Magiczne 3% plus wzrost wartości kapitału

31.05.2022, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Możecie mi wierzyć (bądź nie), ale bycie patriotą gospodarczym jest trudne. Trudne przynajmniej w naszym kraju. Kiedy Orlen (analiza Orlen) potrzebował wsparcia, kupowałem jego paliwo i napisałem artykuł o tym, aby zachęcić innych również do podobnej formy działania. Wierzę, że ten patriotyzm będzie działał w dwie strony, tj. my wspieramy Orlen, Orlen wspiera nas.

Dywidendy i zaufanie akcjonariuszy

Nie wiem, jak dokładnie funkcjonuje ta firma na poziomie marż, ponieważ wiele informacji nie jest jawnych. Jeżeli jednak przy podobnych cenach ropy i dolara, PB95 jest o złotówkę droższa, to wiem, że coś jest mocno nie tak. Koszty energii w końcu są ogromną składową inflacji. Nie wiem, być może Orlen wcześniej miał kontrakty na dłuższy termin po niższych cenach i obecnie kontraktuje po wyższych, poprzez co ceny są, jakie są. Wtedy można takie działanie cenowe jakoś uzasadnić. To jednak tylko domysły. Zauważcie, że nie ma prawdopodobnie tej partnerskiej relacji pomiędzy spółką, a jej akcjonariuszami, biorąc pod uwagę rekord zysków w czasie dożynania inflacyjnego gospodarki. Nie ma symbiozy.

W Stanach Zjednoczonych na rynku, na którym kapitału jednak nie brakuje, spółki, które zarabiają, dzielą się swoim zyskiem. Akcjonariusze wspierają firmy, a firmy wspierają akcjonariuszy. Robi się tutaj swoista symbioza, tworząc zespół naczyń połączonych. Wiem, że Warren Buffet może się w tym przypadku wydać nudny, ale zobaczcie, jak wygląda coroczny zjazd akcjonariuszy jego firmy. Na początku jest to jeden wielki handel produktów firm, które on posiada. Warren Buffet wygłasza wykład? Oczywiście z puszką Coca-Coli (analiza Coca-Cola). Nie dlatego, że lubi (chociaż może lubi), ale dlatego, że wspiera markę, w którą inwestuje.

Wracając na chwilę do rynku krajowego, trudno jest tu inwestować z dającą się przewidzieć przyszłością. Zobaczmy na banki. Pamiętacie, kiedy wybuchła pandemia? Co się działo z rekomendacjami dywidend ze strony banków i KNF? Banki niby chciały wypłacić dywidendę, ale wolały posłuchać KNF, który rekomendował brak wypłat. Na kilometr było czuć to, że wcale płacić nie chcą. I nie zapłaciły. Każdy, kto tutaj próbuje inwestować w racjonalnie zarabiające spółki, licząc na dywidendę, może się srogo zawieść.

W Stanach Zjednoczonych istnieje silna relacja pomiędzy firmą i akcjonariuszami, a wypłata dywidend jest walutą zaufania. Spółki płacą i chcą płacić, aby akcjonariusze im ufali. Wspominam o tym nie bez powodu, ponieważ rynek w Stanach Zjednoczonych jest maszynką do robienia pieniędzy w długim terminie i mimo, iż struktura świata trzeszczy, nie zapowiada się, aby uległo to zmianie.

Synergia dywidendy i kursu akcji

Wyobraźcie sobie spółkę X, która dzisiaj kosztuje 30 dolarów za akcję i ma w miarę przewidywalny biznes. Spółka ma prognozy na 5 lat do przodu (nasze spółki giełdowe czasem też tak robią) i w tych prognozach mówi nam, że zyski powinny wynieść tyle, a tyle, a dywidenda może (i powinna) wzrosnąć o jakieś 15%. Jak taką sytuację rozumieją akcjonariusze i rynek?

