Dlaczego zrezygnowałem ze spekulacji na Forex?

10.11.2022, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Ten artykuł będzie jedynie krótkim podsumowaniem moich zmagań z Forex. Powiem Wam kilka słów na temat sukcesu, ale i porażek. Napiszę kilka słów o przyjemnościach płynących z tego rynku, ale i trudnościach, jakie pojawiają się w związku z obecnością na tym rynku.

Wizja szybkiego zysku

Zaczęło się od zachwytu nad szybkością i możliwościami tego rynku. Lewar x zmienność = niewiarygodna kasa. I to wszystko prawda, ale zanim do tego się dojdzie, trzeba przejść dość zaskakującą drogę. Jak każdy adept tego rynku byłem w 100% przekonany, że to właśnie ja jestem w stanie znaleźć strategię, która jest jedyną i prowadzącą do osiągnięcia sukcesu finansowego na FX. A rynek się śmiał i śmiał, mimo, iż tego na początku nie widziałem.

Ile można "zarobić na forex"
Ile można „zarobić na forex”?

Zgodnie z danymi z 2018 (za Wikipedią) większość spekulantów na FX traci kapitał. Myślę, że niewiele się w tych procentach zmieniło aż do dziś. Brokerzy w reklamach muszą zgodnie z prawem informować, jaki procent klientów traci i zwykle jest to 75% lub więcej.

Testowanie systemów inwestycyjnych

Zaczęło się od tego, że stałem się mistrzem w prognozowaniu fal Elliotta na tym rynku. Widziałem je wszędzie i w każdej formie. I one się rysują, bo rynek ciągle coś rysuje. I tak rysowałem fale impulsu, fale korekt. Wszystko dobrze działało na przeszłości, ale jeżeli chodzi o dokładność rysowania każdego wariantu przyszłości, to już nie zawsze wychodziło.

Rynek rysował kolejny fraktal, który burzył moją prognozę, więc stawiałem kolejną. Moim celem nie było przecież funkcjonowanie na takiej metodzie, która raz coś przewiduje dobrze, a innym razem nie. Moim celem było znalezienie takiego sposobu inwestowania, który zawsze będzie skuteczny.

Choinka na wykresie giełdowym

Do fal dorzucałem więc wskaźniki, oscylatory, a nawet analizę techniczną. I znów obijałem się o ścianę, ponieważ raz działało, raz nie. Ale dlaczego tak się działo, to już nie potrafiłem sobie odpowiedzieć na to pytanie. Spekulowanie, bo przecież nie inwestowanie, ani trading na tym etapie, polegało właściwie na losowym wchodzeniu w rynek w celu osiągnięcia losowego wyniku. To wiem dzisiaj. Jakim cudem nie zbankrutowałem wtedy, to ja na prawdę nie wiem.

Taka droga trwała wiele lat mojej intensywnej pracy, gdzie każdy wykres znałem na wylot. Nauczyłem się tak wiele, że wręcz nie byłem w stanie przyjąć do wiadomości tego, że wciąż nie zarabiam regularnie, ale kręcę się na tym rynku w kółko. Tutaj zaznaczę, że nigdy w życiu nie chciałem dopuścić do tego, aby rynek był dla mnie rodzajem hazardu.

Oznacza to, że nie dopuszczałem gry na rynku w formie, jak to robi chociażby Rafał Zaorski, stawiając pieniądze na dany kierunek i utrzymując  pozycję do czasu, aż stwierdzę, że nie mam jednak racji lub aż zarobię. Co to znaczy, że nie ma się racji: jak straci się 30% rachunku?

Wolumeny realne na XTB i VSA

Takie moje szarpania trwały dość długo i były związane z moim odchodzeniem od tego rynku, aby do niego wrócić, kiedy poukładam myśli. Punktem przełomowym dla mnie było wprowadzenie realnych wolumenów na XTB (zobacz: transfer dolarów do i z XTB), co było nowością na naszym rynku. To wtedy zacząłem wprowadzać metodę VSA (analiza VSA) do moich transakcji na FX.

To było istnym odkryciem, ale bolesnym jednocześnie. Stosowałem bowiem wciąż to wszystko, czego dotychczas się nauczyłem, czyli prognozowanie w oparciu o to, co wymieniłem powyżej, wprowadzając jednocześnie dodatkową zmienną w formie wolumenu.

