Dostałem 60 000 zł przez pomyłkę

02.10.2020, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Pewna kobieta miała mnie w przelewach zdefiniowanych w banku i przesłała, chcąc przesłać środki do kogoś innego, 30 000 zł. Z racji, że środki nie doszły natychmiast, pomyślała, że zrobiła coś źle i wysłała kolejne 30 000 zł. Z jej konta znikło 60 000 zł, które pojawiło się u mnie.

Wnioskuję z tej sytuacji, że owa Pani miała na tyle dużo środków na podstawowym rachunku, że 30 000 zł w tę czy w tamtą stronę nie robiło jej różnicy. Gdyby robiło, zapewne zorientowałaby się dość szybko w zaistniałej sytuacji, co nie miało miejsca.

Strach przed inwestowaniem

Myślałem o tej sytuacji dość sporo, podobnie, jak o ludziach, którzy nie mają wiedzy finansowej i całą masę środków trzymają na rachunkach w bankach. Sytuacja jest tragiczna. Sam trzymam jakieś środki w banku, które są niezbędne do funkcjonowania firmy, którą prowadzę, ale poziom oprocentowania rachunku jest po prostu żenujący. Na koniec miesiąca dostałem 2 grosze odsetek. Dwie jednogroszówki napiszę, aby poczuć, że jednak było tego więcej. Może w masie samych monet.

To skłania mnie do myślenia, a jestem przecież inwestorem, że ludzie nie powinni się na to godzić i środki jednak inwestować. Ale ludzie nie inwestują, nie chcą tego robić i nie chcą nawet tego tykać. Boją się wielu rzeczy. Tego, że stracą pieniądze, że inwestycja, którą podejmą, będzie niżej wyceniana, że spółka zbankrutuje.

Czasem nie ruszają inwestycji, bo nie rozumieją mechanizmów. Czasem boją się własnego cienia i nie są w stanie założyć rachunku maklerskiego. Wiedzą, że wiązałoby się to z koniecznością nauki chociażby tego, jak złożyć zlecenie i kupić akcje.

Wiem, że dla tych, co inwestują systematycznie, to jest sprawa dosłownie śmiesznie prosta, ale są ludzie, dla których jest to problem nie do przeskoczenia. Szkoda, bo wszyscy wiemy, że nieoprocentowany pieniądz jest zjadany przez inflację i ostatecznie za wiele wiele lat te wszystkie niewykorzystane pieniądze to będzie można potraktować jako bezużyteczny papier.

W Polsce jeszcze 25 lat temu mieliśmy wielu milionerów. W czasie PRL jeszcze pewnie ludzie czuli się milionerami ze dwa razy. Czy myślicie, że przy obecnej inflacji i w ogólnoświatowym trendzie psucia pieniądza, obecne złotówki będą trzymać swoją wartość? Otóż nie będą.

Z tej drugiej strony są ludzie, którzy próbują. We wrześniu napisał do nas nasz Abonent, który powyższe strachy przełamał. Pochwalił się poniższym, dziękując nam, że pomogliśmy mu ruszyć z inwestycjami do przodu:

Łatwo policzyć, że ma ok. 340 akcji spółki Rokita, wycenianych w chwili pisania tego artykułu na ok. 15 000 zł. Przy tej kwocie inwestycji otrzymał jakieś 942 zł netto za udział w zysku firmy, którą kupił. To zwrot na poziomie ponad 6% na kapitale, niezależnie od krótkoterminowej wyceny samej spółki.

I teraz łatwo porównać, ile znaczy skuteczne inwestowanie przez człowieka, który dostał 6% wartości kapitału od tego, który trzyma środki na nieoprocentowanym rachunku. Wszystko jest kwestią decyzji oraz tego, czy faktycznie te środki, które mamy na rachunku, potrzebujemy na coś, czy może one po prostu leżą i będą tam leżeć, bo z powodu własnej niewiedzy nie chcemy ich ruszać?

Wnioski końcowe

Do niczego nikogo nie namawiam, ale chciałbym naturalnie powiedzieć, że lepiej w tych czasach coś robić. Ostatecznie, jak się strasznie boimy, kupić te uwzględniające inflację obligacje skarbowe. Lepsze to, niż nie robić nic i pozwalać, aby mechanizmy rynkowe (jak inflacja) systematycznie pauperyzowały społeczeństwo.

Każdy ma wybór i brak działania to też wybór, chociaż chyba najgorszy. Przy okazji wspomnę, że środki opisane na początku jeszcze tego samego dnia po kontakcie z bankiem i później właścicielką zwróciłem na jej konto co do grosza.