Zarabianie na dywidendach

31.10.2023, Kategorie: Nowości, Autor: Bartek Bohdan
Zarabianie na dywidendach

Ostatecznym celem, do którego dążę jako inwestor, jest przejście na emeryturę jako zamożny człowiek i korzystanie z tego bogactwa. W tym celu preferuję zarabianie na dywidendach. Niezależność finansowa zapewnia elastyczność, swobodę i mnóstwo możliwości życiowych. Osiągniecie tej wolności jest zazwyczaj najtrudniejszą częścią. Dziś jest to o tyle łatwiejsze, że żyjemy dłużej i dłużej cieszymy się względnie dobrym zdrowiem. A czas jest kluczowy w tym równaniu. Jadąc kiedyś samochodem usłyszałem w radiu, że dzisiejsze 70 lat to dawniejsze 50 lat. Zgadzam się z tym.

Dobijam do 50-tki i mam lepszą kondycję niż w wieku 30 lat. Oczywiście wiele zależy od diety, aktywności fizycznej, braku nałogów, poziomu stresu, balansu pomiędzy pracą i odpoczynkiem oraz genów. Wiele z tych parametrów możemy jednak kontrolować i polepszyć. To oznacza, że dojście do bogactwa w wieku przykładowo 60 lat wcale nie oznacza, że nie będzie już siły i czasu, by z niego korzystać.

Zarabianie na dywidendach

W przypadku inwestorów nastawionych na wzrost dywidendy (do takich należę) niezależność finansowa zostaje osiągnięta w momencie przekroczenia konkretnego BEP. To sytuacja, w której moje dochody z tytułu dywidend przewyższają moje wydatki. Mam jeszcze pewien dystans do przejścia, ale chcę również mieć pewien margines bezpieczeństwa, aby wytrzymać wszelkie przyszłe wstrząsy, które mogą mnie spotkać. A kryzysów w ostatnim czasie nie brakuje. Tych ekonomicznych i geopolitycznych. Trzeba się przed nimi zabezpieczać – przykładowo przez mądrą dywersyfikację geograficzną swoich inwestycji.

Zastanawiając się, jak osiągnąć niezależność finansową, rozmawiałem z wieloma innymi osobami, które pracują nad tym i mogę ich określić jako skutecznych inwestorów. Przygotowałem listę kilku narzędzi, które są przez takie osoby używane na co dzień. Może bardziej niż narzędzia są to po prostu parametry związane z finansami i inwestycjami lub zbiór zasad, które należy wdrożyć i przestrzegać ich. W niepewnym świecie inwestycji długoterminowych wyniki nigdy nie są gwarantowane, ale maksymalne wykorzystanie rzeczy, nad którymi masz kontrolę, przechyla szanse na sukces na Twoją korzyść. Jest to Twoja przewaga inwestycyjna.

Dźwignie te (przewagi inwestycyjne) wynikają ze zdrowego rozsądku i są niezwykle ważne. Jeśli jednak zignorujesz te dźwignie, istnieje ryzyko, że nie osiągniesz swoich celów, nawet jeśli jesteś bardziej utalentowanym selekcjonerem akcji niż Warren Buffett.

Przewagi inwestycyjne, które możesz kontrolować

Chyba zgodzisz się ze mną, że na giełdzie niewiele zmiennych jesteśmy w stanie kontrolować. Zachowanie rynku i decyzje innych inwestorów są poza naszą kontrolą. Jeśli ktoś myśli, że da się kontrolować rynek i zachowanie ceny akcji, to zwykle pasmo strat jest zimnym prysznicem na rozgrzaną emocjami głowę. Można jednak kontrolować siebie, swoje nawyki i swoje decyzje na rynku. Nawiązując do inwestycji i budowania bogactwa poprzez dywidendy, przewagi inwestycje pozostające pod Twoją kontrolą to:

  1. Twoje oszczędności i ich wielkość,
  2. Twoja strategia inwestycyjna,
  3. Czas spędzony na rynku,
  4. Efektywność kosztowa.

