Mam już 40+ lat, sporo przemyśleń i pewne plany

17.08.2023, Kategorie: Nowości, Autor: Paweł Pagacz

Jak myślicie, ile może być warta wiedza zdobywana codziennie przez co najmniej 20 lat, prowadząca do określonego doświadczenia, a nie dająca gwarancji osiągnięcia sukcesu w nieprzewidywalnym świecie inwestycji giełdowych? Odpowiem, że dużo. Daje ogromną przewagę nad każdym inwestorem, który poszukuje złotego Graala i nie posiada doświadczenia psychologicznego w inwestowaniu.

Czasem człowiek potrzebuje dokonać retrospekcji i zobaczyć, jaki m inwestorem był w przeszłości i dokąd dzisiaj zaszedł. Wtedy pojawia się nieodparta myśl, co by było, gdyby kiedyś posiadało się dzisiejsze doświadczenie i robiło dokładnie to, co dzisiaj się robi. No na pewno byłoby fajniej, niż jest. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie ku temu, aby kiedyś było znacznie lepiej. Lepiej niż teraz.

Krótka ławka spółek na GPW

Nic tak mocno nie boli psychicznie człowieka jak myśl, że chciałby, a jednak nie może. I to samo dotyczy spółek z GPW. Jeżeli narzekam, to głównie na jakość dostępnych spółek na GPW. Pokusiłem się kiedyś o napisanie artykułu na temat krótkiej ławki spółek na GPW. Jest naprawdę krótka. Sytuacja jest gorsza, aniżeli z naszą drużyną narodową. Może trudno ją stworzyć, ale są jednostki, które się wyróżniają i paradoksalnie grają głównie poza granicami kraju. Mimo to obserwując spółki, znalazłem dosłownie trzy, które mają mój wzorcowy obraz sytuacji. Jest na nich akumulacja i wzrost, są testy, ale nie ma dystrybucji. Wytypowałem je, jako te, które mogą być motorem hossy na GPW.

Przez długie lata starałem się być patriotą gospodarczym i dalej nim jestem, ale głównie lokalnie. Wspomagam lokalne biznesy swoją obecnością, polecaniem i odwiedzaniem. Zostawiam tam swoje pieniądze, ponieważ wiem, że jeżeli moim sąsiadom będzie się dobrze wiodło, to i mi będzie się przyjemniej żyło.

Czy analogiczny efekt mogę osiągnąć, wspierając krajowe spółki giełdowe? Zastanawiałem się nad tym i niestety nie mogę tego potwierdzić. To, że jakaś spółka może mi się wydać atrakcyjną, absolutnie nie oznacza, że zyska ona na giełdzie. Zyska wtedy, kiedy znacznie więcej będzie sprzedawać. Kiedy będzie miała więcej kontrahentów. Ja osobiście tego nie zapewnię, bo jestem tylko pojedynczym konsumentem i nie tworzę środowiska dla biznesu.

Lokalne spółki (mówię o spółkach krajowych w kontekście biznesów globalnych) mają ogromny problem z rozwinięciem skrzydeł. Malutkim spółkom czasem się to udaje, ale problem z małymi spółkami jest taki, że przyjdzie większa firma i ją zmiecie lub wykupi. Robił tak z wieloma spółkami Google, Facebook i inne duże podmioty. Wchłaniał i sam rósł. Dlatego osobiście posiadam opory przed inwestowaniem w spółki o małej kapitalizacji. Trudno je traktować jako biznesy stabilne, z możliwością przykładowo 20-letniego rozwoju. Małe biznesy zresztą często skupiają się tylko na tym, co robią, nie tworząc nowych produktów, a tym samym przestrzeni do ekspansji.

Czy zagranica jest lepsza?

Pytanie zadaję głównie w kontekście rynków globalnych (USA, UK). Nie, nie jest lepsza i posiada podobne mankamenty, co krajowa giełda. Jednak jest inna. Różnica jest w skali, bo w tej skali możemy znaleźć chociażby ze 100 spółek, które spełnią wygórowane wymagania. Taka liczba jest aż zanadto wystarczająca ku temu, aby wybrać najlepsze z najlepszych. Zagraniczne giełdy różnią się od naszej krajowej tym, że są dobrze dokapitalizowane.

Co się dzieje, jeżeli na dobrej spółce jest widoczna akumulacja w Stanach Zjednoczonych? Rynek zaczyna się wznosić, pojawia się test i czym cena szybuje. A co się dzieje na naszych krajowych spółkach? Jest akumulacja, po czym rynek sunie dalej w dół, bo brakło kapitału do powstrzymania koła zamachowego. Doskonale pokazuje to zachowanie chociażby WIG20 (analizy WIG20) z widoczną rekordową akumulacją. Pamiętam z tego czasu wypowiedź Rafała Zaorskiego, który mówił, że są to doskonałe obszary do longów. Miał rację, tylko kapitału na GPW brakło. Była rekordowa akumulacja (żółte pola), ale rynek i tak spadł sporo niżej.

