Inwestor musi mieć nerwy ze stali

01.02.2020, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

W tej chwili jest jeden z najlepszych okresów do pracy nad sobą na rynkach finansowych.

Nie będę łagodny w tym, co napiszę (jak chcesz łagodnych ludzi po tej stronie, to idź do konkurencji) i pewnie zrażę do siebie kilka osób (to jednak newsletter, więc nie selekcjonuje tego, kto wolałby łagodny odbiór), ale mi nie chodzi o to, abyś pozostał w swojej strefie komfortu, ale aby Cię z niej wysadzić.

To, co przeczytasz, być może dotyczy Ciebie, może tylko niektórych aspektów Twojej osobowości albo w ogóle się z tym nie zidentyfikujesz. Wyciągnij dla siebie to, co najlepsze, a resztę odrzuć.

Strach jest złym doradcą

Rynek spada od kilku dni. Niektóre akcje rosną, niektóre spadają, są w jakichś trendach, nieraz spadkowych. Jak się z tym czujesz? Komfortowo? Czy zjada Cię strach?

Większość ludzi zjada strach, zabójca logicznego myślenia i rozsądnych decyzji. Jak jest strach, to naturalnym odruchem jest ucieczka. Tak, uciekasz. Jak agresywny pies Cię goni, to zwykle nie walczysz, tylko starasz się uciec. Nawet jak szczeka na smyczy, raczej się odsuniesz. Jak masz pewne obycie z agresywnym psem, to pewnie zareagujesz prawidłowo. Musisz się jednak liczyć z tym, że nie odpuści.

Nie kieruj się tylko ceną akcji

Na giełdzie, kiedy akcje tracą na wartości, uruchamia się właśnie ten sam instynkt. Chcesz się chronić, więc najlepszym rozwiązaniem są stop lossy albo sprzedaż akcji. Tylko problem w tym, że to najlepsze rozwiązanie dla Twojej psychiki, ale nie dla Twojego kapitału (zobacz: psychologia inwestowania). Ciągłe cięcie strat lub tanich akcji to stopniowa utrata kapitału. Przykro mi to stwierdzić, ale to też najczęściej droga do zerowego stanu rachunku.

To, co możesz i musisz zrobić na poziomie emocjonalnym, to przeskoczyć ten pułap. Przeskoczyć albo nie wzniecać swoich emocji ponad poziom, który w pełni kontrolujesz albo nauczyć się je trzymać na poziomie neutralnym. Zero emocji to brak emocjonalnego myślenia i strachu, a zatem brak naturalnych instynktów, które w życiu pomagają, a na giełdzie szkodzą.

To, co było dobre u Twoich przodków, których geny nosisz w sobie, Tobie dzisiaj na rynkach finansowych utrudnia zarabianie. To, że kiedyś Twój przodek uciekał (skutecznie, bo by Cię nie było tutaj) lub chronił się przed stadem wilków czy innych ssaków/gadów, to nie oznacza, że ten mechanizm, chociaż obecny w Tobie, masz używać na giełdzie. Wręcz przeciwnie, nie możesz go używać.

Inwestor walczy sam ze sobą i emocjami

Często powtarzam, że właściwie giełda wykorzystuje każdy aspekt Twojej osobowości przeciwko Tobie. Inwestorzy, którzy doszli stanu systematycznych zysków, mają JUŻ inną psychikę. Każdy z nich ma inną psychikę. Zbudowaną od nowa, z pełnym wyłączeniem pierwotnych cech.

Napisałem jedynie o strachu, ale jest jeszcze chciwość (też pierwotna cecha, bo gdyby Twoi przodkowie nie akumulowali więcej żywności, pewnie by nie przetrwali), euforia, nadzieja itd. Wszystko to, czego nie powinno być na rynkach, a pewnie działa w Tobie i odbiera zdolność do racjonalnego i skutecznego działania.

Nie będę dzisiaj wujkiem dobra rada, bo dobra rada to najtańsza rzecz, jaką mógłbym Ci dać. Nie dam Ci jej. U każdego działa coś innego, a u niektórych nie zadziała nic. Niektóre osoby nie będą w stanie przeskoczyć progu wyciszenia emocji, o którym napisałem i te osoby nie powinny inwestować na giełdzie. Jeśli zaczną, wejdą na drogę nie zarabiania, ale utraty pieniędzy prędzej lub później.

Co cechuje dobrego inwestora?

Mimo to chcę i życzę Ci tego, abyś odebrał tę wiadomość ode mnie jako dobry znak i informację o tym, co takiego mają w sobie Ci, którzy zarabiają. Abyś gdzieś zaczął drążyć to w sobie i być może poszukał informacji, jak pracować ze sobą, aby być skuteczniejszym inwestorem. O ile oczywiście, inwestowanie jest tym, co chcesz robić na poważnie (a zakładam, że tak, skoro jesteś na mojej liście wysyłkowej).

Świat kocha zwycięzców, ale świat nie widzi nigdy tego, jak wielką pracę te osoby wykonały. Za wielkimi fortunami kryją się setki strat, noce płaczu, tysiące sposobów poszukiwania tego, co działa, a często rozbite rodziny. Za to później widzisz Warrena Buffeta (więcej wpisów: Warren Buffet), Tempeltona czy innych szanowanych ludzi i czytasz o ich sukcesie. To ludzie, którzy wykuli siebie.