Mike Wilson widzi bessę

08.11.2023, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz
Mike Wilson widzi bessę

Być może nawet nie zwróciłbym na to uwagi, gdyby nie to, że jest on głównym strategiem od akcji banku inwestycyjnego Morgan Stanley. Mike Wilson widzi bessę, ale czy wolumen (analiza VSA) to potwierdza?

Morgan Stanley mówi tak…

Mike twierdzi, iż:

Major stock indexes are coming off their strongest weekly performances of the year, but to Mike Wilson, Morgan Stanley’s top stock strategist, further upside is likely limited and the fresh gains to start November are merely a bear market rally.

Innymi słowy mamy najlepszy tydzień wzrostowy na rynku w tym roku, jednak dalsze wzrosty będą ograniczone. Ogólnie to mamy rynek niedźwiedzia. W dalszych słowach (już powyżej niecytowanych) dowiadujemy się, że Wilson w ciągu ostatniego roku był negatywnie nastawiony do akcji. Jak to wszystko rozumieć?

Z pewnością nie jak wyrocznię, która wszystko wie i ma władzę nad rynkiem. W pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę, że negatywne nastawienie do rynku akcji nie oznacza braku zaangażowania banku inwestycyjnego w rynek akcji. To nie jest gra zero-jedynkowa. Wręcz jest odwrotnie. Banki inwestycyjne posiadają bardzo duże zaangażowanie na rynku akcji. Morgan Stanley również.

Wiarygodność analityków giełdowych

Zawsze, kiedy rynek rusza w górę i czytam takie słowa, to się zastanawiam, na ile można polegać takim stwierdzeniom puszczanym w rynek. Nie jest żadną tajemnicą to, że to, co mówią różne osoby do mediów nie jest tym, co faktycznie myślą. Nie ma w tym obiektywizmu. Jest za to własny interes. Bez problemu mogę sobie wyobrazić taką sytuację, w której taka osoba wypuszcza informacje w rynek, te są powielane dokładnie tak samo, jak ja w tej chwili zrobiłem to powyżej. To zaś wpływa bezpośrednio na percepcję i potem decyzje Czytelników. Ja jednak o tym informuję i pokażę poniżej własne zdanie na ten temat.

Mike Wilson opiera swoje stwierdzenie na całkiem sensownych danych:

W trzecim kwartale 70% grup branżowych S&P odnotowało negatywny zakres rewizji zysków, a szacunki za czwarty kwartał spadły o około 4% od początku ostatniego sezonu wyników. Dopóki te czynniki się nie odwrócą, Wilson stwierdził, że trudno nam być bardziej podekscytowanym wzrostem indeksów na koniec roku.

Jeżeli dotychczas wyniki publikowane przez spółki były lepsze i indeksy co do zasady reagowały wzrostem, to pogorszenie wyników powinno skutkować co najmniej brakiem wzrostów, jeżeli nie bessą. Ale czy rynki czasem nie dyskontują przyszłości, nie tylko tej bliższej, ale i dalszej?

A Bank of America mówi tak…

Jednakże Bank of America wypuścił raport, w którym twierdzi, iż:

Analitycy Bank of America napisali w zeszłym tygodniu, że ich wskaźnik sprzedaży (sprzedających) jest bliski pojawienia się sygnału „kupuj”, który sugeruje 16% wzrost indeksu S&P 500 w przyszłym roku.

Kto faktycznie ma rację w tych dywagacjach? Być może jedni i drudzy mają rację. Żadne z ich twierdzeń nie zawiera właściwie odpowiedzi co do tego, co należy robić. Bessa nie oznacza, że akcje należy sprzedawać. Hossa, która ma nadejść, również nie oznacza, że akcje należy kupować.

Faktem jest to, że każdy z tych amerykańskich analityków (wypuszczających analizy w rynek) chciałby zakupić akcje, które są dobre i które są tanie. Być może Morgan Stanley ma tyle wolnych środków, że chciałby je zainwestować po lepszych niż obecnie cenach. SP500 znajduje się w odległości zaledwie 9% od samego szczytu wszechczasów, podczas gdy jeszcze lekko ponad rok temu było to ok. 27%. Sceptycyzm względem akcji był niezasadny. Być może Bank of America ma interes w tym, aby akcje więcej nie spadały i stąd przeciąganie liny.

To, co powinno się robić niezależnie od tego, o czym piszą analitycy, to kupowanie akcji, które są dobre i które dają właściwą wartość na każdą kupowaną akcję. Możecie mi wierzyć bądź nie (sprawdźcie to sami), ale dobre akcje nie czekają. Jak są tanie, to są kupowane i rosną co najmniej proporcjonalnie do tempa wzrostu swoich przychodów i zysków. Dotyczy to zarówno rynku polskiego, jak i amerykańskiego. Czy taka spółka Kęty, którą mamy w portfelu, radzi sobie źle? Porównajcie sobie jej zachowanie w okresie słabości rynków. Pomimo rekordowych odcięć dywidend spółka jest na maksimach cenowych. Znam co najmniej kilku inwestorów, którzy chcieliby ją mieć w portfelu i czekają na niższe poziomy cenowe, a ona wciąż nie daje im tej szansy.

Analiza VSA indeksu SP500

Być może rynek rozegra najciekawszą moim zdaniem opcję. Jeżeli obecny wzrost jest falą 1 hossy w w USA, to korekta mogłaby się ograniczyć do zaledwie kilku procent. Należy założyć, że najlepsze akcje mogą mieć już problem z powrotem w rejon niskich poziomów cenowych (minęły już swoje dołki).

Mike Wilson widzi bessę. Analiza SP500
Analiza SP500

Powyższy wykres indeksu SP500 wraz z wolumenem pokazuje, że rynek wygenerował całkiem spore wolumeny w ostatnim czasie. Zauważam to, że są one znacznie wyższe od tła, co sugeruje aktywność kupujących. Wolumeny (analiza VSA) są tutaj dość obiektywną obserwacją, która jednoznacznie pokazuje nam akumulację akcji na rynku. Skutkiem akumulacji na rynku jest wzrost cen. Jeżeli akumulacja nie była wystarczająca, to może wystąpić spadkowa fala wtórna.