Ano w ten sposób, że jeżeli akcje kosztują dzisiaj 30 dolarów i spółka wypłaca 3% dywidendy (z tytułu dzisiejszego wpisu), a zyski i dywidenda w kolejnym roku wzrosną o jakieś 15%, to za rok cena akcji powinna wynosić co najmniej 34,5 dolara. I to będzie grał rynek z prawie 100% pewnością. Będzie grał tę relację. Macie więc 3% dochodu pasywnego, który w kolejnym roku będzie wyższy o 15%, podobnie zresztą, jak Wasza inwestycja.

W tym kontekście zastanówcie się, ile jest warty strach o bessę? Przyjdzie bessa na giełdzie, ale spółka zarabia te 15% więcej. Jak myślicie, czy akcje będą zbierane, kiedy przez jakiś czas będą niżej? A co się stanie, jak bessa się skończy, czy takie akcje będą dążyć do poziomu 34,5 dolara? Jasne, że tak. W ten sposób zarabia się w USA na rynku. Trzeba umieć kupić dobrą spółkę, siedzieć na pozycji i księgować zyski.

W naszym kraju  dla porównania, niewiele spółek posiada przewidywalny biznes, a nawet, jeżeli posiada przewidywalny biznes, to nie posiada przewidywalnego środowiska, w którym funkcjonuje. Na palcach jednej ręki można policzyć spółki, które od wielu lat wypłacają rosnącą stabilnie dywidendę z roku na rok. Większość spółek nawet, jeżeli te dywidendy płaci, to w różnej wysokości. Nie ma jednak tej stabilności wzrostu, która mówiłaby akcjonariuszom, że dzisiaj jest to, za rok będzie tamto i nie wyskoczy nam tutaj ktoś z zarządu z nadania partyjnego, kto powie, że naszym kapitałem trzeba nacjonalizować jakiś bank lub ratować jakąś spółkę.

Piszę szczerze, jeszcze w 2021 roku jakąś barierą było inwestowanie na rynku amerykańskim, bowiem nie można było wypełnić na naszym krajowym rynku formularza W8BEN. Dzisiaj taki formularz daje bossa.pl i XTB. Od 2023 roku podobno swoim klientom da ten formularz również eMakler z mBanku. Są postępy i nie ma bariery wejścia na rynek w Stanach. Ktoś, kto nie korzysta z tej możliwości, zwyczajnie sam sobie szkodzi.

Jakąś barierą było jeszcze nie tak dawno pozyskanie np. dolara na cele inwestycyjne w Stanach Zjednoczonych. Zapytajcie swoje biuro maklerskie, czy nie umożliwią Wam wymiany złotówek na dolary po jakiejś atrakcyjnej cenie. Możecie się nieźle zdziwić, jakie możliwości mają biura maklerskie (wcale nie jest to takie drogie).

Ktoś mi kiedyś powiedział, że 3% wypłacanej dywidendy to nie jest dużo. Ja się oczywiście z tym zgodzę, ale nie pod warunkami, w których cena akcji spółek płacących dywidendy regularnie rośnie oraz kiedy wartość dywidend również regularnie rośnie.

Można porównać krajową spółkę, która płaci 6% dywidendy i przeciętnie przez 10 lat ta wartość rośnie o 3-4% rocznie ze spółką amerykańską, która dzisiaj płaci 3% i której wartość dywidendy rośnie o 15% rocznie (albo i więcej). W krótkim terminie można dostać więcej u nas, ale jeżeli zakłada się inwestowanie przez okres zaczynający się od 5 lat, to rynek amerykański jest bezkonkurencyjny.

Patriotyzm patriotyzmem, czyli na naszym rynku zostaniemy i dalej będziemy inwestować cyklicznie w systemie bessa – hossa. Kapitał do długoterminowego wzrostu proponuję osobiście lokować w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie wspomniane zasady robienia biznesu w kraju o kulturze anglosaskiej są zachowane.