Co rozumie dojrzały inwestor?

31.08.2023, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Są takie rzeczy, do których człowiek musi w życiu dojrzeć. Są również takie rzeczy, które inwestor musi zrozumieć, aby w końcu zarabiać na rynku pieniądze. Pieniądze nie biorą się ze złotych strzałów. Tak samo wyścigu nie wygrywa się tylko tym, że na 100 kilometrowej trasie na odcinku 2 kilometrów dało się z siebie wszystko. Na rynku możesz być prawdziwym wymiataczem. Potrzebne będą Ci pieniądze (pieniądz robi pieniądz), wiedza i czas. Trzy składowe, które wrzucisz do kotła i dobrze w nim zamieszasz.

W serwisie PPCG Stock, staramy się pokazywać zarówno dobre jak i złe biznesy. Złe dlatego, ponieważ uważamy, że dobrze jest pokazywać coś, czego warto jest unikać. Dobre biznesy dlatego, ponieważ pokazują wzorzec postępowania. Analizując wiele spółek odkrywamy w końcu, że nie każdy rynek do inwestowania jest dobry. Odkrywamy, że większość spółek ma więcej mankamentów niż zalet. Radzą sobie, to prawda. Ale czy Ty jako inwestor, nie powinieneś sobie dać prawa wybrać do swojego portfela najlepszych biznesów?

Ostatnio analizowałem jeden z funduszy inwestycyjnych, który inwestuje w spółki z indeksu Russell 1000. Zarządzający dał sobie prawo do wyboru 40-60 najlepszych spółek o największym potencjale wzrostu. Sprawdziłem to. Fundusz ten radził sobie znacznie lepiej od średniego zachowania innych funduszy inwestycyjnych. Na ich tle był lepszy o jakieś 10%. To całkiem sporo. Na samym końcu pogrzebałem i okazało się, że w istocie 10 spółek o największym udziale w tym funduszu stanowi aż 45% portfolio tego inwestora. I wiecie, co było najlepsze? Cztery spółki z tego portfela sami mamy w swoim portfelu.

Dlaczego zarządzający wybrał niewiele spółek z 1000 dostępnych w indeksie? Bo są najlepsze z najlepszych. Mają najlepsze parametry i najbardziej rokują co do tego, że będą generować dla niego zyski w przyszłości.

Trudność do generowania coraz wyższych przychodów i zysków

Na krajowym rynku analizując – mówię to z całą powagą – wiele spółek giełdowych, doszliśmy do przekonania, że mamy niewiele do pokazania. Nie dlatego, że nie chcemy lub się zrażamy, ale dlatego, że w długim okresie czasu jest bardzo niewiele spółek, które z całą stanowczością dowiozą np. 10% wzrostu przychodów przez kolejne 10 lat.

Jeżeli widzimy spółki amerykańskie, dojrzałe i o silnej pozycji, o których możemy powiedzieć, że średnio rok w rok rosną w przychodach o 9% od 15 lat, to taka spółka autentycznie nam się podoba. Masz przed oczami biznes, który będzie na rynku akumulowany i w przyszłym roku inwestorzy zapłacą za niego pewnie z 10% więcej. Jak inwestycję potrzymasz z 10 lat, to zadziała tutaj magia procentu składanego. Jeżeli spółka będzie płaciła dywidendę, to ze względu na jej prawdopodobny wzrost,  będziesz chciał ją zatrzymać dla siebie.

Będziesz po prostu widział, że dzisiaj spółka płaci Ci 1%, a za 10 lat będzie to już 4%. Tyle, że to kula śnieżna i bardzo szybko zaczyna przyrastać. Nie sama dywidenda będzie jednak najważniejsza, ale to, że cena akcji pewnie będzie w tym czasie już 4 razy większa. Będziesz więc widział realny wzrost wartości swojego majątku.

Brak trendów wzrostowych na spółkach giełdowych

Z powyższego akapitu bezpośrednio wynika aktualny. Chciałem publicznie zapytać:

Jaki interes ma dzisiaj inwestor kupując spółkę giełdową, jeżeli za rok fundamentalnie będzie ona podobna do tej z dnia dzisiejszego?

Czy nastąpiło tutaj jakieś ulepszenie? Spółka zarabia więcej, bo sprzedaje więcej? Wypuściła nowe produkty? Dywidenda jej rośnie? Raczej nie rośnie, skoro finanse stoją w miejscu. Płacenie wyższej dywidendy nie byłoby rozsądne.