Rozłóżmy sobie na czynniki pierwsze te 4 przewagi.

Oszczędności

To chyba najtrudniejsza do wdrożenia przewaga i jednocześnie drażliwy temat. Żyjemy w czasach, gdy wzrost gospodarczy jest budowany na konsumpcji. Cała machina marketingowa i otoczenie wywierają na nas presję, by kupować i konsumować coraz więcej. Jest to błędne koło, w które wpada większość osób w wieku produkcyjnym. Powodów jest bardzo wiele, a jednym z nich jest chęć wpasowania się w oczekiwania innych i przynależności do jakiejś grupy. To dlatego często kupujemy rzeczy, na które nas nie stać lub których w zasadzie nie potrzebujemy. Wymieniamy jednocześnie dobry, ale już niemodny produkt na nowszy i najczęściej droższy. To tylko nieliczne przykłady, w jaki sposób uciekają nam pieniądze.

Dzwoni mi głowie prezentacja pewnego psychologa na temat tego, dlaczego tak chętnie kupujemy drogie marki samochodów (BMW, Mercedes, Audi i inne). Nie dlatego, że kochamy te samochody jako produkty. Robimy to głównie dlatego, że podoba nam się wrażenie, jakie wywołujemy, posiadając prestiżowe auto. Podoba nam się uczucie podziwu i zazdrości, które wzbudzamy u innych. Z praktycznego punktu widzenia moglibyśmy kupić niezawodną Toyotę lub inną markę o wiele taniej. Też nas dowiezie z punktu A do B, spali pewnie mniej, części i serwis tańsze. Nikt jednak nie będzie zazdrościł właścicielowi milionowej Toyoty, jakich wiele na ulicy.

Wydaje mi się, że zwalczenie w sobie tej presji na spełnianie oczekiwań i robienie wrażenia to jeden z ważnych czynników wspierających naszą skłonność do oszczędzania. Bez oszczędzania nie ma środków na inwestycje. Kapitał początkowy każdego inwestora to w rzeczywistości nie skonsumowany dochód z pracy lub biznesu – pomijam wygraną w totka. Musisz pamiętać, że nad swoimi oszczędnościami masz dużo większą kontrolę niż na stopą zwrotu ze swoich inwestycji.

Zarabiając przykładowo 100 000 zł rocznie, spokojnie możesz oszczędzić 20 000 zł rocznie. Jest to 20% Twojego rocznego dochodu i jednocześnie prawie roczny limit wpłaty na konto IKE. Zakładając, że wydasz całe pozostałe 80 000 zł, co dawałoby wydatki na poziomie 6 667 zł miesięcznie, zaoszczędzone 20 000 zł pokrywa spokojnie 4 miesiące bez dochodu. Jeśli uda Ci się zaoszczędzić 30%, czyli 30 000 zł, to już dodatkowe 2 miesiące (łącznie 6). To jest taka minimalna poduszka finansowa, o której warto pomyśleć – zabezpieczenie 6 miesięcy bez dochodu.

Nie chodzi mi o konkretne cyfry, ale o zasadę. Jeśli potrafisz się zdyscyplinować do oszczędzania, tym większa jest szansa na uzbieranie odpowiedniego kapitału początkowego, by zacząć budować bogactwo i swoją niezależność finansową. W sieci jest pełno osób, które mądrze mówią o oszczędzaniu i do tego zachęcają, a jednak wciąż tak mało Polaków podchodzi do tego poważnie i coś z tym robi.

