WIG20 podobnie jak w 2020 roku

13.10.2020, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Nie wiem, jaki jest staż giełdowy poszczególnych czytelników naszego bloga, chociaż z niektórymi znamy się już całkiem dobrze. Czy pamiętasz rok 2002 na giełdzie? Marazm, zniechęcenie, wszechogarniające nas spadki, brak wiary w to, że rynek będzie rósł? Ja pamiętam tamten czas, trochę już jak przez mgłę, chociaż emocjonalny nastrój też mi się udzielał.

Proces formowania dołka potrafi zmęczyć

To jeden z najtrudniejszych okresów w cyklu inwestycyjnym, bowiem angażowanie się na rynku w niskich przedziałach cenowych, na którym widać jeszcze osuwanie się, to żadna przyjemność. Na zewnątrz zazwyczaj widzimy pędzącą jeszcze dotychczas hossę innych segmentów, a nasz kapitał nie pracuje tak, jak należy. Mamy dysonans, bowiem nasze myśli zawsze idą w kierunku tego, jakby to było, gdybyśmy tylko kupili coś, co rośnie.

Sytuacja jednak zaczyna się odmieniać. Dotychczas mocne segmenty tracą swój pęd, a na obecnie jeszcze słabych segmentach coś zaczyna się dziać. Ujawnia się siła, która powoli rozpędza ten stojący od dawna na zapomnianej stacji pociąg.

WIG20 dziś i w 2002 roku

Porównując obecną sytuację do tej z 2002 roku, jesteśmy zapewne gdzieś w tym miejscu:

Pytanie, czy fala wtórna sięgnie dna, jak miało to miejsce w 2002 roku czy może zatrzyma się gdzieś wyżej. W 2002 roku wolumeny pojawiły się dopiero przy wyrównaniu dna. Dzisiaj, jak możemy zobaczyć na powyższym wykresie (a na poniższym w powiększeniu), wolumeny pojawiły się już teraz:

Wydaje się, że obecna fala wtórna jest już falą re-akumulacyjną (rosnące wolumeny), która jednocześnie jest jednym z ostatnich momentów na zbudowanie portfela z tanich, wartościowych spółek. Nie brakuje ich na naszym rynku.

Wiemy, że skutkiem akumulacji zawsze będzie wzrost cen, a ta – na dotychczasowych poziomach cenowych, przybrała rekordową skalę. Można więc zadać pytanie, czy czeka nasz hossa większa, jak ta w latach 2002-2007.