Jeżeli w istocie nie mamy na GPW dostępnej dużej ilości spółek o rozsądnej wielkości dla inwestora, który ma 100 mln dolarów na koncie, mogących pochwalić się przewidywalny i rozwojowym biznesem, to kapitał zagraniczny nie ma tutaj czego szukać. Jeżeli zaś nie ma pieniądza, to nie ma budowania stabilnych trendów wzrostowych.

Musimy w końcu zrozumieć, że wzrost spółek giełdowych bierze się z faktu ich rozwoju i dalej chęci inwestorów do trzymania i kupowania w dalszym ciągu akcji firmy. Tak się będzie działo, jeżeli firma w przewidywalnym dla siebie okresie prowadzenia biznesu będzie się w stanie rozwijać. Inaczej nie ma mowy o trendzie wzrostowym.

Wciąż spotykamy się na naszym rynku ze stwierdzeniami, że dana spółka będzie w stanie w ciągu 2 lat wzrosnąć przykładowo o 300%. Ktoś popatrzył na wykres, że kiedyś cena była po 100 zł, a dzisiaj akcje kosztują z 15 zł. Jak odbije do 50-60, to będzie w sam raz. To jest potencjał. Tylko że ktoś taki nie odpowiada sobie na pytanie, że skoro ma do czynienia z dobrą spółką, to dlaczego spadła ona o 85%. Inwestorzy są ślepi i nie widzą takiej okazji?

Nierealne oczekiwania inwestorów giełdowych co do możliwości wzrostu spółek giełdowych

Inwestorzy posiadają bardzo często nierealne oczekiwania w kontekście budowania swojego majątku poprzez inwestycje. Często mając stosunkowo niewielki kapitał, starają się go pomnożyć wielokrotnie, najczęściej jednak go tracąc.

Dzieje się tak dlatego, ponieważ kierują ten kapitał w stronę spekulacji. W grę wchodzą instrumenty CFD (straty wg statystyk wystąpią u ok. 80% inwestorów). W grę wchodzą instrumenty oparte na jeszcze większym lewarze (pary walutowe, surowce), gdzie straty są jeszcze większe i szacunkowo dochodzą do 95%. Jeżeli szukacie swoich pieniędzy, to zobaczcie na wyniki finansowe brokerów FX. Tam je znajdziecie.

Inwestor, który zacznie odpowiednio wcześnie inwestować, ma szansę w perspektywie swojego życia zbudować dostatecznie duży majątek, o ile będzie się kierował logicznymi zasadami. Mówię szczerze, uczciwie i z serca, że jeżeli jeszcze nie wiesz, jakie są to zasady, skorzystaj z tej bezpłatnej wiedzy, którą oferujemy w czymś, co nazwaliśmy MBA inwestowania. Dodaj sobie to do koszyka, zamów i dostaniesz hasło na maila. Jest za darmo. Wszystko.

Jeżeli uczestniczymy w tej grze, to dobrze jest znać reguły i zasady, którymi posługują się najlepsi inwestorzy. Wbrew obiegowej opinii najlepsi inwestorzy, jak Warren Buffett, Bill Gates czy chociażby Tempelton, nie mają w sobie nadzwyczajnego geniuszu. Mają bardzo proste zasady. Nie kupują na giełdzie śmieci, chociaż Bill Gates jest również w biznesie odbioru śmieci w postaci giełdowej spółki Waste Managment. Kupują za to dobre biznesy. Bill Gates ma tak duże zaufanie do Warrena Buffetta, że sam inwestuje w jego biznes.

Liczy się regularność, a nie strzały

Marines (Amerykański Korpus Piechoty Morskiej) mają takie powiedzenie, że powoli znaczy szybko, a szybko powoli. Na giełdzie naprawdę nie chodzi o to, aby stać z lornetką każdego dnia, aż dostrzeże się spółkę, która rusza niczym wyścigowy samochód. Byleby wsiąść do niego.

Przyznam, że jest w tym jakaś stosowana przez inwestorów metoda, bo wielokrotnie widziałem to już na GPW. Coś rusza, to i inwestorzy ruszają i zaczyna się spekulacja. Ostatnio coś takiego wydarzyło się na spółce Będzin. To absolutnie coś nienormalnego i trzeba również umieć sobie w takich warunkach radzić. Każdy z nas jest wolnym człowiekiem, ale też mam nadzieję, że za tą wolnością idzie mądrość.

