Jeżeli miałbym wytypować jeden główny czynnik stojący za przyszłymi problemami rynków finansowych, to nie byłby to Covid, potencjalny upadek Evergrande, lub kolejne sankcje na Chiny. Jak zawsze problemów na rynkach finansowych należy szukać w przepływach kapitału, gdzie mówiąc po ludzku, odbywa się nieustannie na rynkach gra w gorącego kartofla.
Rynek akcji to arena popytu i podaży
Rynek to nie miejsce charytatywne, gdzie pieniądze rozdaje się za darmo. To miejsce, gdzie profesjonaliści z wrodzoną lub nabytą umiejętnością rzucają gorącego kartofla tym, którzy są głodni zysków. Problem w tej grze polega na tym, że kartofel jest tak gorący, że zjeść się go nie da. Przypomina mi się teraz dowcip krążący ostatnio po sieci, gdzie Łukaszenka tłumaczy, że Białorusini będą mieli co jeść. Na śniadanie będą jeść pyry, na obiad kartofle, a na kolację ziemniaki. I żadne sankcje tutaj narodowi nie zaszkodzą.
Zejdźmy jednak wszyscy na ziemię i zobaczmy, co dzieje się z dolarem. Bije on rekordy, co oznacza wprost, że na rynkach jest chętnie kupowany. Pytanie, czy kupuje go naród świadomy słabości złotówki, czy kupuje go zagraniczny kapitał, uciekający z naszego krajowego rynku.
Analiza indeksu WIG
W tym kontekście chciałbym pokazać wykres indeksu WIG:
Fakt 1: Od marca 2021 rośniemy na malejącym wolumenie.
Fakt 2: Po malejącym wolumenie mamy bardzo widoczną górkę wolumenową, a na wykresie widzimy świece z górnymi cieniami, stopujące wzrost.
Nie wiem, jak Czytelnicy, ale ja osobiście mam wrażenie, że mamy powtórkę z zachowania inwestorów w 2007 roku w kontekście podobieństwa rozkładu wolumenu i trwającego procesu dystrybucji.
Malejące wolumeny na zwyżce, górka wolumenowa i właśnie co? Jakaś występująca fala wtórna. Mam takie wrażenie, że ponownie osobami napędzającymi wzrost są Ci, co kupują jednostki funduszy inwestycyjnych. Zarządzający nie mają wyboru, więc skupują akcje. A kto akcje sprzedaje? Wiadomo, Ci, co zakumulowali je taniej.
Wniosek końcowy
Pytaniem otwartym pozostaje to, kiedy zobaczymy skutek dystrybucji. Prawdopodobnie wtedy, kiedy sprzedający przeważą nad kupującymi. A to dość krucha granica, bowiem wystarczy jakieś wydarzenie, które ludzi mocno wystraszy (np. chwilowy spadek rynków). Jeżeli wywoła to falę umorzeń większą, niż skala kupna, domino może się zacząć sypać. Przez rynki przetoczy się solidna przecena, choć raczej nie dobije do dołków z marca 2020 roku. Zdrowe 30% będzie jednak doskonałą okazją dla nas do akumulacji akcji najlepszych spółek przed porządną hossą inflacyjną.
Zaloguj się na swoje konto, aby zostawić swój komentarz.