Czy inwestowanie w dywidendy się opłaca?

02.02.2022, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Uwierzcie mi, że to dobrze postawione pytanie, na które dobra odpowiedź może ustawić proces inwestowania na najbliższe kilkanaście, a może i kilkadziesiąt lat.

Spółki wartościowe i wzrostowe

Załączam wykres, w którym była przedstawiona droga przyrostu kapitału pewnego inwestora dywidendowego (Warren Buffet) i funduszu inwestycyjnego, opartego o spółki technologiczne, które są modne. I co tam takiego się działo?

Przez pewien okres czasu fundusz spółek technologicznych brylował (mógł dzięki niskim stopom procentowym), podczas gdy fundusz Warrena Buffeta powoli pełzał w górę (zupełnie, jak w bajce o żółwiu i zającu). Z czasem ten fundusz, który brylował, uległ gwałtownej przecenie i zrównał się z tempem wzrostu kapitału Warrena Buffeta.

Fundusz Buffetta kontra ARK
Fundusz Buffetta kontra ARK

Różnica zatem może w perspektywie czasu wydać się żadna. To jednak, co jest istotne, to że Warren Buffet żyje i rośnie na rynku już dobre kilkadziesiąt lat, ciesząc się wciąż dość dobrym zdrowiem. Większość inwestorów czuje się jednak, jak ten fundusz. Rośnie, spada, jest euforia, a potem nerwy i stres.

Inwestowanie w wartość

Do celu, jak się okazuje, można dojść na różne sposoby. Ten w cudzysłowie wolniejszy, a przypisywany Warrenowi Buffetowi, jest nudny jak oglądanie rosnącej trawy lub schnącej farby, ale daje 100% gwarancji sukcesu w czasie. Ten, który nastawiony jest na agresywne działanie, przypomina jazdę kolejką górską i sukcesu nie gwarantuje. Dlaczego? Wystarczy wadliwy strzał (kupno na górce) i zamiast iść do przodu, szybko wracamy do punktu wyjścia.

Jakiś czas temu w PPCG Stock uaktualniliśmy naszą strategię postępowania w ten sposób, aby część kapitału inwestować w zagraniczne spółki dywidendowe. Dlaczego zagraniczne? Argumentów jest kilka:

1) Są to firmy, które od kilkudziesięciu lat płacą rosnącą co roku dywidendę, a ta wypłacana jest co kwartał,

2) Są to firmy, w których przyrost dywidendy (średni) rok do roku w perspektywie lat wynosi 8%,

3) Firmy, które regularnie płacą dywidendę, trzymają swoją wartość i ta wartość zwiększa się w czasie,

4) Pieniądz robi pieniądz. Należy mieć świadomość, że otrzymanie 100 zł w dywidendzie sprawia, że za owe 100 zł natychmiast kupujemy kolejne akcje spółek dywidendowych. Te z kolei znów wypłacają nam kolejną dywidendę. Nie sposób w tej chwili zrobić do tego kalkulator, ale zawsze z czasem robi to efekt kuli śnieżnej. Dzisiaj 100, w kolejnym kwartale 105 zł i tak dalej.

5) Inwestowanie w spółki globalne (brytyjskie, amerykańskie, czy w przyszłości z pewnością chińskie) ma przewagę nad inwestowaniem w nasze krajowe spółki dywidendowe. Jakie? Zyski firm (wydaje mi się, że zawsze) zależą przede wszystkim od ilości konsumentów, którzy korzystają z usług danej firmy. Jeżeli mamy firmę, która sprzedaje produkty w 100 krajach do 3 miliardów konsumentów, to z pewnością taka firma ma większą szansę na utrzymywanie i podwyższanie zysków, niż chociażby firma posiadająca sieć 50 sklepów w Polsce, w których sprzedaje swoje produkty. Ryzyko i skala robią tutaj swoje.

6) Dla krajowych inwestorów w przypadku rynku amerykańskiego znikła bariera wysokich podatków od zysków z dywidendy. Pierwsze krajowe biuro maklerskie wprowadziło formularz W8BEN. Niezależnie, czy inwestujesz w Polsce, w Wielkiej Brytanii czy w USA, zapłacisz 19% podatku.

Dochód pasywny z dywidend nadal zyskowny

Zysk ze strategii inwestowania w spółki dywidendowe jest wprost proporcjonalny do cierpliwości (poświęconego czasu), wartości wypłacanych dywidend, ich re-inwestowania. Wartość kapitału początkowego i dopłaty mają kolosalne znaczenie i wpływają  na końcowy efekt. Ważna jest systematyczna praca i powtarzalność. Dojście do sytuacji, w której dzięki samej dywidendzie, co kwartał dokupujesz kolejne aktywa, jest samonapędzającą się kulą śnieżną zysków.

W sieci internetowej zapewne jest kilka materiałów, w których autorzy poświęcili czas i pokazali, jaki efekt przynosi zainwestowanie konkretnej kwoty w spółki dywidendowe z rosnącą dywidendą (oczywiście łącznie z re-inwestowaniem dywidend). Nagroda zawsze jest ogromna, ale jest odroczona w czasie. Im więcej czasu, tym większa nagroda. Im większy kapitał startowy, tym szybszy sukces i większy efekt końcowy.

Po wiadomościach od naszych Czytelników wyrobiłem sobie zdanie, że głównym celem ich bycia na rynku jest:

a) Kupowanie spółek tanio, aby sprzedać drożej (zarobić kapitał),

b) Pomnażanie kapitału (dosłownie takie wypowiedź, jednak nie ma tutaj sprecyzowanego działania),

c) Budowa kapitału,

d) Właściwie, to nie mam sprecyzowanego celu.

Myślę, że giełda została stworzona po to, aby spółki giełdowe mogły pozyskiwać kapitał od akcjonariuszy. W zamian za kapitał, akcjonariusze mogą uczestniczyć we wzroście wartości spółki na rynku i również – jeżeli jest to możliwe – partycypować w jej zyskach (dywidendy). To najbardziej pierwotna rzecz. Cel sam w sobie. Jeżeli Warren Buffet to zrozumiał i wprowadził w życie, dziwić nie może, że zarobił całkiem spory majątek. Pieniądz robi pieniądz. Inwestowanie w spółki rozwijające się i płacące dywidendy nie tylko zwiększa sam majątek, ale dzięki wypłacanym zyskom (ekwiwalent pozyskania kapitału z działania 'kup tanio, sprzedaj drogo’) pozwala kupować coraz więcej aktywów.

Wniosek końcowy

To, co mógłbym zaproponować, to wybór strategii dywidendowej, jeżeli jesteś na początku drogi inwestycyjnej, ewentualnie strategii mieszanej (np. czasowo wchodzić w przecenione rynki, nastawiając się na wzrost kapitału). Wzięcie procesu inwestowania za rogi i mentalne opanowanie go to gwarancja wspaniałej podróży z finałem, jakiego z pewnością oczekujemy. Wydaje mi się jednak (i obym nie miał racji), że większość uczestników rynków patrzy na notowania poprzez pryzmat najbliższych 5 dni, niekoniecznie na cały obraz rynku, który pozwala skupić pewne aktywa, które tanieją, by pozwolić im po czasie wzrosnąć.