Buffett miał bardziej skoncentrowany portfel w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, ale nawet wtedy posiadał co najmniej 20–30 inwestycji. Nie zapakował kapitału w 3 spółki. Zdywersyfikował go w oparciu o kilka strategii inwestycyjnych, takich jak strategie ogólne (niedowartościowane akcje) oraz akwizycje (fuzje i przejęcia, wydzielenia, likwidacje). O tych działaniach mogliśmy przeczytać w jego wielu listach do akcjonariuszy.

Trzymaj się długich trendów

Drugi sposób zarządzania ryzykiem polega na podążaniu za długoterminowymi trendami i wychodzeniu, gdy się one skończą

Jako inwestor zajmujący się wzrostem dywidendy chcę mieć spółki, które corocznie podnoszą dywidendy. Zasada zachowania pędu mówi, że ciało będące w ruchu pozostanie w ruchu, dopóki coś się nie zmieni. Kupuję akcje wierząc, że istnieją pewne korzystne warunki biznesowe dla firmy (np. przewaga konkurencyjna) i rosnąca dywidenda jest tego oznaką. Trzymam się wtedy tych firm możliwie najdłużej, na dobre i na złe. Obserwuję finanse spółki, ale będę je trzymał tak długo, jak dywidenda nie zostanie obcięta.

Rozważałbym powiększenie pozycji, o ile firma nadal podnosi dywidendy, a ich wzrost poparty jest mocnymi fundamentami. Gdyby jednak ta spółka zamroziła dywidendy, to już byłbym ostrożny w dokupywaniu akcji. Jest to znak ostrzegawczy, że sprawy mogą nie układać się tak dobrze, jak początkowo zakładałem i jak zakładał zarząd. Oznacza to, że muszę dokładniej zbadać, co się dzieje z finansami spółki, ale muszę nie podejmować jeszcze żadnych działań.

Kiedy firma tnie dywidendę, to już jest poważny problem. Pokazuje mi to, że warunek konieczny trzymania akcji w portfelu został złamany. Kupiłem spółkę, spodziewając się, że dobra passa, która zaowocowała corocznymi wzrostami dywidend, będzie się utrzymywać. Kiedy dywidendy zostaną obcięte, oznacza to, że finanse są w gorszym stanie i/lub firma spodziewa się większych kłopotów na horyzoncie. Być może jest to sytuacja krótkotrwała, którą można rozwiązać, a może jest to początek długoterminowej zapaści finansowej. Na tym etapie tego nie wiem, bo nie jestem insiderem. Sprzedaję i przesuwam pieniądze gdzie indziej, ponieważ zmieniły się warunki fundamentalne mojej inwestycji.

Należy się tez liczyć z ryzykiem, że sprzedaję w dołku, a od tego momentu ceny akcji podwoją się lub potroją. Takie sytuacje też mi się zdarzały w przeszłości, ale to nie ma znaczenia.

Biznes musi dowozić

Zarabiam na inwestycjach w spółki, które się rozwijają i stale dostarczają produkty/usługi pożądane przez konsumentów. Zarabiam na biznesach, którymi nie muszę zarządzać. To jest chyba najpiękniejsze w inwestowaniu w spółki dywidendowe. Trzeba wybrać dobry biznes i kupić akcje. Nie trzeba się męczyć z działalnością operacyjną firmy. Robią to za Ciebie jej pracownicy i zarząd. Nie zarabiam na zgadywaniu, czy cena akcji wzrośnie, czy spadnie w krótkim okresie. W danym portfelu większość zysków pochodziłaby od niewielkiej części spółek. Dlatego warto zidentyfikować silne firmy, a następnie utrzymać je na dobre i na złe.

Rosnąca wypłata dywidendy oznacza, że ​​ogólnie rzecz biorąc wszystko idzie dobrze. Będę trzymać tę pozycję, póki rosną dywidendy. Moim celem jest podążanie za długoterminowymi trendami, które mogą trwać wiele lat, a miejmy nadzieję wiele dziesięcioleci.

Inwestorom z różnych powodów na ogół trudno jest utrzymać zwycięzców w portfelu. Może to być spowodowane tym, że akcje wyglądają na drogie, mówi się im, że to bańka, inna firma może wyglądać na tańszą, chwilowe osłabienie jest wyolbrzymione lub cena akcji może nie wzrosnąć przez kilka lat. To tylko kilka przykładów niebezpiecznych narracji, które mogą zmienić Twoje przekonania i odciągnąć Cię od Twoje strategii.

Model mentalny polegający na trzymaniu się pozycji, podczas gdy dywidenda wciąż rośnie, jest bardzo skuteczny. Mając taką bazę, mogę sobie pozwolić na skupienie się na rosnących dywidendach i dalsze trzymanie pozycji. Zawsze jest ryzyko kupienia spółki, która przestanie się rozwijać i podnosić dywidendę, ale wtedy mogę ją sprzedać. Reszta zaś pozostanie w portfelu na dziesięciolecia. Będą to zwycięzcy, którzy pokryją błędy i straty, przekładając się – mam nadzieję – na zysk. Ich wcześniejsza sprzedaż pod wpływem emocji lub opinii kogoś innego bez dobrego powodu byłaby nieracjonalnym działaniem.

