Zrozum podstawy działania giełdy

29.10.2020, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Co powszechnie wiadomo o mechanizmach rynku? Omówmy to w kontekście działania prawa popytu i podaży. Większość osób nie zgadza się ze stwierdzeniem, że na rynku działa prawo popytu i podaży. Trudno mi powiedzieć, dlaczego tak jest. Być może dlatego, że uwierzyli, że rynkiem sterują średnie, kreski analizy technicznej, czy projekcja fal Elliotta.

Zgadzam się z tym, że czasem rynek jest w stanie zachować się zgodnie z tym, jak wygląda obecnie nasza projekcja. Ale nie dzieje się tak dlatego, bo metoda, którą zastosowaliśmy jest cudownym środkiem pozwalającym zarabiać. Dzieje się tak dlatego, bo rynek w tym konkretnym kontekście tak się poukładał, że zadziałał tak, jak planowaliśmy.

Dlaczego prawo popytu i podaży działa na giełdzie?

W tym kontekście dobrze jest szukać metod, które ukierunkowują się na „wyczucie” sił kierujących rynek w danym kierunku zamiast metod, które są tylko i wyłącznie wymysłem naszej głowy, która podpowiada, że akurat tak konkretnie coś się wydarzy. I tutaj pojawia się prawo popytu i podaży.

Każdy zgodzi się z aksjomatem, że np. akcji spółki PCC Rokita w obrocie (czyli poza silnymi rękoma) jest 3 140 000 sztuk. To mówi nam wskaźnik FF, czyli Free Float. Jest to ilość akcji, która może stanowić potencjalną podaż. Od tej ilości odejmujemy ludzi, którzy akcje trzymają długoterminowo. Tych jest tym więcej, im spółka bardziej jest skłonna płacić regularnie dywidendę.

Można się o tym łatwo przekonać, patrząc na malejące historycznie obroty na akcjach spółek, które takie dywidendy płacą. Ludzie to kupują i już nie puszczają. Myślę, że nie rozminę się z prawdą, jeżeli w tym przypadku oszacuję tę liczbę (na podstawie wolumenów miesięcznych) na poziom 2-2,5 mln sztuk. W istocie więc realnie w obrocie mamy do miliona akcji.

Prawo popytu i podaży mówi nam to, że jeżeli ktoś skupi całą dostępną podaż, to cena nie powinna w długim terminie dalej spadać. Dlaczego? W okresie luty-lipiec tego roku w czasie spadków i później w czasie odbicia, właściciela zmieniło mniej więcej milion akcji. Słupki wolumenowe były dość spore, zatem można założyć, że duży kapitał wchłonął dostępną (dużą) podaż na takiej spółce.

Jeżeli za pewniki (a wynika to z wolumenów) przyjmiemy powyższe, to zastanówmy się, ile jest potencjału spadkowego i jakie mogą być konsekwencje akumulacji?

Jakie są skutki akumulacji akcji przez Smart Money?

Mówimy, że skutkiem akumulacji zawsze jest wzrost cen do czasu, aż zostanie przeprowadzona dystrybucja. Wynika to z faktu, że sprzedający w którymś momencie (po akumulacji) zwyczajnie się kończą i już niewielki popyt jest w stanie wygenerować wzrost cen. Niewielki popyt – co jest warunkiem koniecznym – musi stać się większy od podaży, która nadal napływa na rynek.

Jeżeli obecnie na spadku nie ma już dużych wolumenów, to widocznie nie ma dużej podaży. Nie ma jeszcze jednak popytu, bo i ten jest przestraszony. Pewnie z powodu wszech obecnego strachu, który – najdelikatniej mówiąc – może się najwytrwalszym udzielić. Sytuacja te jednak zawsze jest tylko przejściowa i w przypadku odwrócenia natychmiast generuje silniejszy wzrost.

Dlaczego? Bo nie ma podaży i nie ma od kogo kupować, trzeba więc płacić premię w cenie za możliwość dokupienia akcji. Ceny muszą szybko rosnąć. Tak to działa w realnym świecie i na giełdzie.

Z tego też powodu lepiej jest kupować duże ilości akcji na spadku (zwłaszcza, jak ma się pieniądze), rozumiejąc, że tak działa duży kapitał. Skupuje na spadku, by sprzedać w czasie wzrostu.

Wnioski końcowe

Inwestorów przeraża obecnie druga fala koronawirusa, co skutkuje spadkiem wycen spółek. Tym artykułem chciałem zwrócić uwagę na to, że poza krótkoterminowym oddziaływaniem psychologicznym trudno będzie znaleźć argument za pozbywaniem się aktywów. Mówiąc wprost rynki zostały zakumulowane w marcu, zrobiły absorpcję w okresie marzec-lipiec i teraz opadły na fali wtórnej, aktywując resztę podaży.

Brama, jak mniemamy chociażby po wczorajszych wolumenach na wielu spółkach, dość szybko się przymyka. Kapitał odebrał dużą część jeszcze dostępnej podaży, a jak wiemy, skutkiem akumulacji przy wysychającej podaży będzie wzrost cen.

O tym momencie (historycznie o okolicach dołka covidowego z marca) będziemy mówić w przyszłości jako o początku hossy. Niestety większość – jak zawsze – zorientuje się dopiero długo po czasie i pozostanie im tylko studiowanie takich przypadków na historycznych wykresach z komentarzem, że tutaj opłacało się kupić akcje.