Nie ma na rynku czegoś takiego jak darmowy obiad. Jeżeli coś rośnie i jest oderwane od rzeczywistości, to nie ma to trwałej podstawy, w oparciu o którą będzie się można wesprzeć. Taki Będzin wystrzelił, ludzie ze spekulacją za tym poszli, a skończy się dokładnie tak samo, jak skończył Biomed Lublin. Biomed swoją drogą zmienił swoją nazwę, chyba dlatego, żeby zmyć tą wielką plamę, która po spekulacji pozostała. Pewności nie mam. Wiem za to, że zwracaliśmy uwagę na ryzyko, zanim się zmaterializowało.

Na giełdzie ważne jest to, aby każdego roku zbudować zysk na portfelu, który powiedzmy przekroczy te 15%. Czy to dużo, czy nie, możemy łatwo zobaczyć. Mając 10 000 zł, za 5 lat zdołamy podwoić nasz kapitał. Za kolejne 5 lat kapitał będzie już czterokrotnie większy. Jeżeli ten wynik dociągniemy do 20 lat, to kapitał pomnożymy już 16 razy. A może będziemy inwestować przez 30 lat? Wtedy początkowy kapitał powiększymy już 66-krotnie. Tak, nie ma tutaj pomyłki. Z 10 tysięcy przez 30 lat można zrobić 660 000 zł. A jeżeli będziesz dopłacać po 10 000 zł rocznie i ciągnąć tą regularność, to ile milionów zarobisz w ciągu swojego życia?

W tym jest właśnie główna sprawa, aby to rozumieć. Najważniejsze to iść powoli i do przodu, nie robiąc na rynku głupot.

Dochód pasywny jest w cenie

Jeżeli już jesteśmy przy długim terminie inwestowania, to powinniśmy się pochylić nad dochodem pasywnym. Dochód pasywny jest takim zdarzeniem, który sam z siebie dodaje nam pieniądze lub inne aktywa do naszego majątku. Problem w tym, że większość osób absolutnie nie docenia tego sposobu zarabiania na rynku, traktując go jako marginalne zdarzenie. Jednakże:

  • o ile faktycznie w bardzo krótkim terminie wiele bardzo dobrych firm płaci bardzo niskie dywidendy (jest to fakt), to w długim terminie wspomniane dywidendy mają tendencję do wzrostu o kilkanaście procent rocznie. Nadal to nie sprawia, że dywidenda robi się w ekspresowym tempie jakoś szczególnie duża, ale…
  • fakt jest taki, że cena akcji rośnie o tyle, aby praktycznie na każdym etapie funkcjonowania spółki na parkiecie dywidenda nadal była niska. To zaś oznacza, że…
  • spółki dywidendowe mają tendencję do zyskiwania na wartości. Regularnego, w tempie równie szybkim, jak spółka jest zdolna w sposób zdrowy podnosić wartość płaconych dywidend.
Co powinna dawać dobra spółka giełdowa?
Co powinna dawać dobra spółka giełdowa?

Zaznaczę, że giełda i notowania rynkowe nie są apteką. Tutaj nie działa właściwie nic na super proporcjonalnym poziomie. Aktywa raz będą tańsze, raz droższe, ale co do zasady będą się poruszać w kierunku, w jakim rozwija się spółka.

Ograniczony, czy szeroki rynek konsumentów

Rozmawiałem ostatnio z Bartkiem na temat spółki Realty Income Corp. Spółka jest w trendzie wzrostowym. W okolicach 2010 roku można było ją zakupić w okolicach 16 dolarów. Dzisiaj jest notowana w okolicach 55 dolarów. Nie to jest jednak najważniejsze. Jest to jedna z tych spółek, która pozycjonuje się jako ważna dla amerykańskich emerytów.

Spółka ta to nic innego, jak REIT, który w swoim portfolio posiada całkiem sporo nieruchomości. Dywidenda z tego REIT-u wypłacana jest 12 razy do roku, zatem czy będziemy pod uwagę brać styczeń czy czerwiec, dywidenda wpłynie na nasze konto bankowe. Przyznam, że ze względu na bałagan informacyjny, nie jest dla mnie na tym etapie do końca jasne to, jaki jest należny podatek od REIT-u amerykańskiego. Jak zdobędę niezbędną informację, dopiszę ją tutaj i wyjaśnię więcej.