Skup się na fundamentach spółki

Kiedy kupuję spółki, skupiam się w pierwszej fazie analizy na fundamentach. Generalnie staram się szukać kilku czynników:

  • Rosnący zysk na akcję w okresie 5 – 10 lat
  • Wzrost dywidendy – najlepiej powyżej inflacji
  • Wskaźnik wypłaty dywidendy, który jest niski i mieści się w określonym przedziale

To oczywiście tylko wycinek elementów, na które zwracam uwagę. Dokładniejszy proces możesz poznać, czytając nasz blog i korzystając z naszych kursów i poradników inwestora.

Jeśli spółka zwiększa zysk na akcję, może sobie pozwolić na wypłatę rosnących dywidend w przyszłości. Jeśli tak nie jest, prawdopodobnie na razie ta firma może nie pasować do mojego portfela. Zwykle patrzę także na wycenę, ale nie mam na to gotowej recepty. Szukam wzrostu wskaźnika P/E i dywidendy, patrzę na wzrost przychodów, na przepływy pieniężne i rentowność (ROIC, ROE i marże) oraz wycenę DCF. Mam też arkusz do uproszczonej kalkulacji wartości wewnętrznej w oparciu o prognozy zysków.

Nawet jeśli przepłacę trochę za dobrą firmę, wzrost zysku na akcję ostatecznie mi to wyrówna. Jeśli kupię spółkę z malejącymi zyskami, nawet przy niskim P/E może to zamienić się w pułapkę wartości. Pełno jest takich spółek na GPW. Są tanie i inwestorzy błędnie utożsamiają niską cenę akcji z niedowartościowaniem spółki. Niestety tanie spółki są takie nie bez powodu. Inwestorzy po prostu nie chcą kupować akcji kiepskiej jakości tylko ze względu na kurs akcji.

Jak budować pozycje?

Strategii kupowania akcji jest mnóstwo. Ja stosuję analizę wolumenu, która uzupełnia rzetelną ocenę fundamentów spółki. Analiza VSA podpowiada mi, kiedy kupić wartościowe akcje. W silnej hossie (trendzie wzrostowym) pomaga mi identyfikować korekty i potencjalnie ich koniec, by doważać akcje dywidendowe. Oczywiście nawet z pomocą VSA oznacza to na rynku byka kupowanie drożej. Nie traktuję tego jako problem, póki rosną przychody i zyski. Wartość spółki idzie w ten sposób zgodnie z ceną akcji, choć bardziej precyzyjne byłoby stwierdzenie, że to kurs akcji jest ciągnięty wzrostem biznesu.

Inwestowanie w oparciu o przekonania – Podsumowanie

Wierzę, że jest kilka zasad, którą mogą pomóc każdemu inwestorowi dywidendowemu.

  • Dywersyfikacja sektorowa i geograficzna
  • Ryzykowanie relatywnie niewielkiej części kapitału – zarządzanie wielkością pojedynczej inwestycji
  • Podążanie za długoterminowymi trendami
  • Skupienie się na fundamentach, a nie przewidywaniu zachowania ceny akcji
  • Konsekwentnym powiększaniu pozycji zgodnie z przytoczonymi w tekście zasadami

W swoich działaniach warto być elastycznym i adaptować się do zmieniających warunków – szczególnie zmieniających się fundamentów w posiadanych spółkach. Ten schemat z powodzeniem stosujemy w portfelach edukacyjnych PPCG Stock, konsekwentnie poprawiając nasze wyniki.

Autor wpisu: Bartek Bohdan

Współredaktor serwisu inwestora giełdowego PPCG. Aktywny inwestor giełdowy z ponad 12-letnim stażem. Jestem wielkim zwolennikiem inwestycji długoterminowych, budowania dochodu pasywnego z dywidend i procentu składanego. Uważam, że inwestorzy powinny powrócić do źródła, czyli akumulacji najlepszych aktywów. Takie aktywa nie tylko zwiększają wartość w czasie, ale przez dywidendy płacą nam za to, że trzymamy je w portfelu. Możesz się ze mną skontaktować, korzystając z dostępnego adresu e-mail.


Wyniki portfeli edukacyjnych

Całkowite stopy zwrotu (TR) na dzień 15.12.2023 obejmują wzrost kursu akcji i wypłacone dywidendy.

Portfele edukacyjne: Główny +76% / Emerytalny +147% / Dywidendowy +68%
TOP 5 spółek: Shell +176% / Rokita +154% / DOM +112% PEO +104% NVIDIA +169%
Benchmark: WIG +36%