Statystyczne prawdopodobieństwo sukcesu w spekulacji

W którymś momencie, jak już dotarło do mnie to, co pisał Mark Douglas w książce W transie inwestowania czy Kahneman w Pułapkach myślenia (Kahneman dostał za to Nobla), porzuciłem to wszystko, czego się nauczyłem. Widocznie jego umysł jest znacznie bardziej bystry od mojego, bo on to wymyślił, a ja dopiero musiałem zrozumieć.

Zrozumieć, że moje wymyślanie przyszłości jest nic nie warte, a na rynku działa statystyczne prawdopodobieństwo. O tym wszystkim zresztą mówił między wierszami Rafał Glinicki w wykładach prowadzonych dla XTB. Jednak trzeba było tego umieć słuchać, a nie tylko słyszeć. Może niektórzy pamiętają, jak ludzie się naśmiewali ze skuteczności 3 na 10 transakcji i jak to na tym można zarabiać.

Losowość rynku

Prawda jest taka, że każda transakcja na rynku FX jest losowa. To, w czym możemy sobie pomóc, to zrozumieć siłę, która w danym momencie dominuje i tu z pomocą przychodzi VSA. Podam przykłady.

  1. Rynek rósł i jest po dystrybucji. Zaczął opadać i przy próbie wzrostu pojawiła się świeca z górnym cieniem i wysokim względem tła wolumenem. Ktoś zaakcentował to, że rynek po dystrybucji chce spadać. Gramy shorta i jedziemy w dół. Popyt nie wchodzi na razie.
  2. Rynek rósł i jest po dystrybucji. Zaczął opadać i przy próbie wzrostu pojawiła się świeca z górnym cieniem i wysokim względem tła wolumenem. Ktoś zaakcentował to, że rynek po dystrybucji chce spadać. Gramy shorta i jedziemy w dół. Tutaj jednak za 3 minuty pojawił się młot z dużym względem tła wolumenem popytowym.

Te dwie powyższe sytuacje są prawie identyczne. Tylko pierwsza sytuacja sprawi, że zarobicie, a druga sytuacja sprawia, że po kilku minutach musicie być już poza rynkiem, inaczej Wasza transakcja skończy się stratą. Cała losowość rynku, bo nagle pojawiła się siła przeciwna.

Zarabianie to wynalezienie takiego momentu, w którym zaczyna dominować popyt, ale podaż nie dociska (nie zdobywa przewagi). W przypadku gry na spadek sukces osiągnie się wtedy, kiedy zobaczy się dominację strony podażowej, ale nie będzie w tym odcinku czasu dominacji popytu.

Czym jest Forex?

Forex z racji, że gra się tutaj jedynie krótkoterminowo, może przynieść sukces, o ile trader będzie w stanie uczestniczyć w rynku tylko i wyłącznie w odcinkach czasu, kiedy jego przewaga się utrzymuje. Żeby zrozumieć ten temat dokładnie, musimy zrozumieć, czym jest FX. To jest przede wszystkim rynek międzybankowy i międzypaństwowy, gdzie ogromne podmioty wymieniają się wielokrotnością miliardów jednostek danej waluty pomiędzy sobą.

Raz państwa kupują dużo dolarów, a sprzedają sporo euro. Innym razem robią odwrotnie. To jest bardzo istotne, ponieważ jeżeli zrozumiemy, że to te instytucje w danym momencie kreują popyt i podaż, to będziemy też wiedzieć, że przewidywalność ruchów jest na Forex znikoma. Kto przewidzi, czy FED o 15:59 nie sprzeda 10 mld dolarów kupując euro? Powodzenia.

To państwa i wielkie instytucje generują zapotrzebowanie na waluty. Zapotrzebowanie, wymian handlowa i jej finansowanie, pojawia się w chwilowych odcinkach. My, jako drobni uczestnicy tego rynku, możemy podłączyć się tylko i wyłącznie do krótkookresowej przewagi którejś ze stron. Jesteśmy na rynku w czasie, kiedy taka przewaga się utrzymuje. Tu nie ma miejsca na stawianie prognoz, czy wymyślania przyszłości.

Problemy w tradingu indywidualnym

Wiedząc to wszystko, ustawiając umysł na to, że na tym rynku nie ma żadnego prognozowania, stanąłem dosłownie nad przepaścią. Trading to w istocie poszukiwanie przewag. Trwało to przynajmniej kolejny rok, aż się tego nauczyłem i nie sam, a z pomocą profesjonalistów. Znów stanąłem przed ścianą, której pojedynczy trader nie jest w stanie przeskoczyć.