Napisałem o tej spółce akurat dlatego, bo jest ciekawa w kontekście pandemii. Jak pewnie większość z nas pamięta, jak wybuchła pandemia, to większość ludzi została wymieciona z biur. Firmy zaczęły redukować swoje zapotrzebowanie na biurowe przestrzenie, więc taki REIT jest momentalnie zagrożony spadkiem przychodów lub w ogóle załamaniem płynności (REIT-y w końcu się kredytują). REIT ten nie tylko zdołał utrzymać coraz wyższe przychody. Wypłacił również wyższą dywidendę, która nie jest redukowana w tym przypadku od 1999 roku. Na dzień pisania tego artykułu wynosi ona 5,34%, jednakże rośnie jedynie o 3% rocznie. To dlatego mówi się o tym, że jest to spółka dla emerytów. Taki amerykański emeryt, który zainwestuje powiedzmy 1000 dolarów, będzie otrzymywał 4,42 dolara miesięcznie z tej inwestycji w tym roku. W przyszłym roku z racji wzrostu o 3%, będzie mógł przewidzieć, że będzie to już 4,55 dolara. I tak co roku.

Dobra spółka ma zdolność do bronienia się przed zmiennością rynku i dobry inwestor weźmie to pod uwagę, budując swoje portfolio. Powyższa firma, ze względu na całkiem niezłe zróżnicowanie swojego portfela nieruchomości, wyszła obronną ręką z zawirowań rynkowych.

W naszym kraju wiele spółek, ma duże problemy z posiadaniem szerokiego portfolio. Wiem, że czasem trudno jest zbudować wielki biznes, ale przecież to jest ważne z punktu widzenia akcjonariusza. KGHM dla przykładu jest jedną z największych spółek na naszym parkiecie, ale jego zyski zależą nie tylko od wydobycia, ale też ceny miedzi i srebra na rynkach światowych. Jest to więc dość ograniczone portfolio. Żeby było tego mało, to rząd swego czasu nałożył jeszcze podatek od kopalin. I jak taka spółka ma się bronić? Za każdym razem, kiedy zarobi więcej, płaci więcej danin. Jak więc ma się rozwijać? Z punktu widzenia inwestora, jeżeli mamy do wyboru kupić przykładowo RIO TINTO na długim termin lub akcje KGHM na długi termin, to jak myślicie, która spółka będzie lepszym wyborem.

Analiza akcji Rio Tinto
Analiza akcji Rio Tinto

Znane marki, czy mało znane produkty

Jest coś takiego w ludziach, że przywiązują się do marek. Jednak marki, to tylko iluzja. W rzeczywistości potrzeby ludzi zostały wykreowane przez marketing, a przyzwyczajenia konsumpcyjne poprzez nasze nawyki.

Jeżeli wziąłbyś człowieka z dżungli amazońskiej do sklepu, to przypuszczam, że jako napój dla siebie wybrałby naturalną wodę. Jeżeli obok postawiłbyś stereotypowego Amerykanina, to w jego rękach znalazłaby się Coca-Cola albo Pepsi.

Ważne jest to, aby firma, w którą zainwestujemy, była odporna na zmiany rynkowe. Ważne dla nas powinno być to, aby taka firma regularnie się rozwijała. Nawiązuję naturalnie tutaj do odporności REIT-u, który omówiłem powyżej. Podobnie odporne są różne firmy światowe, a ich odporność bywa często proporcjonalna do szerokości portfolio produktów, którymi dysponują i których marże mogą swobodnie kształtować na rynku. To dzięki temu zabiegowi Coca-Cola może pochwalić się tym, że nie zredukowała dywidendy od 1963 roku. PepsiCo nie jest wiele gorsze i dywidendy nie redukuje od 1973 roku.

A co, jeżeli weźmiemy pod uwagę firmę jednego produktu? U nas jest na giełdzie mała spółka, która nazywa się iFirma. Zajmuje się księgowością i idzie jej to całkiem zgrabnie. W okresie pandemii, kiedy ludzie nie powinni byli się spotykać (nie dotyczy oczywiście wszystkich), spółka dostała prawdziwego wiatru w swoje żagle i odfrunęła wysoko. Tak samo stało się z ceną akcji.