Analiza WIG20
Analiza WIG20

Przełamany dolarowy opór

Uważam, że rok 2022 był przełomowym rokiem dla naszych krajowych inwestorów. XTB, jako pierwszy broker, wprowadził formularz W8BEN. Kilka miesięcy później zrobiła to bossa.pl, z czego niezmiernie się ucieszyłem. Bossa zrobiła jednak ogromną przewagę nad XTB (akcje XTB). Wiecie, jaką? W ramach konta IKE i IKZE i zwykłego rachunku maklerskiego wprowadziła możliwość wymiany walutowej. Po 3 darmowe wymiany w roku mamy w ramach kont emerytalnych, zaś za każdorazową wymianę w ramach zwykłego rachunku maklerskiego trzeba zapłacić. Nie jest to jakaś duża kwota, jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że w XTB możemy sobie zasilić konto dolarowe, ale za pomocą karty, co też przecież kosztuje.

Wpłaca się złotówki i zleca się przewalutowanie. Pracownik biura dzwoni, potwierdza kurs wymiany i oto całość procesu. Od teraz można kupować akcje amerykańskie dokładnie tak samo, jak polskie, płacąc maksymalnie 19% podatku w ramach zwykłego rachunku maklerskiego lub 15% w ramach rachunku IKE i IKZE. Nie da się uciec od tego podatku. Jest to tzw. podatek u źródła, pobierany automatycznie przez organ skarbowy w USA.

Zawsze podobała mi się w Stanach Zjednoczonych i ich systemie finansowo-giełdowym, poza kapitalizacją oczywiście, przejrzystość rynku. Wszelkie zmiany komunikuje się na wiele miesięcy do przodu. FED (amerykański bank centralny) jasno komunikuje rynkowi, co chce robić i jak chce robić, a nawet kiedy. Nie może być zaskoczenia. I co ważne (co i u nas próbuje się wprowadzić), o rynek giełdowy w USA opiera się duża część systemu emerytalnego. Zajmijmy się na chwilkę nimi.

System dodatkowych wpłat, czyli PPK

Każdy pracujący na podstawie umowy z pracodawcą może zapisać się do Pracowniczego Planu Kapitałowego. Jakiś niewielki procent wynagrodzenia daje pracownik, część dopłaca pracodawca i tak skonstruowana paczka gotówkowa trafia do instytucji zarządzającej, która ma za zadanie lokowanie tych środków. Zdaje się, że głównie na GPW.

Idea jest szczytna, ale ponownie trafiamy na problem krótkiej ławki na GPW. Nie ma takiej możliwości, aby szeroki rynek w długim terminie rósł. Rozumiecie, że to się nie spina z oszczędnościami emerytalnymi. Jeżeli chcemy oszczędzać na emeryturę, to nie da się tego ogarnąć, inwestując w coś, co ma problem ze wzrostem w długim terminie.

Na potrzeby innego artykułu, zrobiłem wykresy ze stopami zwrotu, obejmującymi okres dokładnie 10 lat, licząc od dnia wczorajszego. Jesteście ciekawi, co wyszło? No to wrzucam:

SP500 i Nasdaq:

Stopa zwrotu SP500 oraz Nasdaq
Stopa zwrotu SP500 oraz Nasdaq

WIG20:

Analiza WIG20 - stopa zwrotu
Analiza WIG20 – stopa zwrotu

sWIG80:

Stopa zwrotu sWIG80
Stopa zwrotu sWIG80

WIG20 osiągnął zawrotną stopę zwrotu -17%, sWIG80 +70%, przy czym wzrost zawdzięczmy głównie pompowaniu gospodarki dodrukiem w czasie pandemii, a nie samym wzrostem spółek niestety. Z kolei SP500 dobił do 221%, a Nasdaq do 389%. Rozbrajające dla mnie jest to, że instytucje finansowe są w stanie podać, że EPS (zarobek na udział) dla SP500 w 2022 roku wyniósł 222 dolary, na koniec 2023 ma wynieść 224 dolary, a na koniec 2024 (prognoza) ma wynieść 237 dolarów. Czy ktoś kiedyś spotkał podobne wyliczenia dla WIG20, WIG, sWIG80 i mWIG40? Ja się z tym nie spotkałem. Może to dlatego, że trudno dla naszego rynku o wiarygodne prognozy?

Czy zatem jest sens uczestniczyć w PPK, jeżeli rynek w długim terminie nie funduje nam atrakcji w postaci wzrostu wartości indeksów? To jest moja najpoważniejsza obawa.