Masz doskonałą transakcję, masz przewagę jednej ze stron, wchodzisz i wycina Cię stop. I tak przez 5 razy z rzędu. Robisz wszystko dobrze, ale wycina Cię na stopie. Wchodzisz w 6 transakcję, gdzie statystycznie znów wszystko jest dobrze i w końcu taka transakcja płaci. Płaci za 5-6 stopów i jeszcze zarabia. I tak dzień w dzień.

Jako pojedynczy trader, nie posiadam żadnych dodatkowych narzędzi poza własnym umysłem, który to wszystko analizuje. W firmach, gdzie robi się profesjonalny trading, jest wiele automatów/półautomatów, które wszystko liczą i wspomagają lub przyśpieszają decyzje. Problemy, z jakimi się spotkałem po opanowaniu statystycznego, dobrego wchodzenia na przewadze w rynek to:

Problem 1: Ilość walorów

Konieczność analizowania wielu walorów jednocześnie pod kątem występowania przewag na rynku, korzystając tylko i wyłącznie z własnego umysłu, co z czasem doprowadzało do dużego psychicznego przeciążenia.

Rozwiązanie: problem rozwiązałem ograniczając się tylko i wyłącznie do eurodolara i ropy. Te dwa walory wciąż wymagały ode mnie śledzenia tego, co dzieje się na interwale 1 minuta, 5 minut i 15 minut.

Problem 2: Szum niskich interwałów

Pojawił się za to problem na eurusd, ponieważ 1 minuta to był interwał ze zbyt dużym szumem, a interwał 5 minut był zbyt późnym. Pasował taki interwał na 2-3 minuty.

Rozwiązanie: Radziłem sobie w ten sposób, że łączyłem świece w umyśle, rozumiejąc, co dzieje się na walorze i mając świece, zanim narysowała się spóźniona 5 min. Moja platforma nie oferowała interwału pośredniego pomiędzy 1-5 min.

Problem 3: Brak narzędzi wspierających tradera

Kiedy już wypatrzyłem przewagę, z wiadomego powodu chciałem wchodzić w rynek. Problem z brakiem półautomatu, który sam policzy mi ryzyko i wejdzie w pozycję, był dla mnie bardzo często kosztowny. Kiedy narysuje się już świeca, platforma dogrywa wolumeny. Czasem pojawiają się one 2-3 sekundy po narysowaniu świecy.

Kiedy umysł w ciągu 1-2 sekund oceni, że dana strona uzyskała przewagę, wciska się klawisz transakcyjny. Tutaj kolejne 5 sekund ustawia się i oblicza stopa, który byłby akceptowalnym ryzykiem dla takiej transakcji i dopiero się wchodzi. Jakoś nie wyobrażam sobie stawiania całego kapitału bez automatycznego stopa w chwili wejścia w rynek.

Czas to pieniądz na Forex

3 sekundy dla dorysowania się wolumenu + 2 sekundy dla oceny sytuacji + 5 sekund dla ustawienia stopa + 1 sekunda dla egzekucji zlecenia. To mniej więcej 10 sekund, w których cena się zmienia, wszystkie komputery z automatami i ludzie z półautomatami transakcji już dokonali. Na końcu wchodziłem ja, a po mnie cała reszta, która jest ode mnie wolniejsza.

Cały problem polega na tym, że te gorszej jakości zagrania nie ruszały ceny natychmiast. Te lepsze zagrania nie czekają, a cena odjeżdża. Statystycznie można było wchodzić w bardzo dobrze rokującą pozycję nieco mniejszym kapitałem. Jeżeli cena odjechała, to przy takim samym ryzyku kapitał do dyspozycji znacząco malał.

Sam szukaj przewagi, sam wszystko licz, kalkuluj, oceniaj i sam wchodź. I tak cały dzień, później kolejny dzień, tydzień, miesiąc, kilka miesięcy w walce z algorytmami, z szybszymi ode mnie, bo korzystającymi ze wsparcia traderami z półautomatami. I tak, dzięki temu udawało mi się zarabiać. Udało mi się potwierdzić to, czego sam od siebie oczekiwałem, czyli że dam radę.

Dlaczego zdecydowałem się porzucić Forex?

W pewnym momencie zacząłem kalkulować, czy pieniądze, które podbieram na tym rynku są warte tego. Mojego kosztu psychicznego, rozdrażnienia związanego z przeciążeniem umysłu i braku czasu na inne aktywności. Jak ma się 5 stratnych transakcji, to czekasz na tę 6, która w danym dniu Ci zapłaci i zarobi. Forex stał się pożeraczem czasu, sił witalnych i zasobów psychicznych. Skuteczność wymagała stałej obecności na rynku, aby wyłapać statystyczne przewagi.