Mądre budowanie bogactwa zaczyna się od oszczędności. Jednak samo ulokowanie ich w akcje niewiele zmienia, bo nie znamy przyszłości. W przypadku rynku nieruchomości jest to bardziej zrozumiałe, bo wynajmujemy nieruchomość i dostajemy czynsz. Nasza inwestycja pracuje i generuje dochód od samego początku. Dlatego trzeba wprowadzić coś, bo jest mniej nieprzewidywalne od kursu akcji. Tym czymś jest dywidenda, która jest odpowiednikiem czynszu na rynku nieruchomości. Od razu dostajemy konkretny zwrot ze swojej inwestycji. To jest nasz ROI od samego początku. Nie zrobimy jednak nic bez oszczędności, te zaś pojawią się, gdy pohamujemy swoją skłonność do nadmiernej konsumpcji i życia ponad stan. Warto pamiętać, że wiele cennych dla człowieka rzeczy jest za darmo.

Strategia inwestycyjna

Nie mamy kontroli nad rynkiem. Mamy jednak kontrolę nad tym, co kupujemy do swojego portfela inwestycyjnego. Rozumie to Buffett, który wybiera rentowne i stabilne spółki, które się rozwijają i płacą dywidendę. Inwestuje od II wojny światowej. Po drodze wchodziły na scenę i gasły różne gwiazdy inwestowania i spekulacji, a on ciągle trwa i zarabia coraz więcej. Dlaczego? Zrozumiał, co trzeba zrobić, by generować powtarzalny zysk. Włączył procent składany do swoich inwestycji i wreszcie zaprzągł dywidendy do pracy.

Buffett wie, że nie ma kontroli nad rynkiem i momentem, w którym cena zacznie rosnąć lub spadać, ani nad skalą zmiany ceny. Dlaczego tak wielu inwestorów myśli, że akurat im się to uda, skoro on tego nie umie. Najlepsze, co możesz zrobić, to inwestowanie w zrozumiałe i rentowne biznesy oraz konsekwentna realizacja planu. Ja wybrałem długoterminowe inwestowanie w spółki, które regularnie się rozwijają i płacą rosnące dywidendę. Wydaje mi się to najrozsądniejszym podejściem, które redukuje ryzyko inwestycyjne i pozwala mi grać w grę o sumie niezerowej.

Robię to z prostego powodu. Inwestycje w wypłacane dywidendy są stabilniejsze i mniej ryzykowne niż inwestycje tylko i wyłącznie kapitałowe (we wzrost kursu akcji). Dodatkowo na emeryturze wolę wydawać dywidendy niż kapitał, który je generuje. W ten sposób źródełko nie wyschnie. Wybrałem rynek amerykański, ponieważ wypłata dywidendy co kwartał pozwala trzymać się planu lepiej niż dochód pasywny tylko raz w roku.

Czas na rynku

Konkretnie chodzi tu o procent składany, który swoją rosnącą siłę ujawnia z upływem czasu. Każda złotówka zainwestowania na 10%, podwoi swoją wartość w ok. 7 lat. 10% to przeciętna stopa zwrotu z inwestycji w akcje. W perspektywie do 28-30 lat każda złotówka powinna zamienić się przy takiej stopie zwrotu (10%) w 16 zł. Na początku wielu inwestorów zapala się do takiego podejścia. Potem jednak tracą zapał i zaczynają kombinować. Zaczyna się optymalizacja inwestycji, robienie kołek, trading, wykorzystanie dźwigni finansowej w celu przyspieszenia procesu.

Innym powodem porażki jest strach przed bessą. Jednak dla inwestora dywidendowego, który ma plan jak powyżej, bessa nie jest zagrożeniem, ale okazją inwestycyjną. To jest właśnie rynkowy mechanizm optymalizacyjny, który pomaga nam przyspieszyć proces dojścia do celu, jakim jest niezależność finansowa. Rozsądny inwestor wyczekuje bessy i cieszy się na nią bardziej niż na rynek byka. Najlepsze decyzje inwestycyjne z punktu widzenia przyszłych zysków podejmuje się bessie. Tak samo jak najlepsze biznesy (niestety) robi się na wojnie i dzięki wojnie.