Dzisiaj, kiedy prowadzi się działalność gospodarczą, można niemal natychmiast skorzystać z usług księgowych banków i firm z nimi współpracujących. Konkurencja dosłownie wypycha tę firmę z rynku. Czy dalej będzie się w stanie tak prężnie rozwijać? Oby tak było. Takiego problemu nie ma jednak żaden z dwóch wymienionych wyżej producentów napojów gazowanych i innych produktów z nimi powiązanych.

Realne, czy nierealne oczekiwania

Inwestor giełdowy powinien rozumieć, jakie możliwości faktycznie daje mu giełda i w związku z tym powinien się ściśle poruszać w najlepszym dla siebie obszarze. Dzięki różnym platformom mam możliwość podglądania portfolio inwestycji różnych inwestorów. Zasadniczo dzielą się oni na tych, którzy wiedzą, co robią i na tych, którzy robią coś, co mogą, ale już niekoniecznie dobrze.

Nie jest to tylko domena naszych krajowych inwestorów, którzy sądzą, że byle jaka spółka jest w stanie mocno zyskać na wartości. Na największym rynku świata, w Stanach Zjednoczonych, ludzie mają dokładnie takie same problemy. Ludzie na formach dyskusyjnych dosłownie podniecają się każdą informacją na temat spółki, uwiarygadniając się tym, że dokupili kolejny pakiet akcji i teraz taka spółka po takiej super informacji będzie rosła.

Obserwuję już kilka lat spółkę Sava (Cassava Sciences), która może wynajdzie w końcu lek na Alzheimera. Ile się już oczytałem, że to już, że już mają III fazę badań, że już wszystko prawie gotowe. Ludzie kupują te akcje, po czym cena opada, bo okazuje się, że spółka zrobiła falstart. I tak już ta poezja trwa kilka lat i nie jest wiadome, czy kiedykolwiek się zakończy.

Nikt oczywiście nikomu nie broni żyć nadzieją, tak samo, jak kupować akcji takiej spółki, bo może wynajdzie lek. Czy jednak nie lepiej postawić na biznesy, które już funkcjonują, są zyskowne i dowożą ten wzrost 15% rocznie?

Na łamach portalu PPCG Stock napisałem już trochę artykułów, żaląc się trochę na stan polskich indeksów giełdowych. Są jakie są. Jest w nich mało innowacyjnych spółek, które są w stanie zwiększać wartość swoich przychodów. Wszyscy cieszymy się, że WIG20 ostatnio zyskał tak dużo. Jednak jeżeli zmierzymy ostatnie 10 lat, to różowo nie jest i bezpieczna lokata bankowa z pewnością dała więcej zarobić. A nie o to chodzi przecież w obecności na giełdzie.

Warren Buffett nie jest super inteligentnym człowiekiem. To normalny facet, który uparł się, żeby kupować przewidywalne biznesy, które rok do roku rozwijają się o X procent. Zaprowadziło go to do czołówki najbogatszych ludzi świata. Wzór jego działania jest dostępny dosłownie dla wszystkich. Dlaczego jednak tak niewiele osób go stosuje? To równie oczywiste. Ludzie wolą inwestować w marzenia, niż zrobić przez 30 lat 30 postępowych kroków.

Przewidywalność podatkowa i strach kapitału

Powyższej wspomniałem chociażby o podatku od kopalin na spółce KGHM, ale też warto wspomnieć o podatku od zysków nadzwyczajnych, który pojawił się na naszym parkiecie. Zastanówmy się, jak Nowy Ład wpłynął na funkcjonowanie krajowych przedsiębiorstw. A może podatek bankowy? A może niepewność zmienności walutowej? Rząd zadłuża się na potęgę, więc inwestorzy mogą mieć problem z tym, że dług może się wymknąć spod kontroli. Położenie Polski i wojna na jej wschodniej flance z pewnością robią swoje.

Z punktu widzenia inwestora zagranicznego dobrze jest kupić złotówki, kiedy dolar jest po 4,5-5 zł, wejść w akcje, zarobić na nich i odkupić dolara, kiedy ten jest poniżej 4 zł. Zarabia wtedy na akcjach i zarabia na różnicy kursowej. Jeżeli jednak ma kupić 4 zł za 1 dolara, kiedy rząd się zadłuża na potęgę chociażby w dolarach i te dolary będzie musiał na rynku kupować, to jedna ze składowych biznesu kapitału amerykańskiego przestaje się tutaj spinać.