Jak broker utrudnia życie?

Jest też inny problem, o którym się mało mówi lub nie mówi wcale. Nie wiem, czy jest to tylko i wyłącznie moje doświadczenie, ale doświadczyłem tego. Stając się zyskownym traderem, zacząłem doświadczać opóźnień na platformie. To świeczka się nie dorysowywała. To wolumen się nie dogrywał.

Wyobraźcie sobie otwarte dwa konta, jedno na jednym monitorze i drugie na drugim monitorze. To, na którym zarabiacie, jeszcze nie ma dorysowanego wolumenu. To, które jest czyste, już ma wszystko narysowane. To nagle platforma się wyłączała z powodu słabej jakości Internetu. Same przypadki.

Najlepsze były momenty, kiedy wciskało się klawisz F z numerkiem (zawrzyj transakcję), okno oczywiście wyskakiwało, ale nie było żadnych parametrów. Dogrywały się po kilku sekundach. Pojawił się zatem kolejny opóźniacz i rozpraszać w robieniu transakcji. Niby takie pierdoły, ale w byciu profesjonalistą przeszkadzają w skuteczności. Ci, którzy robią platformy, dobrze o tym wiedzą.

Zobaczyłem też, że jak już stop mnie ciął, to pojawiały się częściej niż wcześniej poślizgi. Same złe przypadki po mnie zaczęły chodzić. Mam takie wrażenie, że na tym rynku to ludzie mają być dla brokerów, a nie brokerzy dla ludzi. Inwestorzy mają karmić pieniędzmi brokerów.

Korzyści kontra koszty na Forex

Dochodząc do skuteczności i zarabiając bardzo dobre pieniądze skalkulowałem, że samodzielna praca na rynku i na platformie, która nie jest ostatecznie przyjazną dla tradera, nie jest warta kosztów psychicznych i życiowych, które się ponosi. Za pieniądze można sobie wiele kupić, ale z pewnością nie można sobie kupić więcej czasu i później zdrowia.

Mam to poczucie, że nie dopłaciłem do biznesu, co jest dla mnie cennym doświadczeniem. Nie wyszedłem z tej potyczki pokiereszowany, ale z wiedzą, której potrzebowałem, aby podjąć świadomą decyzję o rezygnacji z tej drogi.

Forex traktowałem jako drogę, która tu i teraz pozwoli mi dojść do niewyobrażalnych dla mnie środków i wkroczyłem na tę ścieżkę. Jestem wdzięczny tym, którzy mi pomogli i dziękuję za to. Widząc jednak, jaka jest to ścieżka, będąc już na niej, zrezygnowałem. Nie jest warta tej ceny przy narzędziach, które posiadam i których nie posiadam.

Alternatywy dla Forex

Co w zamian za to? Na rynku można zarabiać szybko i w miarę systematycznie będąc konsekwentnym (jak w mojej drodze na FX) albo zarabiać nawet bardzo dużo, ale w długim terminie. Wiele napisałem na temat inwestycji na rynku amerykańskim, gdzie najlepsze spółki dają stopy zwrotu od 10 do 35 razy w ciągu 10 lat.

Tylko ta pierwsza droga jest kosztowna nawet, jak jest się najlepszym. Ta druga droga niejako przechodzi się sama, o ile wybierze się najlepsze spółki i ma się nerwy na tyle mocne, aby zaprzyjaźnić się z nimi na kolejne 20 lat lub dłużej.

Podsumowanie

Napisałem ten artykuł, aby tym, którzy próbując swoich sił na FX, wskazać drogę, którą ja przeszedłem. Chciałem pokazać skrót do miejsca, które jest w moim przypadku zyskowne. Pokazałem Wam też zagrożenia, które się z tym rynkiem wiążą i jakie przeszkody ma się na drodze do sukcesu. To rynek trudny i wymagający, jak żaden inny, o ile faktycznie chce się kontrolować ryzyko, które się na nim podejmuje.

Na koniec napiszę tylko, że cały ogrom doświadczeń z tego rynku z powodzeniem udaje nam się stosować obecnie na rynku akcji. Dzięki temu łączymy przepływy kapitałów inwestorów na rynku akcji z wartościami fundamentalnymi, jakie prezentuje dana spółka.