Kolejną przyczyną porażki są pośpiech i żądza szybkiego zysku. Jedyne co na giełdzie można szybko zrobić, to stracić kapitał. W marcu 2020 roku obserwowałem z Pawłem paniczną wyprzedaż aktywów na większości rynków. To był też moment naszych zakupów. Nie kupiliśmy wszystkiego, co mogliśmy, ale i tak zapełniliśmy portfele tanimi akcjami.

Następny błąd to wymiana dobrych akcji na inne, które naszym zdaniem będą rosły szybciej. Tu analogią jest dla mnie zmiana pasa w korku. Zwykle działa to tak, że sąsiedni zawsze zawsze wydaje się szybszy. Gdy jednak w końcu się tam dostaniemy, to okazuje się, że wyprzedzają nas samochody na opuszczonym przed chwilą pasie, które były za nami. Takie prawo Murphy’ego się włącza. Dokładnie tak samo działa to na giełdzie. Nikt nie przewidzi dokładnie dołka i szczytu, a na pewno nie będzie w stanie robić tego systematycznie przez długi czas. Dlatego nie ma sensu nawet próbować tego robić – efekty będą mizerne. Paradoksalnie najczęściej udaje się to inwestorom, którzy głównie siedzą na gotówce poza rynkiem – nie podejmują decyzji inwestycyjnych. Jak się odpowiednio długo trąbi o kryzysie, to w końcu jakiś nadejdzie. Wtedy gotówka ratuje tyłek i można powiedzieć: a nie mówiłem. Jednak czy posiadanie gotówki, gdy rynek mocno rośnie, jest rozsądne?

Dla większości inwestorów najlepszą opcją jest trzymanie się prostych i sprawdzonych metod, jak obligacje indeksowane inflacją lub ETF dywidendowy. Ci z nieco większą słonością do ryzyka mogą inwestować w akcje dobrych spółek dywidendowych. Pogoń za ryzykownymi strategiami i szybkim zyskiem na rynkach FX, opcjach, kontraktach terminowych lub kryptowalutach raczej warto sobie odpuścić.

Zwracaj uwagę na koszty

To jeden z fundamentów efektywnego inwestowania na giełdzie. Koszty powinny być możliwie najmniejsze. To oznacza niskie prowizje i mniej transakcji w skali roku. Przykładowo XTB nadal w ofercie ma brak prowizji od akcji do kwoty chyba 100k euro miesięcznie. To naprawdę spory margines bezpieczeństwa. Ostatnio Bossa obniżyła prowizje za nabycie akcji na rynkach zagranicznych. Trzeba szukać takich możliwości. ETF to kolejne narzędzie o niskich kosztach rzędu 0,5% lub mniej w skali roku. To dużo lepsza oferta od funduszy aktywnie zarządzanych, a często fundusze pasywne maja wyższe stopy zwrotu właśnie przez niższe koszty (ETF płacący dywidendy).

Kolejnym elementem podatkowej układanki są podatki. Tu zdecydowanie warto i trzeba korzystać z konta IKE oraz IKZE. W tym drugim mamy oprócz dodatkowego limitu także ulgę podatkową co roku. Kiedy nauczymy się tej optymalizacji podatkowej, stopa zwrotu z naszych inwestycji zdecydowanie wzrośnie. Dzięki temu na każde 10 lat inwestycji możemy zaoszczędzić nawet 2 lata (przy stawce podatku 19% w Polsce).

Podsumowanie

Nawet, jeśli przyjmiemy bardzo bezpieczny sposób inwestowania swojego kapitału, nie jest on zupełnie pozbawiony ryzyka. Nie tylko giełdowego, ale też ryzyka złamania jednej lub wszystkich 4 wspomnianych zasad. Dlatego tyle samo pracy, co w wybór inwestycji, trzeba włożyć w samego siebie. Może nawet więcej.