Jeżeli inwestor sprzedał dolara po 4 zł, a sytuacja wymknie się spod kontroli, to będzie go musiał kupić po 5 zł, to to atrakcyjność inwestycji spada. Taki inwestor może się oczywiście zabezpieczyć na parze walutowej, ale to nadal oznacza dla niego wyższe koszty i też ryzyko dla naszego kraju. Realizacja ryzyka oznacza bowiem, że ktoś zapewne będzie kupował sporo kontraktów na zwyżkę pary USD/PLN.

Zarządzający ogromnymi kapitałami nie są ślepi. W swoich inwestycjach muszą brać pod uwagę to, czy ich pieniądze są bezpieczne. Nie chodzi tylko o to, aby wejść w inwestycję, bo to zawsze jest stosunkowo proste. To wychodzenie z inwestycji, zwłaszcza przy dużym zaangażowaniu kapitałowym, jest bardzo trudne.

Ostatni czas w Polsce to całkiem dużo problemów (niestabilność prawa, budżetu, geopolityki) z punktu widzenia inwestorów zagranicznych. Mam takie wrażenie, że będą je brali pod uwagę. Inaczej dlaczego wolumen na zwyżce rynku tak mocno nam zmalał? Z jakiegoś powodu inwestorzy zagraniczni nie byli skłonni kupować akcji, kiedy WIG20 był ponad 2100 punktów, a dolar doszedł do 4 zł.

Mam nieodparte wrażenie, że przewidywalny i dojrzały biznes jest lepszy w długim terminie, niż świeży biznes z nieprzewidywalną przyszłością. To stwierdzenie dotyczy również całych rynków finansowych i obszarów geopolitycznych. Przykładowo w ostatnich 10 latach źle się inwestuje w Hong-Kongu ze względu na dominację Chin w tym obszarze. Tak samo źle inwestuje się w Rosji. Źle inwestuje się w Turcji ze względu na słabą sytuację liry tureckiej do dolara. Duzi i doświadczeni inwestorzy wolą wybrać Stany Zjednoczone, czy nawet ostatnio Japonię, która budzi się z letargu, ale jest też przewidywalnym partnerem dla biznesu.

Spraw, aby statystyka w inwestowaniu zawsze była po Twojej stronie. To źródło pieniądza. Podsumowanie.

Statystyka w inwestowaniu to w istocie praca nad własnym umysłem i własnymi przekonaniami. Zauważyłem, że wielu inwestorów woli inwestować w przeciętne krajowe spółki, zamiast w najlepsze amerykańskie spółki. Kupno tych spółek jest bardzo podobne w procesie. Może trzeba ze trzy razy więcej kliknąć.

Obawy pojawiają się, bo inwestorzy nie wiedzą, jak zachowa się dolar w długim terminie. Ja też nie wiem, ale wiem, że nawet jakby dolar spadł o kolejne 30% względem złotówki, to jest to nie do utrzymania w długim terminie. W tym czasie najlepsze biznesy nadal będą się rozwijać, zwiększając swoją wycenę na rynkach akcji. To i tak może się okazać lepszym rozwiązaniem, aniżeli kupno ETF na WIG20 (akcje WIG20), który przez 10 lat nie zarobił nic.

Ucząc się kiedyś na tradera, wpajano mi, że na rynku kontraktów zarabia się statystyką. Gra się wciąż i wciąż na tych samych schematach, niezależnie od tego, które zagranie będzie zyskowne, a które stratne. Zarabia się, bo statystyka zyskownych transakcji przewyższa statystykę transakcji stratnych. W świecie inwestowania, większą szansę na zarobek ma inwestor, który kapitał będzie kierował w stronę spółek zarabiających coraz więcej i rozwijających się (rozpychających się w świecie). Nie ma w tym większej filozofii.

Jest dosłownie tylko jedna funkcja, która umożliwia zarabianie w długim terminie. To dobra i rozwijająca się firma w bezpiecznym dla siebie otoczeniu plus czas (potrzeba wiele lat, aby dobrze się rozwinąć). To jest cała tajemnica zarabiania na giełdzie i budowania dużego majątku w trakcie swojego życia.