Czy przecena spółek dywidendowych to problem?

29.04.2022, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Aby zarabiać na giełdzie w długim terminie (z roku na rok coraz większe pieniądze), nie potrzeba mieć nadzwyczajnej wiedzy. Uważam, że każdy może to robić, o ile prawidłowo zrozumie procesy rządzące giełdą. Zdecydowana większość inwestorów patrzy na wykresy, patrzy na notowania ceny i jej zmienność. Na tej zmienności rysuje formacje, fale Elliotta (zobacz analizę KGHM falami Elliotta) i snuje różne przemyślenia.

Dwie zmienne, które wpływają na kurs akcji

To, co jednak rządzi ceną, znajduje się gdzieś indziej. Jednym z tych elementów jest wolumen, który znajdziemy pod wykresem ceny. Drugim elementem jest zdolność spółki giełdowej do generowania coraz wyższych zysków w przyszłości. O wzroście ceny decyduje to, czy prowadzona jest akumulacja oraz to, czy spółka się rozwija. To dwa z pewnością współpracujące ze sobą elementy. Dobra spółka zyskuje na wartości i z pewnością jest akumulowana.

Duże grono inwestorów ma z pewnością wielki stres z powodu sytuacji, kiedy to cena akcji spada. Spada, więc wycena aktywów maleje. Jeżeli jednak inwestor wiedziałby, że rynek działa w ten sposób, że jeżeli dywidenda rośnie średnio rok do roku o 15%, to cena akcji będzie dążyła do analogicznego wzrostu, to stres byłby mniejszy, o ile nie zostałby w ogóle wyeliminowany.

Czym jest zatem spadek cen spółki dywidendowej spowodowany bessą? On nie jest problemem. Jest nieprawdopodobną okazją, bowiem bardzo dobre akcje można nabyć w danym terminie trochę taniej z gwarancją, że nie tylko odrobią to, co straciły, ale i zyskają dodatkowo na wartości mniej więcej wartość tempa wzrostu dywidendy rok do roku. Ktoś nieraz mówi, ale skąd ja mam wziąć środki na dokupienie takich akcji. Zwyczajowo można wziąć z dywidendy, bo spółka w końcu płaci. Jeżeli mamy zwyczaj dopłacać do rachunku jakieś środki w celu inwestycji, to niższe ceny są oczywiście najlepszą okazją ku temu.

Kalkulacja dochodu pasywnego dla wzrostu i spadku kursu

Przeprowadźmy sobie prostą symulację. W pierwszym przypadku cena akcji rośnie (1), w drugim maleje (2). Dywidenda rośnie o 15% rocznie i na starcie wynosi 1 zł. Startujemy od ceny akcji 10 zł. Dokupujemy akcje za 1000 zł.

ROK 1

(1) Akcje spadły do 9 zł. Dokupujemy 111 akcji.

(2) Akcje wzrosły do 11 zł. Dokupujemy 91 akcji.

ROK 2

(1) Akcje ze względu na długą bessę spadły do 8 zł. Dokupujemy 125 akcji.

(2) Cena akcji dalej rośnie i wynosi 12 zł. Dokupujemy 83 akcje.

ROK 3

Wróciła hossa, którą tak bardzo wszyscy lubimy.

(1) Cena akcji wzrosła do 11 zł. Dokupujemy 91 akcji.

(2) Cena akcji nadal rośnie i wynosi już 13 zł. Dokupujemy 77 akcji.

Podsumujmy.

(1) Przez bessę mamy dodatkowo 327 akcji.

(2) Przez hossę mamy dodatkowo 251 akcji.

W czasie trzech lat dywidenda rosła 15% rocznie i wynosi 1,52 zł.

Spółka, która taniała (1) , pozwala nam przynieść obecnie 497 zł dochodu pasywnego więcej (dzięki inwestowaniu dodatkowej kwoty lub reinwestowaniu otrzymywanych dywidend). Spółka, która rosła, przynosi nam (2) 382 zł dochodu pasywnego więcej. Bessa pozwala zarabiać 30% więcej.

Wnioski końcowe

Zauważcie, że czasowy spadek kursu akcji bardzo dobrej spółki dywidendowej jest najlepszą okazją do budowaniu fortuny w przyszłości. Pozwala nam na akumulację potencjalnego bogactwa. Sam spadek kursu na parkiecie to tylko chwilowo niższa wycena, bowiem przy rosnących zyskach i rosnącej dywidendzie cena akcji zawsze wraca w górę. Inwestorzy nie są naiwni i kupują takie akcje, co winduje zawsze ich cenę.

Jeżeli mamy sytuację taką, jak obecnie, czyli bessę, traktujcie ją jako okazję do budowania pozycji, które dadzą zarobić bardzo dobre pieniądze w przyszłości. Można by powiedzieć, że są one pewne, jak w banku.