Czy inwestowanie to hazard?

06.05.2021, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Witamy w pokoleniu RobinHooda, na nowym Dzikim Zachodzie. Dwupalcowych rewolwerowców, gdzie jeden palec trzyma smartfon, drugi wykonuje transakcję. Szybko, bez prowizji i bez myślenia. O pokoleniu tych rewolwerowców zrobiło się głośno przy okazji pompowania ceny Gamestop. Palce strzelały transakcjami, a cena rosła. Tylko w pewnym momencie przycięto palce (ograniczono dostęp do transakcji) i okazało się, że król jest nagi. Cena szybko spadła, a palce poucinało. Po prostu hazard w najczystszej postaci.

Hazard (spakulacja) kontra inwestowanie

Kupno akcji, aby wycisnąć kogoś z shortów to oczywiście rodzaj uczestnictwa w rynku. Tylko to rodzaj uczestnictwa, który polega na wykorzystaniu czyichś błędów na własną korzyść. To może się udać, ale nie musi. Walka toczy się o szybki zysk i takie jest motto młodych graczy. Szybko. I to nie tylko na giełdzie, prawda?

Na niedawnym spotkaniu akcjonariuszy firmy Buffeta, dwoje jej doświadczonych prezesów wprost mówiło, że obecne podejście takich graczy to czysty hazard, który psuje rynek. I niech nie ma nadziei ten, który myśli, że będzie ostatecznie lepszy od Warrena Buffetta. Każdy kij na rynku ma dwa końce i żadne działanie nie pozostaje bez reakcji.

Młodzi ludzie myślą, że mogą bardzo szybko zarobić na rynku, więc skrzykują się i kupują jakieś akcje, powodując gwałtowny wzrost ich cen. Ci sami gracze nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, że jeszcze z rynku muszą wyjść. Samo windowanie cen zaś sprawia, że wycena dla innych osób staje się atrakcyjna, więc Ci korzystają z szansy i popytu na rynku, realizując rynki.  Zobaczmy na to:

Gamestop
Gamestop

Największy skok wolumenu widzimy w zaznaczonej ramce. To przedział 50-150 dolarów za akcje. Tutaj tłum się rzucił na akcje, duzi gracze je oddali. Łącznie ponad 500 mln akcji. Po ramce widzimy malejący wolumen (niedobitki rzucały się na akcje). Czym jest dzisiaj Gamestop? Spółką, którą posiadają ludzie z Reddit. Właściwie rewolwerowcy z Reddit, handlujący na RobinHoodzie. Część ma wirtualny zysk, a większość stratę. Szukają w każdym razie kogoś, kto kupi od nich te akcje kupione drogo. Ciekawe, czy będzie to duży gracz? Wydaje się, że sami zrobili się w konia.

Takie rzeczy właśnie widzi Warren Buffett, kiedy mówi o psuciu rynku. To nie ma nic wspólnego z inwestowaniem w wartość spółki. Nie ma nic wspólnego z jej rozwojem. Nie kupuje się za to wartościowego aktywa. Spekuluje się tylko na cenie i to w dość koszmarny, totalnie nieumiejętny sposób.

Dla ludzi rozsądnych, inwestowanie to nic innego, jak wydanie własnych pieniędzy na coś, co ma wartość. Za konkretne pieniądze kupujemy aktywa. Coś, co jest cenne, co samo na siebie zarabia. Co jest lubiane i doceniane przez inwestorów. Co jest szanowane. Kapitał winien pomagać spółce rozwijać się, a spółka w zamian za rozwój, winna dzielić się swoimi zyskami.

To jest tajemnica (a właściwie jaka tajemnica, po prostu transparentne działanie) sukcesu wielkich inwestorów. Budują wielkie majątki na takim właśnie działaniu. Spółki wartościowe nie puszczają się ze wszystkimi, a zatem zwykle nie ma na nich tłumu. Są jednak piękne, bo za lata wspólnej pracy dają ogromny majątek.

Nie wiem, czy pokolenie RobinHooda, uprawiające hazard bez żadnego zrozumienia rynku, zrozumie cokolwiek. Mam pewne przekonanie, że na rynku spełni swoją funkcję, a będzie ona podobna do funkcji spekulantów i ograniczy się do dawania kapitału. Za odrobinę adrenaliny zapłacą majątek, transferując go do ludzi cierpliwych i obstawiających wartość. W ten sposób bogatsi będą jeszcze bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi. Czy taki był Robin Hood?