Jak zwiększyć szansę na sukces na giełdzie?

08.09.2020, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

…nie mając de facto w ogóle pojęcia o inwestowaniu? Proces nauki inwestowania (chyba u każdego) przebiega w bardzo podobny sposób. Najpierw uczymy się każdej techniki, która wpadnie nam w ręce, oczekując (i będąc święcie przekonanym), że dzięki niej będziemy zarabiać. Ale niestety okazuje się, że nie zarabiamy.

Co więc robimy? Modyfikujemy technikę, którą poznaliśmy i szukamy przy okazji kolejnej, która nam pomoże. Jak trafiamy na optymalne warunki rynkowe, które na danej technice jakiś czas działają, jesteśmy w siódmym niebie. Tak, to ten moment, od którego zarabiamy. I wtedy wszystko się sypie.

Warunki rynkowe się zmieniają, coś nie działa, więc wracamy do optymalizacji metody i szukamy kolejnej. Mijają lata, a my kręcimy się wkoło i nie dochodzimy do celu. Większość ludzi kręci się w koło i pozostaje w tym zaklętym kręgu. Inni idą dalej.

To dalej, to oduczenie się wszystkiego, czego dotychczas uczyliśmy się i uznawaliśmy za metody, które działają, mogą działać lub okresowo się sprawdzają. W inwestowaniu na rynku nie chodzi bowiem o technikę, jaką się posługujemy, ale o zrozumienie rynku. To trochę tak, jak z kobietami. Jak facet nie ma tego czegoś, to nie zagada do dziewczyny, nie będzie naturalny, gdzieś usztywni się. Rozmowa nie pójdzie płynnie, nie będzie ciekawie. Nie oznacza to, że mężczyzna jest nieatrakcyjny lub bezwartościowy . Po prostu brak mu doświadczenia, zrozumienia i wyczucia.

Na rynku jest tak samo.Nie ma tu technik, które będą doskonałe. Musisz nauczyć się czuć, czy rynek nabiera siły, chęci do wzrostu. W końcu czy już wykazuje przewagę, którą chce się pochwalić. Na tym dokładnie opiera się nasza metoda LTTM 2.0. Nie na usztywnieniu się, ale na oczekiwaniu i zrozumieniu tego, co mówi do nas rynek.

Załóżmy jednak, że z jakiegoś powodu bycie naturalnym Ci nie podchodzi i nie interesuje Cię LTTM. Jesteś sam ze sobą oraz z rynkiem. Zasadniczo będą dominować w Tobie dwie emocje/pragnienia. Będziesz chciał posiadać akcje, które już rosną oraz będziesz odczuwał niechęć do kupna akcji, które tanieją. O ile te odczucia są w pełni prawidłowe, jeżeli chodzi o Twoje przetrwanie w świecie, to na giełdzie nie sprawdzają się prawie wcale.

Oczywiście kupno drożejących akcji czasem na sens – zwłaszcza w okresie hossy, gdzie goni się cenę bądź w okresie jakiegoś silnego trendu wzrostowego na spółce, który jakiś czas potrafi się utrzymać. Wtedy tak, kupno dzisiaj sprawi, że za kilka/kilkanaście dni będziesz już na plusie. Ale w każdym innym przypadku, jak cena skoczy w górę, prawdopodobnie jest już za późno na kupno takich akcji.

Dlatego jedynym słusznym rozwiązaniem, jakie przychodzi mi do głowy, to umiejętność kupna akcji, które są akumulowane, które są tanie i wyczekanie z nimi w portfelu dostatecznie długo. Działanie odwrotne do instynktownego. Kupujesz, kiedy cena spada i zatrzymuje swój impet. Kupujesz w strefie braku komfortu.

Takie postępowanie nie jest przyjemne na początku, bowiem cena (zwykle) długo zachowuje się słabo. Jeżeli celujesz w dołek trendu spadkowego, to musisz mieć świadomość, że trend wzrostowy przypomina ruszającą lokomotywę z 40 wagonami przeszłości. Powoli, 1 km/h, później dwa… Dopiero bardzo późno, kiedy trend jest rozwinięty, mamy do czynienia z lekkością wzrostu. Z pędem rynku. Całą masą osób, która chętnie dołącza się do ruchu, a której nie było na początku. Te osoby liczą, że jeszcze zarobią, a z drugiej strony jesteś Ty, który akcje kupiłeś bardzo tanio i teraz masz komfort ich sprzedawania z bardzo dużym zyskiem. Inni działają instynktownie, Ty działasz metodycznie.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Jeżeli jednak uświadomimy sobie, że giełda, to jednak nie jest takie miejsce, w którym da się szybko, spuścimy z siebie ciśnienie wynikające z konieczności szybkiego zarobienia pieniędzy, bo nam się gdzieś śpieszy. Powoli znaczy szybko, powoli znaczy skutecznie.