Czy prawidłowo myślisz o inwestowaniu?

25.02.2021, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Umysł płata nam wielokrotnie i na wielu płaszczyznach figle. Giełdowa rzeczywistość jest oczywiście dla nas tutaj najważniejsza i o niej będzie ten wpis. Obok jednak tematyki giełdowej proponuję baczną uwagę zwrócić również na to, jak osobiście żyjemy.

Co jest prawdą, a co jedynie naszymi wyobrażeniami, bowiem poustawianie tych procesów nie tylko poprawi nasze życie, ale i uskuteczni nasze dobre decyzje zawodowe i inwestycyjne. Dobre wybory to takie, które doprowadzą do sukcesu.

Poukładaj rzeczywistość, czyli wiosenne porządki

Aby faktycznie ruszyć do przodu, proponuję zacząć od osobistego życia i relacji z osobą (jeżeli ją mamy), z którą żyjemy na co dzień. Wiecie, jest duża różnica pomiędzy „wydaje mi się, że wiem, co lubi moja żona”, a tym, co „lubi moja żona”? Podobnie jest różnica pomiędzy tym, że „moja żona wie, co lubię”, a tym, że „wydaje mi się, że moja żona wie, co lubię”. Jedno jest rzeczywistością, a drugie wyobrażeniem. Czymś zupełnie nieprawdziwym w naszym umyśle.

Prawdopodobnie macie kwiatki w domu. Podobnie jest różnica pomiędzy „podleję, bo wydaje mi się, że ma sucho”, a tym „ten kwiatek ma sucho i dobrze, bo jest to roślina, która potrzebuje wody raz na pół roku”. Różnicą jest wiedza na twardych podstawach i obserwacji rzeczywistości. Albo funkcjonujemy na wyobrażeniu, albo faktach.

Poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli.

Taki mniej więcej jest sens tego zdania, wypowiedzianego przez jednego z największych ludzi, którzy zmienili świat na zawsze.

Kiedy wkraczamy na temat giełdy, to robi się bardzo ciekawie, bo mamy tutaj tyle nieporozumień, że dosłownie głowa mała. I o tym teraz porozmawiamy.

Analiza techniczna

Ktoś, kto napisał podręczniki do analizy technicznej, zrobił wiele krzywdy ludziom i samemu rynkowi. Dlaczego? Bo rysowanie (całkowicie subiektywne) kresek na wykresie to wyobrażenie sobie, że wykres zachowa się w konkretnie wyznaczony przez nas sposób. To tak, jakby wyobrażone przez nas kreski miały sprawić, że cena zachowa się dokładnie tak, jak planujemy.

Wydaje się to całkowicie absurdalne, ale ludzie w to wierzą. Analiza techniczna, jak to się mówi raz działa, a innym razem nie. A to dlatego, że czasem cena zachowa się w dany sposób, a innym razem nie. Czasem dużo osób narysuje kreskę w danym miejscu i zadziała w konkretny, oczekiwany przez nich sposób, ale tylko dlatego, że jakaś pula kapitału została poprzez to graficzne wyobrażenie położona na rynek. Pieniądze i zachowanie ludzi wywołało ruch, a nie kreska. Prawdziwe jest stwierdzenie, że to ludzie i ich pieniądze wyłożone na rynek mogą wywołać ruch, ale z pewnością nie kreska analizy technicznej.

Fale Elliotta

Technika ta oparta jest przede wszystkim na naszym wyobrażeniu o tym, co zrobi rynek. Autentycznie problemem jest to, że w oparciu o przeszłe zdarzenia (nasze subiektywne oznaczenie falowe dotychczasowego ruchu), staramy się wymyślić, co zrobi rynek w przyszłości. A to już duży problem, bo każdy, kto okrzepł trochę w falach, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że rynek ma przed sobą 2,3,4, a nieraz i 5 możliwych scenariuszy do rozrysowania. Tylko jak wybrać ten właściwy? Losowo? W oparciu o większe prawdopodobieństwo, jak nam się wydaje? Fale Elliotta są piękną techniką myślenia o rynku, ale nie są z pewnością rozwiązaniem, które usadowi nas w rzeczywistości rynkowej i pozwoli działać racjonalnie, a co najważniejsze skutecznie.

Średnie kroczące

Kiedyś je stosowałem z umiłowaniem, podobnie jak fale Elliotta. Tylko niestety mają one dokładnie taką samą wartość, jak wyżej opisana analiza techniczna. Dopóki patrzymy na rosnące średnie, możemy mieć wrażenie, że cena pięknie rośnie w oparciu o owe średnie. Ale jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, że średnia np. 15-dniowa to nic innego, jak średnia cena z ostatnich 15 sesji, to zrozumiemy, że pokazuje ona jedynie historię, ale nic nie mówi o przyszłości. NIC.