Kiedy człowiek zaczyna cenić stabilność

Dojrzały mężczyzna (oni są głównie uczestnikami rynków finansowych) ceni sobie zarówno stabilność w domu (posiada spokojną, wspierającą partnerkę życiową) i stabilność w swoim portfelu. Czy stabilność można osiągnąć na niestabilnym rynku? Odpowiedź jest oczywista, dlatego tak bardzo mnie martwią mnie eksperymenty z naszą gospodarką i podatkami.

Im jestem starszy, tym bardziej cenię sobie spółki, które regularnie zwiększają przychody, są zyskowne i o których wiem, że za rok będą tam, gdzie mogę się tego spodziewać. Przy okazji rząd z legislacją nie wyskoczy tylko po to, aby więcej środków ściągnąć do budżetu, przy okazji zabijając nie tylko moje plany, ale i długoterminowe marzenia. Z tego powodu coraz większą uwagę kładę na spółki, które coś takiego zapewnią. Tych niestety w naszym kraju jest bardzo mało.

Jeżeli przede mną co najmniej 20-letni okres inwestowania, to za bardzo zadowalający wynik mogę uznać zysk na poziomie 15% rocznie. Czy to dużo? Większość powie, że nie. Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie na ten temat. Taka stopa zwrotu dla 10 000 zł powiększa kapitał 16 razy. To bardzo zadowalający rezultat, ale to nie wszystko.

W dobrym i stabilnym biznesie mogę liczyć na to, że będzie on trwał przez kolejne 20 lat, czyniąc swoją obecnością zasługi już nie tylko dla mnie, ale i dla tych, którym kapitał w formie akcji zechcę pozostawić. Czy taka sytuacja jest dobra? Uważam, że warto dla wielkości majątku, ale i wielkości dochodu pasywnego.

Widać coraz mocniej polaryzację świata

Świat zaczyna się dzielić coraz mocniej na tych, którzy mają bardzo dużo i na tych, którzy mają problem związać koniec z końcem. Znika klasa średnia, która mogła się spokojnie rozwijać dzięki owocom swojej pracy. Dzisiaj jest to coraz trudniejsze. Uważam, że każdy, kto ma tylko możliwość, powinien próbować się wyrwać z tego stanu, starając się zarabiać coraz więcej.

Ostatni rok to niezła przygoda z inflacją. Inflacja nie dla wszystkich jest taka sama i inflacją każdy potrafi sobie radzić inaczej. Zrobiłem ostatnio wpis i przy okazji analizy metali szlachetnych sprawdziłem, które aktywa radziły sobie najlepiej w czasie galopującej inflacji (w Turcji) i dość dużej inflacji (w Polsce). Wnioski z tego krótkiego badania możesz przeczytać tutaj.

Ci, którzy gotówkę trzymają w skarpecie bądź na nieoprocentowanym rachunku, sponsorują rząd. Ich pieniądze tracą wartość. Z drugiej strony w najlepszej sytuacji byli Ci, którzy ulokowali środki w rynkach akcji. Wysnuję na tej podstawie tezę, że w najlepszej długoterminowej sytuacji będą Ci, którzy będą w stanie wybrać najlepsze spółki i trzymać je w portfelu aż do czasu, w którym przestaną się rozwijać.

Najlepszym przykładem jest Warren Buffett, który posiada już kilkadziesiąt lat w swoim portfelu akcje Coca-Coli. Spółka nie rośnie bardzo szybko (przychody rosną zaledwie 4% rocznie). Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Warren Buffet ma tych akcji 400 000 000, a co kwartał otrzymuje na konto 46 centów za każdą akcję, to jednak jest to dla niego stabilny i opłacalny biznes. Równo 20 lat temu za jedną akcję dostawał 11 centów. Dzisiaj więc na jego konto co kwartał wpada 184 mln dolarów, a 20 lat temu były to 44 mln dolarów co kwartał. I najlepsze jest to, że ta kwota rośnie o 5% każdego roku.

Warto się zastanowić, co się robi z własnymi pieniędzmi i czy nie ulokować ich w biznesie, który jest w miarę stabilny i z długoterminową perspektywą. Najbogatsi ludzie świata są dowodem, że to się po prostu opłaca.

Moje plany

Osobiście zamierzam kłaść coraz większy nacisk na stabilne, ale względnie pewne biznesy, szacując, że będzie to opłacalna droga. Z oczywistych względów, które omówiłem powyżej, większy nacisk będę kładł na spółki amerykańskie. Niezależnie od tego, jak w krótkim terminie będzie się kształtował dolar. Jestem patriotą gospodarczym, ale też umiem liczyć. Będę oczywiście przeszukiwał nasz rynek regularnie, śledząc również pisma branżowe. Może coś kiedyś się u nas zmieni. Jak się zmieni, powitam to z ogromną radością. Jeżeli się nie zmieni, będę poszukiwał najlepszych spółek tam, gdzie one są, jednocześnie dzieląc się tą wiedzą z naszymi Czytelnikami.