Ludziom się wydaje, że może sprzedadzą akcje, jak średnia zawróci w dół. Tylko znów, jak zdamy sobie sprawę, że średnia zawróci w dół, jak cena będzie już znacząco niżej, to nie wygląda to tak bardzo atrakcyjnie, prawda? Cena akcji oczywiście może przez jakiś dłuższy czas rosnąć, a tym samym średnie również przez jakiś czas będą rosły. No, ale to nie daje nam żadnego prawa do prognozowania przyszłości na ich podstawie, bo one o przyszłości zupełnie nic nie mówią.

Czy jest wskaźnik, który mówi nam o możliwej przyszłości?

Otóż nie ma. Każdy wskaźnik, który zbudowany jest w oparciu o cenę, jej zachowanie, czy wolumen, mówi nam dokładnie tylko i wyłącznie o przeszłym zachowaniu rynku. Nic nie mówi o przyszłości. Co nam ma mówić o przyszłości, która jest całkowicie nieznana?

Zrozumieć rynek

Dojście do ładu z powyższymi faktami powoduje w umyśle pustkę i frustrację, bo stwierdzenie „no to co w końcu działa, jak nic nie działa” wydaje się być jak najbardziej na miejscu. Umysł poszukuje odpowiedzi i jej nie znajduje, więc wraca ponownie do tego, co już zna, czyli analizy technicznej, fal Elliotta i innych zdarzeń opartych o przeszłość.

Jest to oczywiście błędne podejście i prowadzi do ślepego zaułka. Właściwie to do błędnego koła. Z tym problemem mierzył się również Mark Douglas, który był na tyle litościwy dla nas, że temat przemyślał i napisał  książkę W transie inwestowania. Książka ta jest o tyle istotna, że w niezapełnionym umyśle (jak już wyrzucimy z głowy powyższe niedziałające, a może i niepraktyczne rzeczy) tworzy nam konstrukt psychiczny, umożliwiający działanie w kategoriach prawdopodobieństwa.

Czyli działamy na rynku w oparciu o przewagę, która tą przewagą istotnie jest. I wiemy, że przewaga ta w serii inwestycji doprowadzi nas do sukcesu. Nie zawsze, ale często. Uwierzcie nam na słowo, że wykonaliśmy tytaniczną pracę w naszych umysłach, aby poustawiać sobie procesy decyzyjne w odpowiedni sposób i stworzyć przewagi, które będą działały na naszą wspólną korzyść. I co się dzieje?

Absolutnie rozumiemy, że przyszłość jest nieznana. Jest nieznana i już. Staramy się nie wchodzić w prognozy, które są trudne do realizacji. Na podstawie przewag, które znamy, możemy starać się określić studium zdarzeń, ale nie precyzujemy ich już w żaden dokładny sposób.

Na giełdzie jest tak, że możemy widzieć potężną akumulację na spadku. To zawsze nas cieszy, bo to jest jedna z naszych przewag. Wiemy, że jeżeli duży kapitał zdołał zgarnąć większość dostępnej podaży, to jesteśmy z tematem w domu. Wchłonięcie podaży oznacza bowiem, że przez jakiś czas jej na rynku nie będzie. Przykład? Nasi Abonenci znają tę spółkę:

Zauważmy przy tym kolejną przewagę. Jakie były wolumeny na początku, kiedy wchłaniano główną podaż.? Jakie były dalej na spadkach? Coraz mniejsze. Podaż jest wchłonięta, więc zwyżka zaczyna powoli przybierać kształt hiperboli. Dzieje się tak i jest to możliwe dlatego, ponieważ nie ma podaży na spółce. To nasza kolejna przewaga, którą wykorzystujemy i którą staramy się rozumieć wtedy, kiedy się zadzieje.

Wniosek końcowy

To nie ma nic wspólnego z prognozowaniem przyszłości. Nawet nie próbujemy. Za pewniki za to przyjmujemy to, że mamy zebrane z rynku akcje i rosnącą dywidendę. Dobre inwestowanie na giełdzie polega właśnie na takim rozumieniu sytuacji, w której znajduje się spółka i jej akcjonariusze. Cała reszta jest poza naszą kontrolą. I szczerze nawet nie powinniśmy próbować kontrolować tej sytuacji. Chyba, że mamy miliardy dolarów na koncie ;).